Zaginięcie Iwony Wieczorek
Tą sprawą żyła cała Polska, a nowe tropy w śledztwie elektryzują media w całym kraju. 19-letnia Iwona Wieczorek zaginęła z 16 na 17 lipca 2010 r., kiedy wracała z imprezy w Sopocie do domu w Gdańsku. Choć sprawa jej zaginięcia formalnie została zakończona umorzeniem w styczniu 2012 roku, to zarówno policja, jak i prokuratura regularnie do niej wracają.
- Ta sprawa jest tak wielowątkowa i tak skomplikowana, że wszyscy nią żyją - stwierdza Justyna Mazur. - Myślę, że żyją nią dlatego, że wiele osób, mówię tu o sobie w tym przypadku, mogło się z nią identyfikować, bo kiedy ta sprawa wybuchła, byłam w podobnym wieku co Iwona. Też jeździłam nad morze i motyw, że wraca się z imprezy do domu i znika się z powierzchni ziemi, jest czymś co wchodzi w mózg - dodaje.
Iwona oficjalnie uznawana jest za zaginioną, jednak wiele osób straciło nadzieję na szczęśliwe zakończenie tej tajemniczej sprawy. Wśród licznych teorii pojawiają się wątki porwania, ucieczki oraz morderstwa. Dziennikarz Janusz Szostak jest pewny, że 19-latka padła ofiarą zbrodni podwórkowej, do której prawdopodobnie doszło przez przypadek. Następnie sprawca bądź sprawcy próbowali zatuszować zbrodnię, pozbywając się zwłok.
Tajemnicze morderstwa
Podobnie jak w przypadku Iwony Wieczorek, nigdy nie odnaleziono ciała Joanny Matjaszek. 3 listopada 2000 roku Joanna wybrała się do swojego chłopaka, który organizował imprezę urodzinową w Niwce pod Tarnowem. Dziewczyna obiecała swojej mamie, że wieczorem wróci do domu. Tak się jednak nigdy nie stało. Sprawdzano liczne tropy: ucieczka, wstąpienie do sekty, wyjazd do innego kraju. Wiele poszlak wskazuje jednak na to, że dziewczyna została zamordowana. Śledztwo było wielokrotnie wznawianie i umarzane.
- Teraz tą sprawą zajmuje się Archiwum X, ale to też nie gwarantuje jej rozwiązania - zaznacza Justyna Mazur. - To jest kolejna taka sytuacja, że ktoś idzie na przyjęcie, bo Joanna poszła na urodziny swojego chłopaka. Tam miała się z nim pokłócić o pieniądze, które sama uzbierała na swoją studniówkę, natomiast on, jako taki dość przemocowy i manipulujący nią człowiek uważał, że te pieniądze mu się należą, ponieważ chciał zainstalować nowy system audio w samochodzie.
Mężczyzna miał odprowadzić swoją dziewczynę na PKS, jednak ona nigdy do niego nie wsiadła. Trop urywa się na przystanku autobusowym, gdzie widziano ofiarę po raz ostatni. Późniejsze partnerki chłopaka Joanny twierdziły, że groził im, że je zabije i zakopie tam, gdzie leży ciało jego byłej dziewczyny. Tego jednak nigdy nie ujawniono.
Pozorowane samobójstwo
Zwłoki mogą "powiedzieć" naprawdę wiele. Pod warunkiem, że zostaną odpowiednio zabezpieczone, a znalezione przy nich ślady zostaną właściwie zinterpretowane. Tak się jednak nie wydarzyło w przypadku Małgorzaty Śnieguły, która została znaleziona martwa we własnym mieszkaniu. Mimo że na jej ciele znajdowały się ślady pobicia, a w dłoni ujawniono garść włosów, śledczy uznali tę śmierć za samobójstwo.
- W wyniku ekspertyz i badań wychodzi, że osoba, która truje się cyjankiem, umiera w męczarniach - wyjaśnia Justyna Mazur. - Nie leżałaby tak równo, byłyby ślady torsji, wymiotów, te były w innym miejscu, więc ewidentnie ciało było przemieszczone - zaznacza.
W przypadku Małgorzaty Śnieguły wszystkie podejrzenia padły na męża denatki, jednak ostatecznie nigdy nie postawiono mu żadnych zarzutów.
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki zobaczysz na Player.pl.
Zobacz też:
- Co zrobić, gdy dziecko się krztusi? Oto sprawdzone porady ratownika Agnieszka Woźniak-Starak zaprojektowała pierwszą kolekcję ubrań. "Nie boję się kontrowersji"
- Anna Karczmarczyk apeluje do ciężarnych: "Dajmy sobie przestrzeń na ten strach"
Autor: Adam Barabasz
Źródło zdjęcia głównego: Mateusz Jagielski/East News