Karin Ann występowała z Sanah i wspierała Strajk Kobiet. "Wspaniale jest zobaczyć ludzi, dla których równość i prawa człowieka są ważne"

Dzień Dobry TVN
Karin Ann ma zaledwie 19 lat i już zdążyła nieźle namieszać na scenie muzycznej. I to międzynarodowej. Słowacka piosenkarka w rozmowie z Adamem Barabaszem z serwisu dziendobry.tvn.pl zdradziła, co sądzi o prawach mniejszości w Polsce i jak chciałaby pokierować swoją karierą.

Kim jest Karin Ann

Karin Ann urodziła się w 2002 roku w słowackim mieście Čadca. Już jako 14-latka zainteresowała się muzyką i zaledwie rok później napisała pierwszą piosenkę. Wkrótce potem trafiła pod skrzydła znanego producenta Tomiego Popoviča. Dziś może pochwalić się współpracą ze świetnymi muzykami, a wśród nich znajduje się nazwisko Matta Schwartza, który tworzył m.in. z Halsey, Yungbludem i Massive Attack. Na swoim koncie ma też pierwszy minialbum zatytułowany "Lonley together", który spotkał się z ciepłym przyjęciem przez fanów.

Do Polski przyjechała na zaproszenie Sanah, którą supportowała podczas trasy koncertowej #NoSorryTour. Udało nam się porozmawiać z Karin Ann tuż po zakończeniu tournée.

- Na początku nie wiedziałam, czego się spodziewać, czy będzie się wściekać (Sanah - przyp. red.), jaką jest osobą i co się wydarzy. Jest kochana i zawsze świetnie się bawi na scenie. Śpiewałyśmy razem "Invisible dress", uwielbiam to robić. Nie mogłoby być lepiej - stwierdza Karin Ann.

Jak sama przyznaje, polska publiczność ją zachwyciła. - Ludzie na koncertach są wspaniali. Chcą się bawić - wspomina. - Dla mnie to świetne, bo jestem artystką, która lubi, kiedy publiczność śpiewa i tańczy. Oczywiście nie zawsze jest to możliwe z uwagi na restrykcje, ale jeśli po pandemii wrócę do Polski, spotkam się z nimi z przyjemnością - deklaruje.

To nie pierwszy raz, kiedy młoda wokalistka gości w Polsce. Wcześniej zwiedziła nasz kraj w ramach wycieczki szkolnej, podczas której zobaczyła m.in. obóz Auchwitz-Birkenau. Potem pojawiła się nad Wisłą, by wesprzeć Strajk Kobiet. Lekcję odpowiedzialności odrobiła więc wzorowo.

- Wspaniale jest zobaczyć wielu ludzi, którzy sądzą, że równość i prawa człowieka są ważne - wyznaje piosenkarka. - Świetnie jest widzieć, że coraz więcej ludzi myśli w ten sposób, a ruch rośnie. Nie wiedziałam, że to było tak olbrzymie. Na ścianach były wielkie mapy okazujące wsparcie w całej Polsce. Nie spodziewałam się tego i cieszę się, że mogłam tego doświadczyć - zaznacza.

Karin Ann w obronie praw mniejszości

Samą siebie nazywa "queer artist" i ma odwagę głośno mówić o równości i tolerancji, nawet jeśli wie, że to może oznaczać nieprzyjemności.

- Spójrz na mnie: jak się ubieram, jak wyglądam, jaka jestem wygadana - uśmiecha się wokalistka. - Ludzie tego nie lubią. Jasne, że mam trudne doświadczenia: dziwne spojrzenia, hejt, dręczenie. To straszne, kiedy się dzieje, ale dziś jestem za to wdzięczna. To część mnie, to inspiracja do poruszania tych tematów - podkreśla.

Karin Ann stawia na wyrazisty wizerunek. Kolorowe włosy, sporo biżuterii, w tym charakterystyczny dla lat 90. choker z czarnej żyłki, ciężkie buty. Wygląd, choć liczy się na scenie, to nie jest najważniejszym elementem jej twórczości. Artystka chce swoim słuchaczom przekazać istotne dla niej wartości.

- Ludzie powinni mieć podstawowe prawa. Zwłaszcza, jeśli coś ma bezpośredni wpływ na ich życie - stwierdza. - To, z kim żyjesz to twój wybór, nie wpływa na nikogo prócz ciebie. A przynajmniej nie powinno. Mam mnóstwo przyjaciół, którzy są częścią społeczności LGBTQ+, sama nią jestem. To dla mnie dziwne, że ludziom jest tak trudno dać innym prawo do życia i pozwolić im żyć swobodnie jak sami żyją. Robię wszystko, żeby pomóc tak, jak potrafię - deklaruje.

Tolerancja jest klamrą, która spina jej twórczość w całość. Trudno więc nie skorzystać z okazji i nie zapytać, jak ta kwestia wygląda w jej rodzinnej Słowacji.

- Jest bardzo podobnie, choć powiedziałabym, że w Polsce jest odrobinę gorzej, a pewne rzeczy są bardziej widoczne - zauważa. - Jeśli nie poświęcimy temu uwagi, będzie tak samo w Słowacji. Małżeństwa jednopłciowe i adopcja nie są dozwolone, jeśli pokażesz się z partnerem możesz być zaatakowany. Nie musisz się nawet pokazywać, wystarczy, że ludzie o tobie wiedzą i możesz mieć problem. Tak samo jest z kobietami, kulturą i podejściem do ciała. Analizowane jest prawo: może na to nie powinniśmy pozwalać. Dlaczego coś zmieniać i cofać się o wieki zamiast iść na przód - pyta i dodaje: - Mamy podobne doświadczenia. Sądzę, że to właśnie dlatego znalazłam wspólny język z polską publicznością - wyjaśnia.

Na liście marzeń młodej wokalistki jest oczywiście duży, autorski album oraz samodzielna trasa koncertowa. - Pracuję nad drugą EP-ką i tak naprawdę nie wiem, co się wydarzy - zaznacza. - Z pewnością chcę wrócić do Polski, bo publiczność jest świetna. Nie umiem sobie wyobrazić, jak byłoby wspaniale, gdyby byli tylko dla mnie. Miejmy nadzieję, że tak będzie już wkrótce - podsumowuje.

Zobacz wideo: Karin Ann o tolerancji w Polsce i Słowacji

Dzień Dobry TVN

Zobacz także:

Autor: Adam Barabasz

podziel się:

Pozostałe wiadomości