22-letni Kacper nie żyje. Dlaczego pozwolono mu pracować na suwnicy w ekstremalnych warunkach pogodowych?

GettyImages-147881629
ORIGINAL (7)
22-letni Kacper zginął, pracując na suwnicy w porcie w Świnoujściu. W dniu jego śmierci panowały ekstremalne warunki pogodowe o czym świadczy fakt, że Rządowe Centrum Bezpieczeństwa rozesłało alert. Reporterzy programu Uwaga! TVN postanowili przyjrzeć się sprawie i dowiedzieć, kto pozwolił młodemu, niedoświadczonemu mężczyźnie pracować w takich warunkach.

W jeden z listopadowych poranków pani Ewelina dostała od znajomych informację o tym, że jej syn Kacper, który pracował w porcie na suwnicy, zginął w wypadku.

- Prosiłam, błagałam, żeby mnie wpuścili, żebym mogła cokolwiek zobaczyć. Bez skutku – opowiada Ewelina Tworek.

- Kiedy usłyszałem, co się stało, ugięły mi się nogi. To jest nie do opisania, co wtedy tam się działo. Szok i płacz – dodaje Michał Kardyś, brat Kacpra.

W końcu rodzinie i bliskim Kacpra udało się dotrzeć do miejsca, z którego było widać akcję ratunkową. Urwana kabina suwnicy, w której pracował młody mężczyzna, leżała na złożonych pokrywach ładowni statku.

- Z punktu gdzie staliśmy, było widać, jakby był przygnieciony, jakby na czymś leżał. Ale on nie leżał, a wisiał. Nie wiemy, czy wypadł z kabiny, czy wyskoczył. Może próbował się ratować? – zastanawia się pani Ewelina. I dodaje: - Do końca miałam nadzieję, że ściągną go żywego, że jest jedynie nieprzytomny.

Uwaga! TVN
Uwaga! TVN. Pędzący kierowca zabił 9-latka na pasach

Uwaga! TVN. Tragedia w porcie w Świnoujściu

Obrażenia młodego mężczyzny miały jednoznacznie wskazywać, że nie mógł przeżyć wypadku. Z powodu ekstremalnych warunków pogodowych i skomplikowanej akcji ratowniczej, jego ciało sprowadzono na ziemię dopiero po kilkunastu godzinach.

- Chciałbym, żeby odpowiedzialne za to osoby poniosły karę, bo to jest niemożliwe, żeby 22-letni chłopak, bez doświadczenia, w takich warunkach wszedł na suwnicę i musiał pracować – mówi Mateusz Chrzanowski, kolega Kacpra.

Młody mężczyzna był zatrudniony w porcie od dwóch lat, a jako operator suwnicy pracował kilka miesięcy. W dniu tragicznego wypadku w Świnoujściu i okolicy panowały skrajnie trudne warunki atmosferyczne. Rządowe Centrum Bezpieczeństwa rozesłało alert pogodowy.

- Jadąc samochodem, widziałem połamane gałęzie, powywracane drzewa – mówi brat 22-latka.

- Jeżeli straż twierdzi, że oni nie mogli się do niego dostać, bo były złe warunki pogodowe i była słaba widoczność, to dlaczego on tam był? Kto mu na to pozwolił? – pyta matka Kacpra.

Sprzęt

Zdaniem dyrektora biura zarządu spółki, w której pracował Kacper, sprzęt, na którym pracował młody mężczyzna, był sprawny.

- Suwnica była dopuszczona do użytkowania przez stosowne służby, czyli dozór techniczny.

Czy na suwnicy był wiatromierz?

- Tak, był – twierdzi dyrektor.

Zdaniem byłego pracownika portu, który poprosił nas o anonimowość - sprzęt, na którym pracował 22-latek, to „ruina”.

- To są stare, niewygodne urządzenia. Moim zdaniem w złym stanie technicznym. Wiele podzespołów nie działa lub działa tylko na słowo honoru. Pracując, zawsze się bałem, że coś się stanie. Nigdy nie czułem się bezpiecznie na tych urządzeniach – przekonuje.

Mężczyzna ma też zastrzeżenia do samych przeglądów technicznych.

- To jedna wielka ściema. Wejdą na urządzenie, opuszczą suwnicę na dół, pójdą wypić kawę, za osiem godzin wpiszą przegląd, suwnicę dadzą do góry i ciach, koniec przeglądu - mówi.

„Są procedury”

Dyrektora biura zarządu spółki, w której pracował Kacper, zapytaliśmy, dlaczego mimo fatalnych warunków pogodowych nie przerwano pracy suwnicy?

- Są stosowne procedury i do tego się stosowaliśmy – twierdzi.

- Jak wieje wiatr do 15 metrów na sekundę, to urządzenie może pracować tylko i wyłącznie zakotwiczone, zakręcone tak, żeby nie mogło się przemieścić. Przy wietrze powyżej 17 metrów na sekundę, praca jest w ogóle niedozwolona. I pewnie firma dostała takie informacje od Urzędu Morskiego, że jest silny wiatr – sugeruje były pracownik.

Jak się okazuje, tragicznego wieczoru kapitan Portu Świnoujście ogłosił alarm sztormowy. Z kolei według przybyłej chwilę po wypadku na miejsce straży pożarnej, w porcie wiatr osiągał prędkość nawet 30 metrów na sekundę, co skutecznie uniemożliwiało rozłożenie drabiny.

Zdaniem byłego pracownika portu, przełożeni Kacpra powinni nakazać mu przerwanie pracy.

- Najgorsze dla pracy takiej suwnicy są podmuchy wiatru – zaznacza. I dodaje: - Myślę, że jego przełożeni chcieli zabłysnąć przed prezesem, albo przed szefostwem, że mimo wszystko dalej pracują i zarabiają pieniądze dla firmy. A w tej firmie zawsze była presja na wyniki.

Mężczyzna twierdzi, że jemu też zdarzały się podobne sytuacje.

- Często, gęsto. Słyszałem: „A popracuj jeszcze chwilę, jeszcze nie jest tak źle, popracuj jeszcze”. Namawianie, nakłanianie do tego, żeby pracować w złych warunkach.

- Zdaniem zarządu, zdaniem spółki - mam nadzieję, że wszystko było zgodnie z procedurami – stwierdza dyrektor biura zarządu spółki.

Dlaczego zatem zginął człowiek?

- Bada to komisja, trudno mi na ten temat coś powiedzieć. Rodzinie przekazuję głębokie wyrazy współczucia i żalu z powodu śmierci pracownika – mówi dyrektor.

„Może zapobiegniemy kolejnej katastrofie”

Choć na tragiczny finał zdarzenia mogło złożyć się kilka elementów, według wstępnych ustaleń urzędników, to zderzenie kabiny suwnicy z konstrukcją statku mogło przyczynić się do jej zerwania i upadku.

- Na tym etapie postepowania jest ciężko powiedzieć, kto zawinił, bo nie mamy wszystkich dokumentów, nie mamy ich przeanalizowanych – mówi Sandra Tylutka, rzeczniczka prasowa Okręgowego Inspektoratu Pracy w Szczecinie. I dodaje: - Jest pewna luka prawna i brakuje regulacji, która mówiłaby wprost o tym, że jest zakaz pracy na suwnicach, gdy mamy bardzo wysokie porywy wiatru. Od 2013 roku, gdy przepis został uchylony, nie powstał żaden inny przepis.

- Zaczynam dzień od płaczu i tak samo go kończę. Jestem wrakiem człowieka z jedną wielką pustką w głowie – przyznaje pani Ewelina. I dodaje: - Ciężko jest mi mówić, ale muszę mówić dla mojego syna. Może w ten sposób zapobiegniemy kolejnej katastrofie, kolejnej śmierci.

Urząd Dozoru Technicznego przekazał nam dzisiaj, że do wypadku doszło z powodu zderzenia kabiny suwnicowego z żurawiem rozładowywanego statku. Urządzenie, na którym pracował Kacper, we wrześniu bez zastrzeżeń przeszło przegląd techniczny. W sprawie tragicznej śmierci młodego mężczyzny postępowanie prowadzi również prokuratura.

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości