Wojna zapukała do jej drzwi. "Tego się nie da wybaczyć"

Źródło: Dzień Dobry TVN
Wojna w Ukrainie
Wojna w Ukrainie
Wojna rozdzieliła ich z bliskimi
Wojna rozdzieliła ich z bliskimi
Tysiące uchodźców na granicy
Tysiące uchodźców na granicy
Ukraińska tożsamość a rosyjskie ambicje
Ukraińska tożsamość a rosyjskie ambicje
Atak Rosji na Ukrainę
Atak Rosji na Ukrainę
Rosja rozpoczęła inwazję na Ukrainę
Rosja rozpoczęła inwazję na Ukrainę
Kateryna Kravchenko w 2015 roku była rzeczniczką prasową batalionu "Ajdar", który walczył we wschodniej Ukrainie. Z biegiem czasu zrezygnowała jednak z udziału w działaniach wojennych i przez ostatnie lata zajmowała się tworzeniem własnego biznesu. Jednak konflikt zbrojny zapukał do jej drzwi. - Cała Ukraina jest ostrzeliwana. Mój kraj jest w ogniu - powiedziała.

Ukrainka relacjonuje sytuację w Kijowie

Kateryna Kravchenko przed inwazją rosyjską mieszkała w Kijowie w dzielnicy Obolon. Nie przypuszczała, że będzie musiała opuścić swój dom. - Nie sądziłam, że wojna dotrze do pokojowej stolicy. (…) Zadzwoniła moja przyjaciółka: "Muszę wywieźć dzieci. Boję się. Pojedziesz ze mną?". Powiedziałam, że tak i wyjechałyśmy ostatniej nocy. Teraz jestem w Truskawcu z autem pełnym dzieci, myszy, psów, nawet rybkę ze sobą wzięliśmy - tłumaczyła rozmówczyni Bianki Zalewskiej.

Jak dodała, w Kijowie było strasznie. - Obudziły mnie świsty i wybuchy. Czułam, jakby rakiety przelatywały tuż nad moim domem. Bombardowanie trwało jakąś godzinę, a później zapadła cisza. Następnie zaczęły się syreny. Poszliśmy wtedy do metra. Tam przeniosło się życie. Dużo ludzi, rozłożone śpiwory i karimaty. Potem się dowiedziałam, że w naszym metrze urodziło się dziecko, a później zadzwoniła do mnie mama. Mieszka w Humaniu (Umań), obok niej jest wojskowe lotnisko i je też zaczęli bombardować. Ciągle do siebie dzwonimy, ale ja jestem tutaj, a ona jest tam. Mam poczucie winy, że nie jestem z nią - mówiła Kateryna Kravchenko.

"Nie zamierzam wyjeżdżać z Ukrainy"

Kateryna postanowiła opuścić Kijów, kiedy dowiedziała się, że w nocy znów będzie ostrzał miasta. Wzięła ze sobą bluzkę, dżinsy, kilka par skarpet i szczoteczkę do zębów. - Więcej mam rzeczy dla swojego psa niż dla siebie. Droga zamiast 7 godzin trwała 17. Korki, checkpoint… Ludzie, którzy dzisiaj ruszyli, jadą 24 godziny. Cała Ukraina jest ostrzeliwana. Mój kraj jest w ogniu - przekazała.

Z Kijowa pochodziły nagrania, które wstrząsnęły światem. W dzielnicy Obolon pojazd opancerzony przejechał po samochodzie osobowym, w którym był kierowca. - To jest tak straszne, że trudno w ogóle o tym mówić. Rosjanie przynieśli nam tyle bólu przez ostatnie 8 lat. Tego się nie da wybaczyć. Każdego dnia żyliśmy z tym bólem w sercu. Latami codziennie chowaliśmy naszych chłopców. Jestem pewna, że nasz naród zmieni się już na zawsze. Polska też nie jest bezpieczna ani Europa. Tak jak i Ukraina nie była bezpieczna. Dla mnie to straszne mówić o sobie, że jestem uchodźcą. Jestem wdzięczna Polakom za otwarte granice i że przyjmuje tłumy naszych ludzi. Nie zamierzam wyjeżdżać z Ukrainy. Nie chcę. Wolę tu zostać i zostanę. Owszem zmieniłam lokalizację, ale mam świadomość, że tutaj też są teraz potrzebni ludzie - zadeklarowała.

Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.pl.

Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.

Zobacz też:

  • 30 lat doświadczenia
  • Od 2014 roku z misją w Ukrainie, z biurem pomocowym w Kijowie
  • Opiera się na 4 zasadach: humanitaryzmu, bezstronności, neutralności i niezależności
  • Regularnie publikuje raporty finansowe ze swoich działań

Autor: Dominika Czerniszewska

Reporter: Bianka Zalewska

Źródło zdjęcia głównego: Dzień Dobry TVN

podziel się:

Pozostałe wiadomości

Serowe arcydzieła na talerzu Andrzeja Polana
Materiał promocyjny

Serowe arcydzieła na talerzu Andrzeja Polana