Zabieg w łonie matki
Lidia Wrona w 29 tygodniu ciąży dowiedziała się, że u jej córeczki nagromadził się płyn w klatce piersiowej (Hydrothorax). - W tamtym momencie świat mi się zawalił, nie mogłam i nie chciałam uwierzyć, że córeczka może umrzeć w moim łonie lub po porodzie. Jeszcze 3 tygodnie wcześniej na badaniu USG nie było widać płynu w płucach, a dziecko rozwijało się prawidłowo - powiedziała Lidia.
- Ponadto ten płyn mógł oznaczać wadę genetyczną płodu lub infekcję, którą mogłam mieć w ciąży i która mogła wpłynąć na tą nieprawidłowość. Jednak badania wykluczyły te ewentualności i nie znaleziono przyczyny pojawienia się płynu - dodała.
Kobieta od swojego lekarza prowadzącego dowiedziała się, że w takich sytuacjach można założyć shunt. Jednak tego typu zabiegi są przeprowadzane głównie w Instytucie MSWiA. - Natychmiast tam zadzwoniłam i tego samego dnia zostałam przyjęta do Kliniki Położnictwa i Perinatologii, a po kilku dniach miałam przeprowadzony zabieg - zdradziła.
Ginekolog prof. Mirosław Wielgoś podkreślił, że płyn w klatce piersiowej dziecka wpływa przede wszystkim na rozwój płuc. - One nie mają miejsca na to, żeby prawidłowo rosnąć. Są uciśnięte przez ten płyn i po porodzie nie są w stanie podjąć akcji oddechowej. One nie są czynne oddechowo, nie można ich też wentylować mechanicznie, bo ich praktycznie nie ma. Również ten płyn uciska i przesuwa, co może doprowadzić do niewydolności krążenia. A to może prowadzić do zgonu wewnątrzmacicznego lub ciężkich problemów zdrowotnych dziecka po porodzie - powiedział ginekolog.
Prof. Mirosław Wielgoś podkreślił, że w przypadku pani Lidii przyczyna problemu nie była znana, więc pozostało tylko leczenie objawowe. - Wtedy trzeba usunąć nadmiar płynu z klatki piersiowej. Można to robić przez pojedyncze nakłucia, ale to jest nieefektywne. My odciągniemy wszystko co tam jest, a w ciągu doby lub dwóch sytuacja może wrócić. Każdy taki zabieg wiąże się z ryzykiem powikłań, a najczęściej są to infekcje, które mogą doprowadzić do przedwczesnego porodu - dodał lekarz.
Ginekolog zaznaczył, że alternatywną oraz najbardziej skuteczną metodą jest założenie stałego systemu odbarczającego. - Czyli takiego shuntu opłucnowo-owodniowego. Jest to specjalny cewnik, który wkłada się do klatki piersiowej dziecka, a drugi koniec cewnika znajduje się na zewnątrz dziecka, czyli odprowadza ten płyn do wód płodowych. Ten system ma w swoim wnętrzu zastawkę, która zapewnia jednokierunkowy odpływ z klatki piersiowej do wód płodowych, a nie odwrotnie - zaznaczył ekspert.
System ten się zakłada poprzez nakłucie powłok ciężarnej. - Najpierw macicy, a później klatki piersiowej płodu. Przez przestrzeń międzyżebrową wprowadza się specjalną igłę, potem cewnik, który zostawia się aż do porodu - dodał.
Szczęśliwy finał terapii prenatalnej
Profesor Mirosław Wielgoś przyznał, że w przypadku pani Lidii system ten zadziałał wzorowo. - Już po kilku dniach od zabiegu było istotnie mniej tego płynu, a po dwóch tygodniach tylko śladowe ilości. Dzięki temu płuca mogły się rozwijać, a serce mogło pracować prawidłowo. Uzyskaliśmy powrót do normlanych fizjologicznych warunków - powiedział.
Pacjentka podkreśliła, że po samym zabiegu, mimo początkowych obaw, czuła się dobrze. - Wiedziałam, że zabieg przebiegł pomyślnie i shunt został założony we właściwym miejscu. Mimo to, bałam się, że zacznie się przedwczesna akcja porodowa. Ponadto, czekałam z niecierpliwością na kolejne badanie USG, by zobaczyć na ekranie efekt zabiegu. Wierzyłam, że ten zabieg może uratować życie mojej córeczki i tak się stało - wyznała.
Lekarzom z Instytutu Medycznego MSWiA udał się doprowadzić ciążę Lidii do okresu dojrzałości dziecka. - Poród odbył się bez komplikacji, a dren został usunięty. Dziecko nie wymagało praktycznie żadnej terapii, bardzo dobrze sobie radziło oddechowo i już po tygodniu szczęśliwa mama z córką zostały wypisane - powiedział profesor.
- Ten zabieg na pewno w sposób spektakularny ratuje życie płodu. A następnie zapobiega poważnym konsekwencjom, ze zgonem włącznie, w życiu noworodka - podsumował prof. Mirosław Wielgoś.
Teraz, dzięki innowacjom współczesnej medycyny, zarówno mama, jak i mała Nikola czują się bardzo dobrze. - Ja cieszę się macierzyństwem a córeczka rozwija się prawidłowo i jest bardzo uroczym, zdrowym niemowlakiem - podsumowała Lidia Wrona.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Od 5 czerwca badania prenatalne są dostępne dla każdej kobiety. "Pozwolą przewidzieć ewentualne komplikacje"
- Przyszła mama skrytykowana, bo pokazała się w stroju kąpielowym. "Fatshaming w ciąży?! To słabe"
- Pierwsze słowo, czyli kiedy dziecko powinno zacząć mówić? Neurologopeda: „Płeć męska jest czynnikiem ryzyka jeśli chodzi o opóźnienie mowy”
Autor: Anna Gondecka
Źródło zdjęcia głównego: GettyImages, Instagram