Zamknięcie baru z duszą. Kultowa knajpa przy Stoczni Gdańskiej kończy działalność po 30 latach

Osiemdziesiątka
Słynna “Osiemdziesiątka” znika z mapy Gdańska
Źródło: Dzień Dobry TVN
Kiedyś najnowocześniejszy bar w stoczni, dziś zamyka się na zawsze. Miejsce, które dla wielu było drugim domem, zniknie z mapy Gdańska z końcem wakacji. To koniec pewnej epoki.
Kluczowe fakty:
  • Bar działał nieprzerwanie od 1994 roku i był prowadzony przez rodzinę związaną ze stocznią od pokoleń.
  • Miejsce przekształcono w "mini skansen", przyciągający gości klimatem lat 70. i 80.
  • Zamknięcie wynika z likwidacji starej sieci wodnokanalizacyjnej - ostatniej takiej w okolicy.

Miejsce z duszą i historią

W cieniu hal i dźwigów Stoczni Gdańskiej przez dekady działał niewielki bar, który dla wielu był czymś znacznie więcej niż tylko punktem gastronomicznym. To tu pachniała kawa jak w latach 80., a smak rosołu po ciężkiej zmianie stawał się wspomnieniem dzieciństwa. Założony przez byłych pracowników stoczni, bar trwał mimo zmian ustrojowych i gospodarczych. Dziś musi się zamknąć. – W 1983 roku rozpocząłem pracę w stoczni. Kiedy nastąpiły zmiany ustrojowe, od 1994 roku prowadzimy ten bar aż do dzisiaj – opowiada jeden z właścicieli.

To nie tylko miejsce pracy, ale przestrzeń wspomnień i rodzinnych historii. – Mam bardzo wyraźne wspomnienie, jak siedzę w okienku do wydawania i patrzę na osoby, które wchodzą do baru. Jednym okiem, a drugim zerkam na mojego tatę, który z tyłu siedział pochylony nad fakturami – wspomina córka właściciela.

Czas się zatrzymał. Ale tylko na chwilę

Z biegiem lat lokal zmienił się w swoisty skansen – pełen sprzętów i detali z PRL-u. Dla odwiedzających był to powrót do dzieciństwa: porcelanowe kubki, kaski i kombinezony przypominające o czasach świetności stoczni. To właśnie klimat i autentyczność przyciągały gości. – Przychodzą do nas goście, którzy od pierwszego kroku stają jak wryci – relacjonuje jedna z pracowniczek.

Jednak historia dobiega końca. Bar zamknie się z powodu likwidacji starej sieci wodnokanalizacyjnej, do której jako ostatni był podłączony. – To chyba nadal do mnie nie dociera w 100%. Pierwsza reakcja to było lekkie zdezorientowanie – przyznaje właściciel.

Mimo smutku, jest nadzieja na kontynuację w innym miejscu. – Będziemy się starać szukać nowego miejsca. Jeżeli ktoś zna tu jakieś miejsce w okolicy Stoczni Gdańskiej, chętnie sprawdzimy – apeluje rodzina prowadząca lokal.

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości