Napaści na tle seksualnym
Ruch #BalanceTonBar narodził się w Brukseli na fali napaści na tle seksualnym na studentki w akademickiej dzielnicy stolicy Belgii. Młode kobiety zaczęły anonimowo dzielić się swoimi historiami na Instagramie, oznaczając je hasztagiem #BalanceTonBar, co można przetłumaczyć jako "oskarż swój bar". W ten sposób autorki nawiązują do francuskiego hasła ruchu #MeToo, które nad Sekwaną brzmiało #BalanceTonPorc, czyli w dosłownym tłumaczeniu "oskarż swojego wieprza".
Wydarzenia w Brukseli doprowadziły do protestów. Teraz ofiary postanowiły przejąć media społecznościowe. Belgijski profil obserwuje już ponad 19 tys. użytkowników Instagrama, francuski rośnie w siłę - w tydzień strona uzbierała ponad 800 obserwatorów. Zgłoszenia niebezpiecznych zachowań są przyjmowane poprzez specjalną stronę internetową. Osoba, która doświadczyła agresji lub podania podejrzanych substancji jest proszona o podanie nazwy lokalu, miasta i opisu zdarzenia.
Młode kobiety napastowane w barach
Wiele z opublikowanych historii ma wspólny mianownik - w pewnym momencie dziewczyny całkowicie straciły przytomność.
- Z minuty na minutę czułam się coraz gorzej - pisze internautka, wspominając wyjście do baru w XI dzielnicy Paryża. - Nie mogłam się utrzymać na nogach, potem wielka czarna dziura. Mój przyjaciel musiał wynieść mnie z baru i włożyć do taksówki. Na szczęście nic mi się nie stało i to mnie cieszy, ale kiedy się obudziłam, wiele rzeczy mnie przeraziło. Szczególnie fakt, że bramkarz nie zainteresował się, kto wynosi mnie z lokalu. To mógł być mój gwałciciel, ale nikt nawet nie zadał tego pytania. Zadzwoniłam do baru, żeby poinformować ich o tym, co się wydarzyło, bez oskarżania. Odebrała kobieta, która powiedziała, że "to przykre, co się wydarzyło, ale tego typu rzeczy mogą się zdarzyć w nocnym lokalu, nie wiem, co mam pani powiedzieć, ale to tak jak w samochodzie - wypadki się zdarzają". Byłam zszokowana, że to usłyszałam. Jeszcze większy, że powiedziała to kobieta, która mogłaby wykazać więcej zrozumienia dla mojej sytuacji.
Nieco mniej szczęścia miała mieszkanka Brukseli. W jej opowieści pojawia się nazwa klubu, który - wnioskując po wpisach internautek - nie cieszy się najlepszą sławą.
- Sierpień 2019, wyszłam do baru z moja współlokatorką - wspomina. - Podczas imprezy zostawiła mnie samą ze znajomym, następnie czarna dziura. Obudziłam się nago w jego łóżku, próbowałam mu przeszkodzić, ale on tylko przesunął moją rękę i kontynuował. Następnego dnia zobaczyłam na moim ramieniu siniaki i pogryzienia. Wiem, że to stały bywalec tego baru i wiem ze źródła, że nie jestem jego pierwszą ofiarą. Złożyłam zawiadomienie w Centrum Ścigania Przemocy Seksualnej ( fr. Le Centre de Prise en charge des Violences Sexuelles), któremu dziękuję. Spędziłam 4 godziny na przesłuchaniu, pokazano mi wiele zdjęć, wskazałam agresora. Policja przeszukała jego mieszkanie, potem przyszli do mnie, prosząc o próbkę włosa. I potem nic. Umorzenie. Dziękuję wymiarowi sprawiedliwości, że muszę się nauczyć z tym żyć, kiedy on dalej świetnie się bawi w tym odpychającym miejscu - podsumowała.
Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że w 2020 roku w Polsce zostało zgwałconych 1118 osób, w co wliczają się zarówno kobiety jak i mężczyźni. Eksperci zaznaczają, że to zapewne ułamek realnej liczby przypadków, ponieważ wiele z nich nigdy nie zostaje zgłoszonych. Szacuje się, że 90 proc. Polek doświadczyło w życiu przemocy na tle seksualnym.
Zobacz także:
- 11 listopada jest dniem wolnym od pracy. Czy sklepy będą otwarte?
- Czy 500 plus zmieni się w 600 plus?
- Ministerstwo Zdrowia o zakończeniu ciąży w razie zagrożenia życia lub zdrowia kobiety. "Lekarze nie mogą obawiać się podejmowania oczywistych decyzji"
Autor: Adam Barabasz
Źródło: Madame Le Figaro, bfmtv.com
Źródło zdjęcia głównego: Tero Vesalainen / Getty Images