Wypadek na stoku w Białce Tatrzańskiej. "Leżałam na brzuchu, wyjąc z bólu"
Do wypadku doszło 14 stycznia na stoku przy stacji Remiaszów w Białce Tatrzańskiej. O sprawie informuje za pośrednictwem mediów społecznościowych poszkodowana snowboardzistka. We wpisie zaznacza, że narciarz, z którym się zderzyła, miał około 12 lub 13 lat. Nadjechał z tyłu, "nie dając żadnej szansy na reakcję i uniknięcie kolizji".
Ferie zimowe 2022
- W bezpośredniej konsekwencji zderzenia złamałam kręgosłup (niestabilne złamanie, które w każdej chwili mogło doprowadzić do paraliżu). Znalazłam się na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym, a następnie na oddziale ortopedycznym w szpitalu w Nowym Targu. Aktualnie jestem po trwającej cztery godziny operacji stabilizacji kręgosłupa, bogatsza o nowe doświadczenia (m.in. bóle pooperacyjne, jakich nie życzę najgorszym wrogom) i sześć tytanowych śrub stabilizujących złamany krąg L1 - czytamy w relacji poszkodowanej.
Snowboardzistka zaznaczyła, że nastolatek po wypadku nie próbował udzielić jej pomocy. Nie wie też, jak wyglądał, co utrudnia jej odnalezienie ewentualnego sprawcy wypadku.
- Niestety nie widziałam twarzy chłopaka, bo po pierwsze - wjechał od tyłu, po drugie - po wypadku leżałam na brzuchu z twarzą w śniegu, wyjąc z bólu. (…) Tuż po wypadku do chłopaka podjechała jakaś kobieta (matka lub opiekunka) z pytaniem, co się stało. Sprawca odpowiedział: "Wjechałem w panią" i po stwierdzeniu faktu oboje po porostu odjechali – żali się Iza Wiśniewska.
Zderzenie na stoku - interwencja policji
Poszkodowana zgłosiła sprawę na policję z nadzieją na to, że odnajdzie narciarzy, którzy byli w pobliżu i mogą potwierdzić jej zeznania - Szukam świadków i uczestników zdarzenia, które w kilkanaście sekund wywróciło (i to całkiem dosłownie) moje życie do góry nogami - apeluje.
Rzecznik małopolskiej policji Sebastian Gleń potwierdził, że takie zawiadomienie zostało złożone i policja bada sprawę. Na razie pod kątem nieumyślnego spowodowania uszczerbku na zdrowiu. - Ustalamy okoliczności, czy faktycznie ten narciarz miał się do tego przyczynić czy nie, czy może wina jest po obu stronach - tłumaczy rzecznik.
Policja apeluje o zgłaszanie się świadków zdarzenia oraz samego narciarza i jego opiekunów. - Żeby tę sprawę rozpatrzyć, potrzebowalibyśmy jego relacji i jego wersji przebiegu zdarzenia. Na razie nie chcemy oceniać, że to na pewno on spowodował wypadek - podkreśla Gleń. Jak dodaje, śledczy zweryfikują też informację o nieudzieleniu rannej kobiecie pomocy.
Tego, jak bezpiecznie poruszać się na stoku, dowiecie się w serwisie tvn24.pl.
Zobacz także:
- 20 lat temu wybuchła "Małyszomania". Jak nasz skoczek wspomina narodowe szaleństwo?
- Tłumy na stokach, zamiast nart sanki i jabłuszka. Interweniowała policja
- Gdy zabraknie śniegu - wypróbuj nartorolki. Co trzeba o nich wiedzieć?
Autor: Berenika Olesińska
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Ade_Deployed/Getty Images