Polski konsul honorowy w Meksyku: "Podążam za tradycją rodzinną. Łączymy Polskę z Ameryką Łacińską"

Konsul_2
Konsul honorowy z wyboru
Źródło: Dzień Dobry TVN
Wojciech Stebelski przez 20 lat był polskim konsulem honorowym w Meksyku. To właśnie tam urodził się i mieszka do dziś. Mimo to nie zapomniał o swoich korzeniach i wciąż kultywuje w domu polskie tradycje. Jak to się stało, że jego ojciec wyjechał z kraju i wraz z żoną osiedlił się w Ameryce Łacińskiej? I jak często odwiedza Polskę? Sprawdźcie sami. 

Jak rodzina Stebelskich znalazła się w Meksyku?

Wojciech Stebelski urodził się w Meksyku, gdzie przez dwie dekady pełnił funkcję polskiego konsula honorowego. Dyplomatą był również jego ojciec – Andrzej Stebelski, który w czasie II wojny światowej został wysłany przez wojsko Andersa do Indii, gdzie pomagał w zakupie zaopatrzenia. Dwa lata później trafili tam Polacy, którzy przybyli z Syrii. Część z nich została zaproszona do Meksyku. Andrzej Stebelski miał za zadanie przewieźć ich na miejsce.

- Pierwsza grupa liczyła 750 Polaków, w tym 254 sieroty – powiedział Wojciech.

Po dotarciu na miejsce, Polacy zamieszkali w hacjendzie Santa Rosa w stanie Guanajuato. Znajdowała się tam m.in. szkoła i harcerstwo. Po wojnie większość uchodźców zdecydowała się przenieść do Stanów Zjednoczonych, ale Andrzej Stebelski postanowił osiedlić się z żoną w Meksyku, gdzie założył sieć aptek, a następnie zajmował się handlem międzynarodowym.

Wojciech Stebelski o miłości do Polski 

Choć Wojciech wychowywał się z dala od kraju w jego rodzinnym domu ważna była polska tradycja o którą dba do dziś. Dlatego też każdego roku wraz żoną przygotowuje prawdziwie polską wigilię, którą pamięta ze swojego rodzinnego domu.

- W moim domu bardzo ważne były polskie tradycje. W wigilie zawsze jedliśmy ryby. Potem, kiedy sam się ożeniłem, powiedziałem żonie, że musimy zrobić pierwszą świąteczną kolację w polskim stylu. Wytłumaczyłem jej, że zgodnie z tradycją na stole musi znaleźć się 12 ryb, pod obrusem musimy położyć sianko i zostawić jedno wolne miejsce przy stole. Rok później żona odkryła, że chodziło o 12 różnych dań, a nie ryb i nie była zadowolona z mojego żartu – powiedział.

Wojciech Stebelski sam nauczył się języka polskiego, wiedzę czerpał głównie z książek. Okazja do porozumiewania się w tym języku nadarzyła się, kiedy w czasach Solidarności do Meksyku przyjechała wycieczka z Polski. I choć od urodzenia mieszka w Ameryce Łacińskiej to do Polski przyjeżdża od lat 60. Po raz ostatni odwiedził kraj trzy lata temu razem z żoną, siostrą i wnukami – zwiedzili Warszawę, Kraków, Gdańsk i Malbork. Jak mówi, połowa jego serca należy do Meksyku a druga - nadal do Polski.

- Podążam za tradycją rodzinną. Mój stryjeczny dziadek w 1919 roku był polskim ambasadorem w Ameryce Łacińskiej – w Brazylii, Urugwaju, Paragwaju i Chile. Od tej pory łączymy Polskę z Ameryką Łacińską – dodał.

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości