"Mówiłam córce, że u nas są teraz źli wujkowie". Słowa matek z Ukrainy wzruszyły Ewę Drzyzgę

Matki uciekające przed wojną
Źródło: Dzień Dobry TVN
Trwa inwazja rosyjskich wojsk w Ukrainie. Wojna spowodowała, że wiele obywateli musiało opuścić swoje miejscowości i wyjechać za granicę, by tam szukać bezpiecznego schronienia. W Dzień Dobry TVN swoją historię opowiedziały m.in. Anija Slipczenko i Natalia Tetera, które 5 marca wraz z dziećmi przyjechały do Polski.

Kobiety z dziećmi uciekają przed wojną

W związku z inwazją rosyjskich wojsk na Ukrainę wielu obywateli kraju musiało uciekać poza jego granicę. Wśród nich dużą grupę stanowiły kobiety z dziećmi, ponieważ ich mężowie musieli zostać na Ukrainie i bronić swojego kraju. W Dzień Dobry TVN prezes fundacji "Towarzystwo Przyjaciół Ukrainy" Weronika Marczuk opowiedziała, jak aktualnie wygląda podróż przez granicę. Towarzyszyły jej kobiety z dziećmi, którym w sobotę udało się dotrzeć do Polski.

- Wczoraj przyjechały, a wyjechały przedwczoraj, więc podróż jest trudna, ale na szczęście jeszcze jest. Bardzo sprawnie pracują służby ewakuujące Kijów i okolice, na południu jest trudniej, tam już nie można wyjechać, więc jest tragedia pod tym względem. Dziewczyny jechały 11 godzin wewnętrznymi pociągami do Lwowa, musiały przenocować (...) potem poprosiłam przyjaciół, aby przywieźli je na granicę i 8 godzin stały w kolejce - tłumaczyła Weronika Marczuk.

W mediach pojawiły się doniesienia o wysadzeniu torów kolejowych koło Irpienia. To właśnie z tego miasta leżącego tuż obok Kijowa miała odbywać się ewakuacja mieszkańców. - Prawdopodobnie już próbują tak zrobić, żeby nikt się nie mógł się wydostać (...) ja rozumiem, że oni widzą, że nie dadzą rady naporem, więc będą myśleć, jak taktycznie zniszczyć najważniejsze punkty - podkreśla Weronika Marczuk.

Wojenne dramaty cywilów

Jedną z kobiet, która uciekła przed wojną, jest Natalia Tetera z Kijowa. Matka 3-letniej Ewy musiała zostawić w Ukrainie swojego męża, który według prawa nie mógł opuścić kraju. Jak kobieta wytłumaczyła dziecku nagły wyjazd i rozstanie z tatą? - Po prostu powiedziałam jej, że teraz jest niebezpiecznie, ponieważ tam są tacy "źli wujkowie" i jeżdżą czołgi, ale my będziemy sobie teraz podróżować, postarałam się to tak ująć. Jak tylko się to zakończy, to wrócimy do tatusia - powiedziała Natalia.

Swój dom musiała opuścić również Anija Slipczenko z synem Artiomem. - Musiał opuścić swoją szkołę, bo jak tylko się zaczęło, były wybuchy i pojawiła się informacja, że dzieci nie idą już do szkoły. Nie wiemy, kiedy wrócimy. To jest horror, bo nie ma edukacji, (...) dziecko po prostu nie uczy się - wyjaśniła kobieta. - Będziemy tutaj starali się własnymi środkami, ale jeżeli państwo mogą pomóc, będziemy bardzo wdzięczni - dodała.

W jaki sposób kobieta przekazała synowi informacje o wojnie? - Powiedziałam mu, że rozpoczęła się wojna i to jest bardzo niebezpieczne i straszne. Tam są rakiety, wybuchy i giną ludzie. Przez 7 dni siedzieliśmy w bunkrze, w piwnicy i telewizor cały czas był włączony, przez cały czas oglądaliśmy - opowiedziała Anija. Jednak, gdy kobieta usłyszała w pobliżu silny wybuch, zdecydowała się na ewakuację. - Kiedy tak mocno uderzyło koło nas, (...) wszystkie drzwi zaczęły drżeć, przeraziłyśmy się i stwierdziłyśmy, że musimy się pakować, zamykać drzwi i wyjeżdżać. (...) Wzięłyśmy wszystko, co trzeba było i pojechałyśmy na dworzec - dodała

Wraz z Aniją Ukrainę opuściła również babcia Artioma. - Anija powiedziała: "Nie mamo, ja cię nie zostawię". Dziewczyny spakowały się i 3 marca ruszyłyśmy na dworzec i pojechałyśmy tutaj - wyjaśnia Maria Biezulaja.

Jak powiedziała Weronika Marczuk, siłę, dzięki której ludzie chcą walczyć, daje im prezydent Wołodymyr Zełenski. - To jest niezwykły człowiek, który dawno zrozumiał, czego potrzebują ludzie. (...) Jedna wątpliwość prezydenta lub armii i ludzie moralnie nie żyją. Normalnie nie można przerwać czegoś takiego (...), ale musi być lider - wytłumaczyła.

Jak pomóc Ukrainie?

Prezes Towarzystwa Przyjaciół Ukrainy apeluje również o pomoc we wspieraniu działań organizacji. Poza datkami indywidualnymi, Weronika Marczuk poprosiła również o wsparcie większe filmy. - Potrzebujemy mądrych funduszy, dużych firm, które mogą jednym posunięciem spowodować, że kupimy 10 tysięcy kamizelek - podsumowała.

Link do strony fundacji - Towarzystwo Przyjaciół Ukrainy

Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.pl.

Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie.  Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.

Zobacz także:

  • 30 lat doświadczenia
  • Od 2014 roku z misją w Ukrainie, z biurem pomocowym w Kijowie
  • Opiera się na 4 zasadach: humanitaryzmu, bezstronności, neutralności i niezależności
  • Regularnie publikuje raporty finansowe ze swoich działań

Autor: Aleksandra Matczuk

Źródło zdjęcia głównego: Paweł Wodzyński/East News

podziel się:

Pozostałe wiadomości