Praca i finanse
Szef, czyli zło konieczne
Istnieje spore ryzyko, że z uwagi na dalece niefortunny splot zdarzeń niewielu z nas jest zamożnym, XIX-wiecznym obywatelem ziemskim czy nowojorskim rentierem. Tragizm całej sytuacji pogłębia fakt, że - aby utrzymać się przy życiu, na które od poniedziałku do piątku najczęściej nie mamy czasu ani ochoty - musimy pracować. Wśród wielu średnio obmyślonych zależności tego świata takich jak starość, zęby mądrości czy pestki w mandarynkach, szczególne miejsce zajmuje zawodowa hierarchia. Z osób, które nie mają szefa na tym świecie, do głowy przychodzi mi wyłącznie papież, ale to dość oblegane stanowisko i ciężko o parytet, więc nie zasługuje na głębszą refleksję.
I choć trudno znaleźć osobę, której nie rozbawił (i przy okazji nie wzruszył) kultowy już film "Diabeł ubiera się u Prady", to demony nie kryją się tylko w redakcjach modowych pism z najwyższej półki. Wcielone zło często siedzi przy biurku obok. Wystarczy otworzyć oczy i uwierzyć, że wszystko to dzieje się naprawdę.
- O pracy dziennikarza marzyłem od dziecka - wspomina Michał. - Po kilku latach działania jako wolny strzelec w końcu dostałem etat. Myślałem, że oszaleję z radości. Duży, znany tytuł w nieistniejącym już wydawnictwie. Stwierdziłem, że wiele jeszcze muszę się nauczyć, więc do wszystkich uwag podchodziłem z pokorą i tak uplasowałem się na pozycji redakcyjnego popychadła. Wynikające z niczego nadgodziny, wiadomości wysłane na prywatne profile w mediach społecznościowych i wieczna, publiczna krytyka. Nigdy nie było dość dobrze. Po pewnym czasie do zespołu dołączył doświadczony kolega i przy ekspresie z kawą zapytał mnie wprost: "stary, dlaczego dajesz się tak traktować?". Któregoś dnia po rozmowie z naszym szefem Marcin wstał, powiedział mu w twarz: "w*********j", wyszedł i nigdy więcej nie wrócił. Mój przełożony odwrócił się i powiedział: "Ty wiesz, że nikt cię nie zatrudni, więc nigdy stąd nie odejdziesz". Dwa tygodnie później złożyłem zawiadomienie o mobbingu. Oczywiście nie stwierdzono nieprawidłowości - dodaje.
Choć każdy chce wierzyć w sprawiedliwy świat, gdzie racja ostatecznie dochodzi do głosu, to - jak pisała Szymborska - "dobry i silny to ciągle jeszcze dwóch ludzi". Często jedynym paszportem umożliwiającym wyjazd ze strefy rażenia jest wypowiedzenie. A i z tym nie zawsze bywa łatwo.
- W naszym biurze co miesiąc zwalniała się przynajmniej jedna osoba i wszyscy wiedzieli, że stoi za tym szefowa - zaznacza Agnieszka. - Przyszła więc kolej na mnie, bo wystarczająco długo byłam "ograniczoną umysłowo idiotką, która do niczego się nie nadaje". Kiedy przyniosłam wypowiedzenie, moja szefowa oświadczyła, że wie, co jest dla mnie najlepsze, bo jest 25 lat starsza i dokumentu nie przyjmuje. W tym przypadku jej nieomylność zawiodła, bo to, że odeszłam, było doskonałą decyzją - podkreśla.
Pomiędzy mobbingiem a terrorem
Wszystkowiedzący i utwierdzeni w swojej racji szefowie potrafią zatruć życie całemu otoczeniu. Ich oderwanie od świata sprawia bywa naprawdę imponujące.
- Pracowałem w trzyosobowym zespole dla jednego z biur podróży. W wakacyjnym kurorcie mieliśmy obsługiwać polskich turystów - wyjaśnia Adrian. - Życie mojej szefowej polegało na nieustannym szpiegowaniu i podejrzewaniu wszystkich o kradzież. Nawet samolot, którym podróżowaliśmy na egzotyczną wyspę będącą miejscem naszej pracy, jej zdaniem został potajemnie podmieniony i wcale nie był obiecanym przez PLL LOT Dreamlinerem. To, że flota narodowego przewoźnika nie miała innych maszyn mogących obsłużyć tak długą trasę, nie było dla niej żadnym argumentem. Na miejscu było już tylko weselej. Któregoś dnia spotkaliśmy się przypadkiem w restauracji, gdzie poszedłem z nowo poznanymi ludźmi. Po kolacji podszedłem się przywitać. "Długo mam jeszcze na ciebie czekać?" - zapytała wyraźnie rozdrażniona. Opowiedziałem, że nie wiedziałem, że byliśmy umówieni. Jej reakcja była bezcenna: "Jestem twoją szefową i nie muszę się z tobą umawiać". Nie pracujemy razem od 6 lat i wciąż zastanawiam się, czy nie oczekuje mnie w jakimś odległym zakątku świata - ironizuje mężczyzna.
Z opowieści Adriana wynika, że to było jedynie preludium do jej managerskich umiejętności.
- Nocne telefony, niekorzystny grafik, brak wolnych dni to była norma, do której przywykliśmy - snuje opowieść. - Któregoś dnia rozchorowałem się. Chwyciłem za telefon i powiedziałem, że nie dam rady poprowadzić wycieczki, która miała odbyć się kolejnego dnia. Usłyszałem, że sam jestem sobie winien i nikt tego za mnie nie zrobi. I tak z 40-stopniową gorączką oprowadzałem po lesie deszczowym 20-osobową grupę turystów, modląc się o szybką śmierć. Kiedy po powrocie spotkałem szefową w hotelowym lobby, wyżaliła mi się, że coś jej zaszkodziło i bardzo źle się czuje. Innym razem w trakcie wycieczki do mojej grupy dołączyła swoją, ponieważ udała się do szpitala. Wypadek? Nic z tych rzeczy. Miała za sobą bezsenną noc, którą uznała za objaw nowotworu. To był wystarczający powód, by zostawić mnie samego z 80 turystami - dodaje ze śmiechem.
Co to jest mobbing?
Z danych pochodzących z 2019 roku wynika, że 46 proc. Polaków doświadczyło w pracy mobbingu. Prawo definiuje to zjawisko jako działania bądź zachowania dotyczące pracownika lub skierowane przeciwko niemu, polegające na uporczywym i długotrwałym nękaniu lub zastraszaniu, wywołujące u niego zaniżoną ocenę przydatności zawodowej, powodujące lub mające na celu poniżenie lub ośmieszenie pracownika, izolowanie go lub wyeliminowanie z zespołu współpracowników. Wiele spraw pozostaje niezgłoszonych, a mobberzy cieszą się opinią wymagających szefów. Gros osób nie zdaje sobie sprawy, że zachowania ich przełożonych są po prostu przestępstwem. Nikt nie uczy, jaka komunikacja szef-podwładny jest właściwa. Nie zawsze naganne relacje da się sklasyfikować jako mobbing. Czasami są wypadkową braku wyczucia kiełkującego na szczątkach przyzwoitości.
- Moja firma była na skraju bankructwa, tuż przed świętami wielkanocnymi bez słowa wyjaśnienia otrzymaliśmy połowę pensji - zdradza Agata. - Trudno było opisać moje zdziwienie, gdy w mediach społecznościowych mojej szefowej zobaczyłam fotorelację z wyprawy na Karaiby. Kiedy ja zastanawiałam się, za co zorganizuję święta, ona nie potrafiła wybrać ściany, pod która zrobi sobie selfie. Nie mówię, że pojechała tam za moje pieniądze, ale to po prostu było niesmaczne. Kiedy po jej powrocie przyniosłam pismo od prawnika, domagając się swoich pieniędzy, usłyszałam, że mam niską kulturę pracy - podsumowuje, nie ukrywając zażenowania.
Każdy w pracy powinien czuć się doceniony, nie tylko od święta. Tu jednak trzeba rozpocząć pracę u podstaw. Kluczowe jest poznanie własnej wartości i ocenienie wkładu, który wnosi się w firmę. Świat nie jest sprawiedliwy i podobnie jak nikt z nas nie jest XIX-wiecznym właścicielem ziemskim, tak szacunek zaczyna się w nas samych. Zaprawdę smutne to i prawdziwe.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Na prośbę bohaterów ich imiona zostały zmienione.
Zobacz także:
- Stewardesy - perfekcyjny uśmiech i smutna prawda. "Po locie pilot dwuznacznie sapał mi do słuchawki"
- Kilkanaście lat prowadził firmę w Ukrainie. Wszystko zostawił z dnia na dzień. "Pracownicy rano dają znać, że żyją"
- Mobbing - czym jest i jak na niego reagować? "Jest z nim jak z molestowaniem - gros ludzi sądzi, że ofiara prowokuje"
Autor: Adam Barabasz
Źródło zdjęcia głównego: fizkes/GettyImages