Tomasz Knapik - głos z telewizora
Głos Tomasza Knapika jest prawdziwą legendą. Jego charakterystyczne brzmienie znają wszyscy Polacy, którzy kiedykolwiek obejrzeli w telewizji czytany przez niego zagraniczny film. Nie wszyscy jednak wiedzą, że popularny lektor imał się wielu zajęć. Wykładał elektrotechnikę na Wydziale Transportu Politechniki Warszawskiej, gdzie wielokrotnie uzyskiwał tytuł pedagoga roku, a hobbystycznie bawił się w majsterkowicza we własnoręcznie stworzonym domowym warsztacie. W pracy kierował się profesjonalizmem i zasadami, których nigdy nie łamał.
- Zawsze bardzo uważał, żeby nie popaść w aktorstwo. Czytał lepiej niż wielu wybitnych aktorów. To wynikało z jego filozofii polegającej na tym, że musi być głosem poniekąd bez osobowości aktorskiej. Głosem dobiegającym zza ekranu, który w 20. minucie przestaje być słyszalny - wyjaśnił jego syn, Maciej Knapik.
Tomasz Knapik zmarł we wrześniu 2021 roku. Mimo wielu zawodowych osiągnięć twierdził, że praca, którą wykonywał, nie ma żadnego związku ze sztuką. Uważał się za rzemieślnika i był niezwykle skromnym człowiekiem.
Poezja i proza
Znany lektor przeczytał setki filmów. Wśród nich pojawiły się takie tytuły jak: "Terminator", "Pulp Fiction", "Dzień sądu" czy "12 gniewnych ludzi". Maciej Knapik w wywiadzie dla magazynu "Pani" wyjawił, że towarzyszył tacie podczas wielu nagrań.
- Pamiętam kino Relaks, w którym odbywały się seanse nocne ze ścieżką czytaną na żywo. Ojciec na nielegalu czasami mnie zabierał. On czytał, a ja przez wizjer oglądałem film. Tak obejrzałem "Poszukiwaczy zaginionej arki", "Karateków z kanionu Żółtej Rzeki", "Błękitny grom" o policyjnym helikopterze i wiele innych hitów. (...) Miałem ten przywilej, że Głos czytał tylko dla mnie - powiedział syn pana Tomasza.
Maciej Knapik wspomina dzieciństwo - zabawne anegdoty
Twarz Tomasza Knapika nie była tak rozpoznawalna jak jego głos. Ludzie często mylili dźwięki dochodzące z pomieszczenia obok, w którym przebywał, z odgłosami telewizora. W tę pułapkę wpadł nawet syn lektora.
- Wielokrotnie uciszałem ojca, mówiłem: "Poczekaj, zaraz przyjdę". Wchodziłem do niego, on spał, a gadał telewizor. Opowiadał, że jak chodził na imprezy do znajomych, sąsiedzi krzyczeli z okna: "Ściszcie wreszcie ten telewizor!". Setki razy widziałem, jak ludzie, słysząc go na żywo, słupieli na jego widok. Patrzyli z niedowierzaniem i nie rozumieli, o co chodzi, jakby mieli do czynienia z jakimś syntetyzatorem mowy. Głos, który przez lata towarzyszył im w domu, nagle należy do jakiegoś faceta, który ma twarz, ręce i nogi. To było zabawne - powiedział w wywiadzie dla magazynu "Pani" Maciej Knapik.
Mężczyzna podkreśla, że głos taty w telewizorze nie różnił się niczym z głosem taty w domu. Przez mikrofon brzmiał identycznie. Maciej, jako mały chłopiec, wykorzystywał ten fakt i prosił ojca, by czytał mu bajki. Pan Tomasz był dla niego nie tylko rodzicem, lecz także najlepszym kolegą.
- Zawsze byliśmy blisko, kiedy zmarła mama, to był dla nas ogromny cios i bardzo nas to zbliżyło. Wtedy staliśmy się kumplami. Poza tym był kolegą wszystkich moich kolegów. Mówili do niego Tomek, traktowali jak rówieśnika, przy nim palili, pili i klęli. Nigdy nie prawił im kazań, jak się wkurzył, to nakrzyczał, ale nie przynudzał - czytamy na łamach "Pani".
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Ich głos zna każdy. Prawie nikt nie wie, jak wyglądają!
- Ożeż wrrrotki! Jak przeklinają Polacy?
- "Najgorszy człowiek na świecie". Renate Reinsve - norweski fenomen aktorski
Autor: Berenika Olesińska
Źródło: Pani
Źródło zdjęcia głównego: Bartosz Krupa/East News