Donald Trump zrywa relacje z Światową Organizacją Zdrowia

USA koronawirus
Peter Zelei Images/Getty Images
Źródło: Moment RF
Donald Trump oświadczył, że Stany Zjednoczone opuszczają WHO, a środki przeznaczone na jej wsparcie trafią do innej organizacji. O decyzji prezydent USA poinformował podczas konferencji przed Biały Domem, na której odniósł się również do relacji z Hongkongiem.

Prezydent USA Donald Trump oświadczył w piątek, że Stany Zjednoczone zrywają relacje ze Światową Organizacją Zdrowia (WHO). Oświadczył też, że Hongkong nie jest już na tyle autonomiczny, by USA mogły traktować go w sposób uprzywilejowany.

Stany zrywają relacje z WHO

Decyzje argumentował działaniami WHO dotyczącymi pandemii koronawirusa. Zdaniem Donalda Trumpa reakcja WHO na jej wybuch nie była odpowiednia, gdyż Chiny "całkowicie kontrolują" tę organizację. Trump oskarżył też władze w Pekinie o wywieranie presji na WHO i nieprzesyłanie obowiązkowych raportów.

Środki, które miały być skierowane z budżetu USA do WHO, zostaną przekazane innym organizacjom zajmującym się zdrowiem publicznym

- zapowiedział przywódca USA. Składka Stanów Zjednoczonych do WHO była największa ze wszystkich krajów świata. W 2019 roku amerykański rząd przekazał WHO ok. 400 milionów USD, czyli ok. 15 proc. budżetu tej organizacji.

Trump zarzuca błędy WHO

W połowie kwietnia Trump polecił swej administracji wstrzymać wpłacanie składek na WHO do czasu wyjaśnienia, jaką rolę odegrała ona w "niewłaściwym zarządzaniu i ukrywaniu rozprzestrzeniania się koronawirusa". Zarzucił też WHO, która jest agendą ONZ, że "jej liczne błędy przyczyniły się do tak wielu przypadków śmierci". Domagał się w tej sprawie wyjaśnień.

W trakcie piątkowej konferencji amerykański prezydent oświadczył także, że Hongkong nie jest już na tyle autonomiczny, by Stany Zjednoczone mogły traktować go w sposób uprzywilejowany. Zapowiedział koniec takiej polityki.

Amerykańskie sankcje dla Hongkongu

Trump przekazał, że Waszyngton podejmie kroki, by nałożyć sankcje na przedstawicieli władz Hongkongu, którzy mają udział w podważaniu autonomii tego regionu Chin.

Chiński parlament zatwierdził w czwartek decyzję, zgodnie z którą przepisy o bezpieczeństwie narodowym, zakazujące terroryzmu, separatyzmu, działalności wywrotowej i zagranicznych ingerencji, zostaną opracowane w Pekinie i nadane Hongkongowi. Hongkońska opozycja obawia się, że nowe prawo będzie używane do prześladowania dysydentów i w praktyce odbierze Hongkongowi autonomię i wolność słowa. Zdaniem hongkońskiej opozycji i wielu zachodnich przywódców będzie to najpoważniejsza ingerencja komunistycznych władz w sprawy Hongkongu od czasu powrotu tej byłej brytyjskiej kolonii pod zwierzchnictwo Chin w 1997 r.

Sekretarz stanu USA Mike Pompeo poinformował w środę Kongres w komunikacie, że administracja prezydenta nie uznaje już Hongkongu za terytorium autonomiczne wobec Chin. Komentowano wówczas, że otwiera to drogę do odebrania Hongkongowi przywilejów handlowych w relacjach z USA i może potencjalnie zaszkodzić jego statusowi międzynarodowego centrum finansowego.

Sprawa Hongkongu wzmogła obawy, że w trakcie pandemii może dojść do gwałtownego wzrostu napięć w relacjach między Pekinem i Waszyngtonem. Na wieść o tym, że w piątek odbędzie się konferencja Trumpa dotycząca Chin, amerykańska giełda zareagowała spadkami.

Zobacz też:

Według badaczy z Chin maseczki noszone w domu chronią przed zakażeniem

Loty krajowe wznowione od 1 czerwca. Jak wygląda "ścieżka pasażera" na nowych zasadach podróżowania?

Brudna strefa, czyli pandemia oczami medyków. Co myślą ci, dla których COVID-19 to codzienność?

Autor: Jola Marat

Źródło: PAP| X-news

podziel się:

Pozostałe wiadomości