Miłość do podróży – jak to się zaczęło?
Pasja do zwiedzania świata rodziła się u Marzeny stopniowo. Już jako dziewczyna z ciekawością słuchała inspirujących opowieści rodziców – mamy podróżniczki i ojca – himalaisty. W kolejnych latach odwiedzała z nimi nowe miejsca. Przełomowym momentem były 18. urodziny. Wtedy to podjęła decyzje o samotnej wyprawie. Za namową taty pojechała do Maroka. Afryka na dobre skradła jej serce. Obecnie podróżuje z mężem, który pomaga jej nagrywać i tworzyć materiały.
- Z rodzicami podróżowałam po świecie od małego i to nie były nigdy podróże do hoteli, tylko wyjazdy na dziko, z namiotem, z żadnym budżetem. Taki sposób podróżowania, bez biura podróży, wycieczek, bez planu mi się bardzo udzielił. Jest kontakt z tubylcem. Dostałam taki prezent, by mieć szeroko otwarte oczy, być uważnym na świat i szanować drugiego człowieka. To w podróżach jest najważniejsze - powiedziała Marzena Figiel-Strzała.
Marzena Figiel-Strzała - pomaganie przez podróże
Podróżuje nie tylko, by poznawać nowe miejsce i kultury. Swoją pasję łączy z pomaganiem. Dziennikarka stworzyła swój autorski cykl reportaży "Dzieci Świata". To właśnie tam nagłaśnia problemy, o których często nikt nie ma pojęcia oraz zbiera pieniądze na rzecz potrzebujących.
Jak byłam mała, mama zawsze przywoziła mi z podróży pocztówki dzieci i opowiadała mi, jak wygląda ich życie. Jak zaczęłam ruszać w samodzielne podróże i zobaczyłam na własne oczy, jak wygląda rzeczywistość tych dzieci, w miejscach, gdzie potrzebna jest pomoc, to wiedziałam, że muszę coś zrobić. Zaczęłam robić reportaże i dokumenty i pokazywać najbliższym osobom. Zawsze zbierała się jakaś suma. W czasie pandemii postanowiłam wypuścić te filmy do Internetu i ogłosić, że jeśli ktoś ma ochotę wesprzeć, może to zrobić
Spotkania z tubylcami
Jak wyglądają pierwsze spotkania z obcymi plemionami? Początki nie zawsze są łatwe. Przez pierwsze dni to zazwyczaj Marzena opowiada tubylcom o sobie. Czasami musi minąć kilka dni, żeby zdobyć uch zaufanie. Potem relacja zamienia się w przyjaźń.
- Ja mam na miejscu zaufanych ludzi. Spędzam z nimi dużo czasu. W jednym plemieniu w namiocie potrafię mieszkać miesiąc. Znam tych ludzi, stają się moimi przyjaciółmi – mówiła podróżniczka.
Zobacz także:
- Czego Ania i Andrzej nie lubią w sobie? "Krótka piłka" z naszymi prowadzącymi
- Babcie polskiego show-biznesu. Ile mają wnucząt i która rozpieszcza je najbardziej?
- Policjanci eskortowali przyszłych rodziców na porodówkę. Dzięki nim dotarli tam na czas
Autor: Nastazja Bloch