Alpejczyk legenda. Historia sukcesu Andrzeja Bachledy-Curusia: "Wyszedłem z bidy narciarskiej"

Dzień Dobry TVN
Takie historie wybitnych sportowców warto znać. 74-letni Andrzej Bachleda-Curuś jest najbardziej utytułowanym Polakiem w narciarstwie alpejskim. Od ponad 50 lat nikt z naszego kraju nie powtórzył jego sukcesu.

Sportowa kariera Andrzeja Bachledy-Curusia

Andrzej Bachleda-Curuś ma na swoim koncie wiele medali, ale dwa z nich są dla niego szczególnie ważne, ponieważ zdobył je na mistrzostwach świata: brązowy w 1970 roku w Val Gardena i srebrny cztery lata później w Sankt Moritz.

- Faktycznie mojego ojca w Polsce jeszcze nikt nie prześcignął. Miał wyjątkowe wyniki, ale nie tylko na warunki polskie, ale i światowe. Wybrał narty i postawił wszystko na sport - powiedział syn słynnego narciarza, Andrzej Bachleda-Curuś.

Sportowiec wspomina, że codziennie treningi były dla niego nie lada wyzwaniem. - Wyszedłem z bidy narciarskiej w porównaniu do świata. W związku z tym, że mieliśmy mało możliwości naturalnych, śnieżnych do treningów w stosunku do krajów alpejskich, to szukaliśmy środków zastępczych. Na jesieni liście bukowe były bardzo fajne, śliskie. (...) Wszystko po to, żeby za wszelką cenę nadrobić ten niedosyt normalnego treningu na śniegu - mówił alpejczyk.

Nagroda UNESCO "Fair Play"

Andrzej Bachleda-Curuś nie tylko zdobywał wysokie pozycje na zawodach, ale został również pierwszym reprezentantem Polski, który otrzymał od UNESCO nagrodę "Fair Play".

- To było podczas pucharu świata w Aspen, w Kolorado, w drugim przejeździe. Gdy zjechałem do mety, przyznałem się, że minąłem bramkę. Nie było to zauważone przez sędziego i w ten sposób sam się zdyskwalifikowałem - opowiadał narciarz.

Za taką godną pochwały postawę dostał wyjątkowe wyróżnienie. - Pamiętam, że przy wręczaniu dyplomu potwornie się pociłem, bo było gorąco. Przygotowałem kilka słów po angielsku i strasznie się martwiłem, że popełnię błąd. Na szczęście nie musiałem nic mówić i to była największa przyjemność - przyznał z uśmiechem.

Po zakończeniu kariery sportowej Andrzej Bachleda-Curuś wraz z rodziną osiadł we Francji, gdzie rozpoczął prace trenerską. Po dziś dzień alpejczyk czeka na swojego następcę, który powtórzy jego sukces.

- To jest puchar, który otrzymałem od mojego ojca chrzestnego Jana Pawlicy. Był znakomitym narciarzem. Przyszedł do mnie z tym pucharem i powiedział: "Jędrek, teraz ty jesteś najlepszy. To jest puchar przechodni. Masz go przekazać następnemu, kto będzie jeździł lepiej od Ciebie". Czekam z niecierpliwością, żeby ktoś go ode mnie wziął - podkreślił legendarny narciarz.

Wszystkie odcinki Dzień Dobry TVN i Dzień Dobry Wakacje znajdziesz w serwisie Player.pl.

Zobacz także:

Autor: Justyna Piąsta

Reporter: Izolda Sanetra

podziel się:

Pozostałe wiadomości