Dalsza część tekstu poniżej.
Łozina. Śmiertelne potrącenie psa
12 sierpnia około godziny 5:30 rano pan Emil, właściciel Dorona, jak co dzień wybrał się wraz z pupilem na spacer po polach w okolicach Łoziny. Aby dotrzeć do miejsca docelowego, musiał przejść wąską asfaltową drogą biegnącą wzdłuż trasy S8. Ulica ta, której szerokość wystarczała na przejazd zaledwie jednego samochodu, była dobrze znana właścicielowi psa, który - jak sam twierdzi - zawsze poruszał się jej środkiem, by mieć kontrolę nad ewentualnym ruchem pojazdów.
Tego dnia zatrzymał się na zakręcie, by zrobić swemu psu pamiątkową fotografię. W tym momencie na drodze pojawił się samochód, który - według relacji pana Emila - zaczął go powoli omijać.
- Kierowca nie mógł przejechać, więc po mojej prawej ręce powoli zaczął się wciskać autem. Wtedy jeszcze go nie zauważyłem, więc mnie to wystraszyło. W tym momencie się na chwilę zatrzymał. Pies, jak zobaczył auto, podbiegł do przodu, żeby się pobawić. Zapytałem kierowcy: co robisz? - relacjonuje mężczyzna.
Właściciel czworonoga twierdzi, że kierowca nagle przyspieszył, a pies nie zdążył uciec. Zwierzę zostało potrącone i zginęło na miejscu.
- To był kilkudziesięciometrowy pościg. Pies po prostu nie wyrobił szybkości i po zetknięciu ze zderzakiem auta się wywrócił. Kierowca przejechał mu po głowie i karku - opowiada pan Emil.
Kierowca celowo potrącił psa? Policja bada sprawę
Po wypadku właściciel Dorona próbował zatrzymać kierowcę. Udało się to dopiero na trasie Bąków–Łozina, gdzie mężczyzna zjechał na pobocze. Obaj uczestnicy zdarzenia wezwali policję.
- Zobaczył, że chcę go nagrywać, i zjechał na pobocze. On zadzwonił na policję, po chwili również zadzwoniłem - zaznacza pan Emil.
Na miejsce przyjechał patrol, który — według relacji pana Emila — pouczył go, że pies powinien być prowadzony na smyczy. Właściciel Dorona nie krył rozczarowania podejściem funkcjonariuszy, podkreślając, że nie sprawdzili nawet, co znajduje się w bagażniku, gdzie leżało ciało psa.
Bezpośrednio po zdarzeniu pan Emil udał się na komisariat, gdzie złożył zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa z art. 35 Ustawy o ochronie zwierząt. Przepis ten przewiduje karę do 3 lat pozbawienia wolności za zabicie zwierzęcia z naruszeniem przepisów.
Policjanci z komisariatu w Łozinie prowadzą czynności wyjaśniające pod nadzorem prokuratury. Jak poinformowała asp. szt. Anna Nicer z Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu, przyjęto zawiadomienie w tej sprawie. Trwają czynności sprawdzające przed wszczęciem postępowania, ponieważ pies był prowadzony bez smyczy.
Ekostraż zapowiada, że będzie aktywnie uczestniczyć w dochodzeniu, dążąc do pełnego wyjaśnienia sprawy. Organizacja podkreśla również, że brak reakcji kierowcy po zdarzeniu — w tym brak próby udzielenia pomocy — może działać na jego niekorzyść.
Tragiczny przypadek Dorona wywołał dyskusję na temat zasad bezpieczeństwa podczas spacerów z psami. - Taka sytuacja pokazuje, że nawet jeśli znamy trasę, nie powinniśmy spuszczać psa luzem w miejscach, które mogą stanowić zagrożenie - poucza Katarzyna Szakowska, rzeczniczka Ekostraży.
Więcej informacji na stronie tvn24.pl.
Zobacz także:
- Wyjechała na wakacje, porzucając swoje psy. Służby zastały w jej mieszkaniu makabryczny widok
- Snupek, Lawa i Diego — psy, które objechały świat ze swoimi opiekunami. "Był w 44 krajach"
- Porzucił psa na ruchliwej ulicy. Wcześniej chciał go oddać do schroniska
Autor: Berenika Olesińska
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: RobsonPL/Getty Images