Poniżał, wyzywał i zastraszał, ona czuła się przy nim jak w domu. "Cierpimy, ale mamy poczucie, że tak musi być"

Nieszczęśliwa para
Toksyczny związek 
Źródło: IAN HOOTON/SPL/GettyImages
Ma 30 lat i wciąż popełnia te same błędy. Każdy jej związek jest destrukcyjny i nie ma przyszłości, mimo wszystko nie uczy się na błędach, tylko wciąż je powiela. Jak to mówią, z deszczu pod rynnę. Gdy myśli, że gorzej być nie może, zjawia się ktoś, kto przewraca jej życie do góry nogami. I choć bardzo ją rani, coś mówi, żeby przy nim zostać. Znany scenariusz? Dla wielu osób z pewnością tak, szczególnie dla tych, którzy w dzieciństwie obserwowali toksyczne relacje rodziców. Jaki wpływ na związek i nasze decyzje ma przeszłość? Czym są schematy i jak się z nich uwolnić? O tym rozmawiamy z psychoterapeutką Jessicą Kmieć.

Bił, wyzywał i obarczał winą - ona wciąż kochała

Zdolna, ambitna i zupełnie pogubiona. Tak obecnie widzą ją znajomi. Ania ma za sobą kilka związków. Każdy z nich był równie nieudany. Gdy tylko obok niej pojawiał się dobry chłopak, odsuwała go, mówiąc, że "to nie jej typ, jest jakiś taki… nudny". W nudzie tej zawierał się jednak spokój i brak "atrakcji" jakich dostarczali jej poprzednicy. Kłótnie, wyzwiska, bicie i poniżanie. Za każdym razem czuła się jak wrak, mimo wszystko nie chciała odejść. Sytuacja nabrała tempa przy ostatnim związku. Anka bardzo szybko zamieszkała ze swoją, jak to określała - miłością życia. Tym razem liczyła na to, że uda im się stworzyć prawdziwą rodzinę.

Sielanka trwała bardzo krótko. Chłopak, z którym się związała, miał nie tylko problemy z używkami, ale także z psychiką. Poważnie chorował, nie chciał jednak słyszeć o leczeniu. Całą winę za swoje złe stany zwalał na partnerkę. Ania odpowiedzialna była za jego złe samopoczucie, beznadziejną pracę i kontakt z rodzicami. To ona doprowadzała go do krawędzi, bo za mało kochała, nie okazywała uczuć i nie była na każde zawołanie. Wkrótce zaczęło się zastraszanie, próby samobójcze i awantury, na które reagowali sąsiedzi. Bała się o siebie i o niego, o swoje życie i o jego nieprzewidywalne kroki. Gdy wszyscy mówili: "odejdź", ona przytakiwała tylko głową, a następnie tłumaczyła, że to choroba, że zaraz będzie z nim lepiej. Nie było. Jeszcze przez kolejne miesiące męczyła się w związku, w którym czuła paraliżujący strach, gdy tylko on zbliżał się do drzwi. Dlaczego przy nim trwała? Jak przyznała, te same emocje czuła także w domu rodzinnym. Partner, który ranił ją psychicznie i fizycznie, dostarczał wrażeń, które dobrze znała. Dlatego to przy nim czuła się "stabilnie" i z nim chciała powtarzać błędy swoich rodziców.

Schematy i ich wpływ na nasze decyzje

Dlaczego Anię wciąż ciągnie do ludzi, którzy robią jej krzywdę? Dlaczego po pierwszym, drugim czy trzecim związku dalej ściąga na siebie takie osoby? W psychologii nazywa się to schematem. Każdy z nas już w czasie dzieciństwa wykształca określone wzorce, które uznaje za dobre i naturalne. Dlaczego w ogóle je tworzymy?

- Schematy to wyuczone w dzieciństwie oraz utrwalone przez lata sposoby zachowania, reagowania i postrzegania wydarzeń. Tworzymy je na początku po to, by w naszym odczuciu lepiej rozumieć i reagować na różne sytuacje czy uczucia, które pojawiają się na przestrzeni naszego życia - tłumaczy psychoterapeutka Jessica Kmieć.

- Kiedy jakiś nasz schemat się uruchamia, bierzemy go za pewnik, nie podważamy go. Bywa natomiast tak, że nasze schematy mogą być dla nas szkodliwe i to sygnał, że warto nad nimi popracować. Jednocześnie mogą nie być łatwe do zmiany, ponieważ wykształcamy je w trakcie dzieciństwa oraz okresie dorastania. Tworzymy je, dlatego, że na tamtym etapie życia jakieś nasze potrzeby nie zostały zaspokojone, jak również mogło to mieć miejsce na wskutek trudnych doświadczeń - dodaje specjalistka.

Każdy z nas ma potrzebę bezpieczeństwa, miłości i czułości. Kiedy wychowujemy się w środowisku, w którym nie jesteśmy zauważani, nasze potrzeby emocjonalne nie są realizowane, to prawdopodobne jest to, że zaczniemy kształtować pozabezpieczny styl przywiązania.

Zdaniem rozmówczyni dzieńdobry.tvn.pl, kiedy dziecko doświadcza jakichś trudności, nie jest w stanie sobie z czymś poradzić, z czymś się uporać to oczekuje, że rodzic na tę potrzebę w empatyczny sposób odpowie. Jeśli rodzic tego nie robi, dystansuje się lub reaguje w ambiwalentny sposób, to wewnętrzne przeżycia, których na tamten czas doświadczaliśmy, mogą zacząć pojawiać się w naszym dorosłym życiu. I mimo tego, że możemy pracować nad zmianą pozabezpiecznego stylu przywiązania na bezpieczny, to nie ma co do tego wątpliwości, że to, co przeżywaliśmy, może wpływać na budowanie partnerskich, romantycznych relacji w życiu dorosłym.

Co to oznacza w praktyce?

Takie osoby być może będą myśleć o sobie jako osobach nie wartościowych, niewystarczająco dobrych, mało atrakcyjnych. Ponieważ ze strony najbliższych im osób nie doświadczyli poczucia bezpieczeństwa, to może narastać w nich przekonanie, że świat jest zagrażający, a innym osobom nie należy ufać. Taka osoba może również unikać konfrontacji z powodu wewnętrznych lęków i pozwalać zacierać własne granice
- wyjaśnia terapeutka.

Wpadanie z deszczu pod rynnę

Relacje rodziców na długo zostają w naszej pamięci. Dzieci, które od wczesnych lat przeżywały kłótnie, awantury, rozstania i rozwody opiekunów, z pewnością nie chciały powielać rodzinnej historii. Jednak to, co na początku zaskakiwało, wkrótce stało się normą. Dlatego też te osoby w życiu dorosłym zaczynają szukać podobnych emocji, wpadając z deszczu pod rynnę.

- Pomimo tego, że jest to dla nas krzywdzące i raniące, to jest nam to znane. Paradoksalnie w takich okolicznościach wiemy, jak sobie radzić, cierpimy, ale znamy to, doznaliśmy tego, więc zdarza się, że mamy poczucie, że tak musi być. Jednym z powodów, dla których trwamy w relacji, która nas rani, jest branie odpowiedzialności za to, co czuje partner oraz postrzeganie stanów innych osób jako naszych osobistych. Może być również tak, że w dysfunkcjonalnym środowisku pełniliśmy jakąś rolę, którą pełnimy do dziś, mimo że nie ma takiej konieczności. Oprócz tego dziecko uczy się na zasadzie modelowania oraz obserwacji, w związku z tym jeśli miało do czynienia z takimi relacjami, to może narastać w nim przekonanie, że związki tak wyglądają – mówi psycholog.

Zastanawiające jest także pytanie, jakie zyski z bycia w relacji z toksycznym, przemocowym partnerem czerpie taka osoba? Jak przyznała ekspertka, nierzadko w takich osobach wykształciło się przekonanie, że są niegodne miłości, że trudno je kochać, że nie są wystarczające. Może w nich również funkcjonować przekonanie, że nikt inny jej/jego nie pokocha, że bez partnera jest nikim. W przypadku osób decydujących się na tego typu relacje możemy także do czynienia z deficytem bliskości, czułości, miłości, dlatego kiedy pojawia się ktoś, kto może wypełnić pustkę, taka osoba decyduje się na relację, pomijając fakt, że jest ona krzywdząca.

Cierpi, panicznie się boi, ale nie chce odejść. Dlaczego?

- Dlatego, że za tym może stać masa przekonań w postaci "nie poradzę sobie", "już nikt mnie nie pokocha", "jestem niewystarczająco dobra", "nawet on/a mnie nie chciał" itd. To z kolei generuje silny lęk, obawę przed byciem samotnym. I tutaj kluczowe będzie odnalezienie siebie samego, swojej tożsamości, swoich potrzeb, które przez lata były pomijane.

Toksyczne związki – dlaczego trafiamy na złych ludzi?

Po uwolnieniu się z toksycznej relacji mamy wielką ochotę zacząć wszystko od początku. Nowa karta, nowy rozdział. Marzymy o spokojnym życiu i szczęśliwym związku. Niestety historia lubi się powtarzać, a my ponowie przyciągamy do siebie toksyka. To wina otoczenia? A może to my jesteśmy źródłem problemu?

- Być może nie przepracowaliśmy w odpowiedni sposób swoich doświadczeń, nie wyciągnęliśmy lekcji z poprzednich związków, a w zamian za to powielamy schematy. Zmiana nie jest łatwa, wymaga zaangażowania, gotowości na uświadomienie sobie naszych myśli, zachowań i emocji. To nie będą zawsze łatwe procesy, ale jeśli chcemy tworzyć szczęśliwe i zdrowe relacje, to popracujmy nad tym, aby wykształcić bezpieczny styl przywiązania w relacji. Okazuje się, że nie tylko relacja z naszym opiekunem z dzieciństwa ma na niego wpływ, ale także relacje, które tworzyliśmy i tworzymy na przestrzeni życia. Jeśli więc dostrzegamy, że powielamy schemat, pamiętajmy o tym, że mamy sprawczość nad naszym życiem i wciąż możemy wprowadzić zmiany, na przykład za pośrednictwem rozpoczęcia terapii - podkreśla.

Jak wyrwać się z niezdrowego schematu?

Jak przestać poddawać się wyuczonemu przez lata schematowi i zacząć normalną, zdrową relację?

- Pierwszym krokiem będzie zdanie sobie sprawy z tego, że schemat się uruchamia, zauważanie tego faktu oraz sytuacji, w których się pojawia. Samoświadomość jest ogromnym narzędziem, ponieważ to dzięki niej możemy podejmować kolejne kroki. Kiedy uruchamia się jakiś nasz schemat, możemy zadać sobie pytanie, czy rzeczywiście jest tak, że nasz partner spowodował, że pojawiła się u nas dana reakcja, czy też doświadczenia z przeszłości do nas powracają i pod jaką postacią. Kiedy zauważamy, że pojawia się u nas jakaś myśl, zadajmy sobie pytanie, czy jest to fakt, czy jesteśmy przekonani, że właśnie tak jest, czy może jest to nasza subiektywna opinia, interpretacja, która wcale nie musi być prawdą. I pamiętajmy o tym, że w takich przypadkach warto również skorzystać z pomocy psychoterapeutycznej, podczas której będziemy mogli wyznaczyć sobie w tym kontekście cel i systematycznie nad nim pracować - podsumowuje psychoterapeutka.

Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości