Relacja z premiery "Żeby nie było śladów". Agnieszka Grochowska: "Cieszyłam się, że Janek Matuszyński zaryzykował"

Agnieszka Grochowska
"Żeby nie było śladów"
Za nami uroczysta premiera filmu "Żeby nie było śladów" w reżyserii Jana P. Matuszyńskiego. W jednym z warszawskich kin pojawiła się plejada znanych aktorów. Jak twórcom pracowało się na planie i czy myśleli, że biorą udział w produkcji, która zdobędzie uznanie widzów i krytyków?

O czym jest "Żeby nie było śladów"?

Film w reżyserii Jana P. Matuszyńskiego to historia oparta na faktach, zrealizowana na podstawie reportażu Cezarego Łazarewicza. Opowiada o losach Grzegorza Przemyka, studenta, który zmarł na skutek ciężkiego pobicia przez milicjantów. Film został polskim kandydatem do Oscara, miał również światową premierę na Festiwalu Filmowym w Wenecji.

Czy reżyser miał świadomość, że jego dzieło odniesie tak ogromny sukces, czy jednak twórca nigdy nie stawia sobie tego pytania na początku?

- Trzeba podejść do tego od innej strony, czyli zadać sobie pytanie, jaka historia jest warta pokazania na ekranie? Mnie interesuje robienie takich filmów, których jeszcze nie było. Mam w sobie bardzo dużo pokory, żeby ludziom niepotrzebnie nie zawracać głowy, żeby wszystko było przemyślane. W tym filmie nie ma niczego przypadkowego - powiedział Jan P. Matuszyński w rozmowie z Karoliną Kalatzi, reporterką serwisu dziedobry.tvn.pl.

Tomasz Ziętek wciela się w postać Jurka Popiela, czyli ostatniego świadka pobicia Grzegorza Przemyka. Matuszyński nie miał wątpliwości, że właściwie postąpił, obsadzając aktora w tej roli. - Cieszyłem się, że się nie pomyliłem. Oglądając film w Wenecji, znowu miałem poczucie, że ten film ma naprawdę przepiękną obsadę, fantastyczne postaci. To dało mi bardzo dużo radości na każdym etapie pracy. Mogę to powiedzieć o każdym z aktorów - podkreślił reżyser.

Aktorzy o filmie "Żeby nie było śladów"

Tomasz Kot jest bardzo zadowolony z tego, że wziął udział w produkcji. - Cieszę się, że taki film powstał i że Janek miał taką piękną koncepcję, pomysł na opowiedzenie o tej sprawie. To gigantyczne zaskoczenie, że historia stała się na tyle uniwersalna i transparentna, że mieliśmy okazję mieć premierę na Festiwalu w Wenecji. To było super - przyznał Kot.

Co ciekawe, Agnieszka Grochowska początkowo wydawała się być za młoda, by zagrać mamę Jurka Popiela. - Cieszyłam się, że Janek Matuszyński zaryzykował i chciał mnie obsadzić. To było dla mnie szalenie ciekawe, spróbować zagrać troszeczkę inną postać, z innego emploi. Postać, która jest nie do końca pozytywna. Bardzo chciałam znaleźć się na planie z Jackiem Braciakiem. Stało się to, mieliśmy właściwie prawie wszystkie sceny razem. Uważam, że Jacek powinien uczyć aktorstwa we wszystkich szkołach, jakie są w Polsce.

Jacek Braciak wciela się w ojca Jurka. Jaki jest jego bohater? - Mam kłopot z tym, żeby opowiadać o tej postaci, bo odpowiedź na to pytanie, jaki on jest, powinni znaleźć widzowie. Tak, jak myśmy o nim myśleli z Jankiem Matuszyńskim, to przede wszystkim, żeby tego człowieka zrozumieć. Ani go nie bronić, ani nie oskarżać, tylko przestawić tak, jak nam pozwala materiał w scenariuszu. Co istotne, scenariusz nie jest bezpośrednim odniesieniem do faktów, rzeczywiście istniejącej osoby - podkreślił aktor.

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości