Ślub z innowiercą - jak wygląda ceremonia i procedura? "Taki związek to nie po bożemu"

Źródło: Dzień Dobry TVN
Panny młode bez sukien ślubnych
Panny młode bez sukien ślubnych
Wojtek i Agnieszka biorą dzisiaj ślub kościelny
Wojtek i Agnieszka biorą dzisiaj ślub kościelny
Wojtek i Agnieszka biorą dzisiaj ślub kościelny
Wojtek i Agnieszka biorą dzisiaj ślub kościelny
Rodzinka w komplecie – miłość od pierwszego wejrzenia
Rodzinka w komplecie – miłość od pierwszego wejrzenia
"I ślubuję Ci..." Agnieszka i Wojtek Janikowie o zaręczynach
"I ślubuję Ci..." Agnieszka i Wojtek Janikowie o zaręczynach
Miłość od pierwszego wejrzenia
Miłość od pierwszego wejrzenia
Agnieszka i Wojtek - prywatnie w nowej roli
Agnieszka i Wojtek - prywatnie w nowej roli
Co w życiu ich zmienia ślub od pierwszego wejrzenia?
Co w życiu ich zmienia ślub od pierwszego wejrzenia?
Najbardziej kontrowersyjna para „Ślubu od pierwszego wejrzenia”
Najbardziej kontrowersyjna para „Ślubu od pierwszego wejrzenia”
Ach, co to był za ślub
Ach, co to był za ślub
Przyjaźń od pierwszego wejrzenia
Przyjaźń od pierwszego wejrzenia
Iza komentuje rozstanie Kamilem
Iza komentuje rozstanie Kamilem
Mówi się, że miłość nie ma granic - wieku, płci, statusu społecznego, ale także i wyznania. Przekonują się o tym kobiety, które poślubiają mężczyzn niewierzących lub wyznawców innej religii. Jakie mają doświadczenia i co musiały zrobić, by wyjść za innowiercę?

Jak wygląda ślub z innowiercą?

W dzisiejszych czasach nikogo nie powinno już dziwić, że osoby różnych kultur, narodowości czy wyznań łączą się w pary, biorą śluby i zakładają rodziny. Religie wychodzą naprzeciw miłości o innych wyznaniach i umożliwiają zawarcie jednostronnych związków małżeńskich. Jednak okazuje się, że często wypełnienie skomplikowanych procedur przedślubnych jest mimo wszystko o wiele prostsze niż zdobycie akceptacji ze strony bliskich. Wciąż w wielu rodzinach panuje przeświadczenie, że za byciem "innym" (w domyśle - innym niż my) kryje się coś złego czy niebezpiecznego. Wynika to często z niewiedzy, fałszywych przekonań i utartych, krzywdzących stereotypów.

Przekonała się o tym Joanna, która 8 lat temu poznała w pracy Egipcjanina. Ich historia niewiele różni się od miłosnych historii innych par - zakochali się w sobie i postanowili być razem. Różnicą było to, że rodzina Asi początkowo nie potrafiła zaakceptować tego, kim jest jej chłopak.

- W mojej rodzinie nikt nigdy nie był związany z obcokrajowcem, a co dopiero z osobą, która była innego wyznania. Wszyscy są Polakami, katolikami, a wielu z nich naprawdę gorliwie wierzy. I o ile bliscy z czasem przyzwyczaili się, że mój chłopak jest Egipcjaninem, to z tym, że jest muzułmaninem, był o wiele większy problem, wręcz ogromny. Moja mama powiedziała mi, że absolutnie nie zgadza się na taką relację, a tata przestał się do mnie odzywać. Mieli w głowie wizję, że zaraz będę nosić chustę na głowę, czytać Koran i przede wszystkim, że taki związek to "nie po bożemu" - opowiada nam Joanna.

Rodzice zmienili podejście, gdy zaczęli poznawać ukochanego córki. Joanna i jej chłopak po 4 latach związku postanowili się pobrać. Formalnie wzięli ślub cywilny, ale Asia chciała też wciąż ślub w kościele.

- To były bardzo długotrwałe procedury i wymagały wielu formalności, jednak mieliśmy to szczęście, że proboszcz z mojej parafii był naprawdę wspierający i pomagał nam na różnych etapach. Musieliśmy przede wszystkim poprosić proboszcza, by zwrócił się do biskupa z prośbą o dyspensę, czyli udzielenie mi zgody na ślub z osobą innego wyznania. Musiałam też złożyć szereg dokumentów i przyrzeczeń, m.in. takie, że dołożę wszelkich starań, aby w przyszłości nasze dzieci poznały wiarę katolicką i będą wyznawcami tej wiary oraz że ja nie będę odsuwać się od Kościoła. Mój mąż musiał podpisać się pod dokumentami, że przyjmuje to do wiadomości - wspomina Joanna.

Ceremonia w kościele nie odbyła się podczas mszy świętej i trwała krócej niż tradycyjne śluby. - Mój mąż nie musiał mówić tekstów modlitw, nie przyjął Eucharystii, nie musiał klękać, wykonywać znaku krzyża i innych czynności związanych z obrządkiem. Mówił mi, że dla niego to było coś w rodzaju uroczystego spotkania. Nie czuł się źle, nie był skrępowany. Wiedział, że to dla mnie ważne. Później nawet rozmawiał z księdzem, już po ślubie, i podziękował mu, że w tak łagodny sposób nas przez to przeprowadził - dodaje nasza bohaterka.

Ślub z apostatą - humanistyczna ceremonia

Jak wygląda kwestia ślubu katoliczki z apostatą? Marlena jest wierząca, a jej mąż Wojtek dokonał apostazji zanim się poznali. Mężczyzna mimo swoich przekonań nie odwodził ukochanej od pomysłu, by wziąć ślub kościelny.

- Kwestia wiary to nasza osobna sprawa i mamy dla siebie bardzo dużo tolerancji. Ja szanuję jego przekonania i to, że odwrócił się od Kościoła, a on szanuje to, że chodzę do kościoła, jestem we wspólnocie, celebruję święta religijne. Od najmłodszych lat naturalne było dla mnie, że kiedyś będę chciała wziąć ślub. Nie myślałam jednak, że moim mężem zostanie osoba niewierząca - przyznaje Marlena.

Para postanowiła wziąć ślub cywilny, by ich małżeństwo było ważne w świetle prawa oraz ślub jednostronny kościelny, a dla bliskich i rodziny zorganizowali ceremonię humanistyczną, którą poprowadziła celebrantka.

- W parafii, do której należę, ksiądz robił nam problemy. Nie podobało mu się, że Wojtek jest apostatą, powiedział, że skoro on "wypisał się" z Kościoła, to niech poza tym Kościołem zostanie. Gdyby nie mój upór, to pewnie ten ślub by się nie udał. Dopiero po kilku spotkaniach i długich rozmowach proboszcz zgodził się na rozpoczęcie procedury i to tylko dlatego, że znał mnie od dawna. Proboszcz poprosił od mojego męża zaświadczenie, że nie będzie utrudniał mi kultywowania wiary katolickiej, życia w tej religii oraz że nie będzie stawał na drodze do tego, żeby nasze dzieci były katolikami - podkreśla Marlena.

Małżonkowie zamiast klasycznego, hucznego wesela zdecydowali się na ślub humanistyczny, który poprowadziła profesjonalna celebrantka. Marlena i Wojtek w czasie uroczystości składali sobie samodzielnie napisane przysięgi, świadkowie i rodzina wygłaszali przemowy, następnie odbyła się odświętna obiadokolacja.

- Na ślubie humanistycznym czułam taką bliskość z zaproszonymi gośćmi. Celebrantka na początku opowiadała o mnie i o Wojtku, o tym, jak rodziła się nasza miłość, później mieliśmy czas, żeby wyznać sobie miłość i złożyć nasze osobiste przyrzeczenia. Rodzina też mogła zabrać głos i powiedzieć, czego nam życzy. To było wyjątkowe doświadczenie. I przyznam szczerze, że to był najlepszy ślub, jaki mogłabym mieć, a przecież zawsze mi się wydawało, że to właśnie ta uroczystość w kościele będzie tą niezapomnianą. Niestety przez ciągnące się procedury i długie rozmowy ze sceptycznym księdzem tak nie było. A przecież z księdzem jest trochę tak, jak z lekarzem: mamy mu ufać, ma nam pomagać i ma nas wspierać, a nie podważać nasze decyzje i zniechęcać - podsumowuje z żalem Marlena.

Zobacz także:

Autor: Justyna Piąsta

Źródło zdjęcia głównego: Peter Cade/Getty Images

podziel się:

Pozostałe wiadomości