Justyna Kowalczyk-Tekieli ujawniła szczegółowe okoliczności tragicznej śmierci męża
Kacper Tekieli zginął w szwajcarskich Alpach 17 maja 2023 roku. 30 maja w Gdańsku odbył się pogrzeb alpinisty. Podczas sprawowanej w charakterze świeckim uroczystości mowę pożegnalną wygłosiła żona tragicznie zmarłego wspinacza – Justyna Kowalczyk-Tekieli. Biegaczka narciarska dzień później opublikowała na Facebooku post, w którym przekazała internautom treść wygłoszonej w trakcie ceremonii wypowiedzi.
- Nie będę mówić do Kacpra, bo my żeśmy sobie wszystko mówili. Dziwne to, jak na tę sytuację, ale ja wiem wszystko, co chciał mi powiedzieć. On też, jeśli miał ten ułamek sekundy, by zrozumieć, co się dzieje, wiedział, że odchodzi bardzo kochany. Będę więc mówić o nim do was - zaczęła mistrzyni olimpijska.
W dalszej części zawartej w poście przemowy zwróciła uwagę na profesjonalizm męża. Zapewniła, że Kacper Tekieli próbował maksymalnie zmniejszyć ryzyko związane z uprawianym sportem i nie chciał podczas tego wyzwania pobijać niczyich rekordów.
- Był świetnie przygotowany do swojego projektu: doskonały fizycznie, doskonały merytorycznie. O profesjonalizmie coś tam wiem i podziwiałam ten profesjonalizm Kacprowy z zapartym tchem. Wydawał się ten projekt idealny dla niego. Mogliśmy [razem z synem - przyp. red.] być z nim (nie chciał się rozstawać na dłużej niż tydzień, stąd decyzja o zaprzestaniu wyjazdów w Himalaje) - zaznaczyła wdowa.
Alpinista miał wspinać się na czterotysięczniki mniej wymagającymi drogami. Jak określiła to Justyna Kowalczyk-Tekieli, "bez stresu i napinki". - Bez żadnych rekordów, o których gdzieś niedawno słyszałam. Przecież on Uelgo Stecka uwielbiał, uważał za półboga. Nie śmiałby myśleć by być szybszym od niego. Tylko śniegu było tej wiosny znacznie więcej niż wcześniej - stwierdziła żona zmarłego.
Szczyty, które planował zdobyć Kacper Tekieli, miały wydawać się dla niego łatwe, dlatego alpinista wyruszył bez wsparcia. - Na trudniejsze, z mocnymi szczelinami itd, poumawiał się z innymi ludźmi, żeby nie iść samemu - dodała mistrzyni olimpijska.
Justyna Kowalczyk-Tekieli wspomniała również o tym, gdzie była w momencie, w którym prawdopodobnie jej ukochany zginął. Wcześniej kibicowała mężowi w Szwajcarii, jednak tego dnia wróciła do Polski ze względu na zaplanowany wcześniej wylot.
- Tatuś odbierał mnie i Hugotka [syna - przyp. red.] z lotniska w Balicach. Gdy dojeżdżaliśmy do Kasiny, Kacper najpewniej odszedł. Wiedział, że jestem w najbezpieczniejszym miejscu. (...) Doceniam, że mogłam się z nim pożegnać. Nie każda żona alpinisty ma taką możliwość. Wyjście od niego i zamknięcie za sobą na zawsze drzwi, to najtrudniejsza rzecz, jaka mnie w życiu spotkała - wyznała biegaczka narciarska.
Kacper Tekieli miał rezygnować z ryzykownych wspinaczek. Justyna Kowalczyk-Tekieli o pasji męża
Justyna Kowalczyk-Tekieli w zamieszczonej na Facebooku mowie pożegnalnej położyła nacisk na to, że jej tragicznie zmarły ukochany zginął podczas stosunkowo łatwej wyprawy, którą narciarka nazwała "Gubałówką jego umiejętności". Mistrzyni olimpijska dała do zrozumienia, że po narodzinach syna mąż ograniczał podejmowanie ryzykownych wyzwań.
- Ostatnią jego karkołomną wspinaczką była Direttissima na Mięguszu. Przebiegł ją wręcz. Nie myślcie, że to był szczyt jego możliwości - wysłał w tym czasie do mnie z 10 smsów. Wrócił do domu nieswój. Niby sukces, ale przytulił się i powiedział, że już tak nie chce. To było ponad dwa lata temu. Uwierało mu to trochę, ale przez te ostatnie dwa lata więcej razy się wycofywał, niż robił, co zaplanował. Zmienił się. Wolał ze mną biegać częściej. Wyjść z Hugotkiem przerzucać kamyczki. Cieszyło mnie to w duchu, choć teraz myślę, że może lepiej by było, gdyby pozostał przy tych karkołomnych wyczynach, bo wtedy czekał zawsze na warunki idealne itd. Nie zginąłby na Gubałówce swoich umiejętności. Ba, nawet by nie pomyślał, by tam pójść. Przecież byłam tam w szóstym miesiącu ciąży... - zaznaczyła żona Kacpra Tekielego.
Mistrzyni olimpijska przyznała, że temat śmierci nie był jej obcy, a wręcz przeciwnie - okazał się dość często poruszany w dyskusjach z mężem. - To były trudne rozmowy, ale szczere i świadome. Hugo pojawił się na świecie dlatego, że mój kochany mąż był pewien, że nie tylko dam sobie w każdej sytuacji radę, ale i na ile się da, zrekompensuję stratę. Na pewno go nie zawiodę. Zrobię wszystko, by wychować Hugotka na tak wspaniałego człowieka, jakim był Kacper. Żeby nasz chłopczyk dał komuś tyle szczęścia, ile dostałam ja - obiecała sportsmenka.
We wpisie Justyny Kowalczyk-Tekieli nie zabrakło również wzruszających opowieści o okolicznościach narodzin syna i podziękowań dla przyjaciół Kacpra Tekielego, którzy natychmiastowo zareagowali na postawiony przez narciarkę alarm o braku kontaktu z alpinistą.
Więcej na ten temat na stronie eurosport.tvn24.pl.
"Nie będę mówić do Kacpra, bo my żeśmy sobie wszystko mówili. Dziwne to jak na sytuację, ale ja wiem wszystko co chciał...
Posted by Justyna Kowalczyk - oficjalna strona on Wednesday, May 31, 2023
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Justyna Kowalczyk-Tekieli nie sądziła, że zostanie mamą. Gdy poznała Kacpra, wszystko się zmieniło
- Martyna Wojciechowska żegna Kacpra Tekieli. "Justyna, wiem, że jest Ci bardzo, bardzo ciężko"
- Historia miłości Justyny Kowalczyk i Kacpra Tekieli. "Czasem mówią, że z dwóch minusów jest plus"
Autor: Berenika Olesińska
Źródło: Facebook
Źródło zdjęcia głównego: Justyna Rojek/East News