- Jest więcej donosów do Urzędu Skarbowego niż rok temu
- Tylko nieliczne ze składanych donosów okazują się prawdziwe
- Zawiść, złość, zazdrość – dlaczego na siebie donosimy?
Coraz więcej donosów
Jarosław Dudziński był bohaterem głośnego reportażu Uwagi! TVN z listopada ub.r. Przez dwa lata Krzysztof S. złożył na niego i jego sąsiadów 747 donosy.
- Jeden mieszkaniec donosił na pół ulicy. Donosy zaczęły się od drobnostek: pozostawiony pojazd na naszej zieleni. Byliśmy obserwowani, pan cofał kamery o rok i sprawdzał każdy moment mojego wyjazdu, w bardzo profesjonalny sposób. To była kartka, tabelka, godzina, tablica, film, zdjęcie, opis - opowiada nasz gość.
- Straż miejska i policja nie mogą tego zignorować, szczególnie jeśli mamy do czynienia z wykroczeniem czy przestępstwem, reakcja musi się pojawić, to jest obowiązek - podkreśla mecenas Karolina Pilawska. - Tutaj mieliśmy do czynienia z sytuacją patologiczną, pan zrobił sobie niejako rozrywkę i centrum swojego życia, ustawiając kilkanaście kamer i obserwując sąsiadów. Natomiast organy są w bardzo trudnej sytuacji, bo w przypadku braku reakcji sami strażnicy czy policjanci mogą ponosić odpowiedzialność - tłumaczy adwokat.
W końcu, 4 września ub.r. pan Jarosław dostał pismo o odebraniu mu prawa jazdy. To de facto pozbawiło go na jakiś czas zawodu, bo jest właścicielem firmy transportowej, a w weekendy dorabia jako DJ na weselach – i też musi dojechać na przyjęcie.
Skarbówka, PIP, ZUS, Straż Miejska – gdzie najczęściej donosimy?
Jak wskazuje adwokat Karolina Pilawska, najczęściej donosy dotyczą spraw bardzo przyziemnych, związanych z codziennym życiem i relacjami międzyludzkimi. Duża część z nich dotyczy stosunków sąsiedzkich – hałasu, zakłócania ciszy nocnej, spalania śmieci w piecach czy nielegalnych wysypisk odpadów. Popularnym obszarem są również kwestie pracownicze: praca "na czarno" łamanie praw pracowników, niewypłacanie wynagrodzeń czy nadużywanie zwolnień lekarskich. Dość często obywatele donoszą także o oszustwach podatkowych – od nieujawnionych dochodów, przez nieewidencjonowaną sprzedaż, po celowe unikanie płacenia podatków. W praktyce powtarzają się też donosy dotyczące działalności gospodarczej: źle prowadzone restauracje czy sklepy, zaniedbania sanitarne, brak wymaganych pozwoleń albo obchodzenie przepisów budowlanych.
Bywa, że sygnały dotyczą spraw poważnych, takich jak przemoc domowa, przestępstwa gospodarcze czy podejrzenia korupcji. Jednak w codziennej pracy instytucji publicznych dominują jednak te mniejsze, lokalne konflikty, które często wynikają z sąsiedzkiej niechęci lub sporów w miejscu pracy.
Donos to nie to samo co zawiadomienie
- Z socjologicznego punktu widzenia donosy to nie jest norma, tylko raczej coś na poboczu naszego życia społecznego, 32 tys. donosów rocznie do urzędu skarbowego w skali kraju przy całej populacji. Donosy zdarzają się, ale nie możemy mówić o kulturze donosu, jeśli chodzi o Polki i Polaków - zauważa Dorota Peretiatkowicz, współzałożycielka profilu Socjolożki.pl
- Jednym z problemów jest natomiast to, że samoregulacja społeczna u mało nas słabo działa, dlatego że ludzie boją się, że zostaną posądzeni o donos i nie zgłaszają spraw, które powinni zgłosić. Z tym się spotykają zwykli ludzie, którzy nie mają w sobie "genu" szkodzenia innym, wobec tego boją posądzenia o bycie donosicielem. Co innego jest reagowanie na przekroczenie prawa, a czym innym złośliwe donosy, stalkerzy czy osoby nękające - zaznacza.
Czy wobec fałszywych donosicieli wyciągane są konsekwencje?
Z punktu widzenia prawa sytuacja jest dość klarowna – każdy, kto składa zawiadomienie o przestępstwie, którego nie było, naraża się na odpowiedzialność karną. Kodeks karny przewiduje wprost, że fałszywe oskarżenie albo pomówienie może skończyć się grzywną, ograniczeniem wolności, a nawet pozbawieniem wolności do lat dwóch. W skrajnych przypadkach, kiedy ktoś świadomie wskazuje konkretną osobę jako sprawcę czynu, którego ona nie popełniła, kara może być jeszcze surowsza.
- Nie bójmy się pomagać, ale nie nękajmy innych - podsumowała prowadząca program Jolanta Pieńkowska.
Jak donosy wpływają na nas
Zobacz także:
- Co zrobić, gdy ktoś chce wyrwać nam torebkę? Instruktor samoobrony wskazuje najważniejszy cel
- Kiedy dzieci opuszczają dom. Jak się w tym odnaleźć? "Nie uważam, że to jest puste gniazdo"
- Coraz więcej młodych dłużników. "Usprawiedliwiają się, że bank i tak sobie poradzi"
Autor: Luiza Bebłot
Źródło zdjęcia głównego: Michał Woźniak/East News