Wojna w Ukrainie jest najlepszym przykładem, do czego mogą doprowadzić autorytarne rządy ludzi opętanych żądzą władzy. Reporterzy "Uwagi! TVN" przyjrzeli się dziennikarzom, którzy tworząc współczesne, rosyjskie media, pośrednio przyczynili się do setek tysięcy ofiar. To również historia o tym, że każdy, kto zabija niezależne media, prędzej czy później będzie mieć krew na rękach.
Przed rosyjskim atakiem na Ukrainę Olga Skabiejewa, Jewgenij Popow i Władimir Sołowiow byli po prostu proputinowskimi dziennikarzami, którzy robili karierę na kłamaniu w rosyjskiej, państwowej telewizji. Ale po rosyjskiej agresji w Ukrainie, stali się podżegaczami wojennymi, współodpowiedzialnymi za zbrodnie, jakie popełnia rosyjska armia.
Jak działa rosyjska propaganda?
Żeby zrozumieć, jak do tego doszło, spotkaliśmy się z Dimitrim Nizowcewem – Rosjaninem, który mieszka dzisiaj w Wilnie. To dziennikarz i aktywista Funduszu do Walki z Korupcją, czyli organizacji założonej przez Aleksieja Nawalnego.
- Opuściłem [rosyjską - red.] telewizję w 2014 roku, po tym jak zaczęła się pierwsza wojna z Ukrainą. Gdy Rosja zabrała Krym, zrozumiałem, że nie da się już pracować w telewizji państwowej. Zacząłem rozumieć, że kłamstwo i hipokryzja przenika coraz bardziej – mówi Dimitri Nizowcew.
Dziennikarz postanowił, że teraz będzie demaskował hipokryzję. Od kilku lat nagrywa reportaże, w których pokazuje skalę korupcji w Rosji, wchodząc na przykład na jacht rosyjskiego oligarchy w Czarnogórze. Albo urządzając piknik w jednej z willi Vladimira Sołowiowa.
Patrząc na życie Dimitrija, który był zmuszony wyjechać z Rosji, żeby uniknąć prześladowań ze strony władzy - i na luksusowe życie kremlowskich propagandystów - można zrozumieć, jak umierało niezależne dziennikarstwo w Rosji.
Proputinowskie media
W 2001 roku Wladimir Sołowiow pracował w niezależnym wtedy od Kremla kanale NTV. Kiedy Putin - świeżo wybrany na prezydenta - i jego ludzie, zdecydowali przejąć kontrolę nad tym kanałem, dziennikarze, w tym Sołowiow, ogłosili wówczas strajk.
- Nawet Bóg daje swobodę wyboru. A u Putina tego nie ma - mówił wówczas Sołowiow.
Z perspektywy czasu jego słowa mogą zaskakiwać, podobnie jak inne, wypowiedziane w 2013 roku, przed pierwszą wojną w Ukrainie. W czasie jednego ze spotkań z widzami w teatrze, tak odpowiadał na pytanie o aneksję Krymu:
- Nie daj Bóg. A po co pani Krym? Dlaczego akurat Krym? A czemu nie Finlandia? Ona też była nasza. Czemu nie od razu Polska?
A tak mówił na temat samego Putina:
- Tak, jest lepszy od Jelcyna i Gorbaczowa, natomiast robić z Putina Boga - to jest szaleństwo. Jeżeli będzie rządził jeszcze 30 lat – to będzie koniec.
Ale im bardziej Kreml dusił wolność mediów i brutalnie pacyfikował protesty obywateli, tym wyraźniej zmieniał się Wladimir Sołowiow.
- Wierzymy w Putina i wierzymy w Rosję - wykrzykiwał na wiecu Putina.
- Już w 2010 roku stało się jasne, że musisz wybrać: czy przez cały czas pracujesz dla Putina, czy będziesz mieszkać na ulicy. Sołowiow nie miał problemu z wyborem - zwraca uwagę Nizowcew.
Kariera po upadku Związku Radzieckiego
W przypadku Olgi Skabiejewej i Jewgenija Popowa, trudno stwierdzić, kiedy z dziennikarzy zmienili się w propagandystów, bo – w odróżnieniu od Sołowiowa, są wychowankami państwowej telewizji.
Popow karierę dziennikarską zaczynał w wieku 13 lat - jako prowadzący radiowej audycji dla dzieci. W przeszłości był korespondentem zagranicznym państwowej telewizji, między innymi w USA. A od 2016 roku, wraz z żoną, jest gospodarzem programu pod tytułem "60 minut".
Sołowiow i małżeństwo Skabiejewa-Popow - oprócz zdolności do kłamania - mają jeszcze jedną wspólną cechę: żadne z nich nie pochodziło z bogatego domu i byli świadkami konsekwencji upadku Związku Radzieckiego: kolejki, puste półki w sklepach i przestępczość, czyli dziki kapitalizm w rosyjskim wydaniu. Wszyscy Rosjanie marzyli wtedy o lepszym życiu, ale tylko nielicznym udawało się dorobić.
W miarę jak tłamszono wolność słowa w Rosji, Sołowiow wybrał karierę w państwowej telewizji.
- Dobrze pojął zasady tej gry, ponieważ jak widać, dobrze mu za to płacą i dają wszystko, czego zapragnie – mówi Nizowcew.
W 2007 roku Sołowiow kupił pierwszą z czterech willi, jakie posiada nad jeziorem Como, niedaleko Mediolanu. Okazały dom z basenem ma prawie 1000 m kw. powierzchni i wart jest dziś około 10 mln euro. Oprócz tego, ma posiadłość w górach i część Willi Maria wybudowanej ponad 100 lat temu.
- Nie mamy nic przeciwko temu, że człowiek dużo zarabia, natomiast jesteśmy przeciwko temu, że ta osoba otrzymuje nasze pieniądze. Otrzymuje je z rosyjskiego budżetu – oburza się Dimitri Nizowcew.
- Możemy przypuścić, że Sołowiow otrzymuje dużo kasy, natomiast nawet mając tak dużą pensję, nie mógłby kupić wszystkiego, co obecnie ma. Posiada kilka mieszkań w Moskwie, są bardzo drogie, ma dużo samochodów, wille – dodaje Dimitri.
Olga i Jewgenij również prowadzą kosztowny styl życia: mają na przykład kilka nieruchomości w Moskwie, wartych łącznie prawie 5 mln dolarów.
Walka z propagandą Putina
Mimo pozornie dobrego nastroju, propagandyści Putina muszą odczuwać jakieś obawy o przyszłość. Wszystkie wille Sołowiowa nad jeziorem Como zostały zarekwirowane przez włoskie władze, a sam Sołowiow ma zakaz wjazdu do Unii Europejskiej.
Niedawno jedna z włoskich willi Sołowiowa została obrzucona czerwoną farbą, ktoś napisał też "Sołowiow – morderca" i "Stop wojnie w Ukrainie" i zabarwił basen na czerwono.
- On rozumie, że słowa, które wypowiada, prowadzą do ofiar wśród ludzi. Ci, którzy poszli na tę wojnę, są w większości ludźmi wychowanymi właśnie przez Władimira Sołowiowa – zwraca uwagę Dimitri.
- Wydaje mi się, że człowiek zostaje propagandystą w momencie, kiedy myśli, że nie robi nic złego. A gdy już ktoś sprzedał swoje sumienie po kilku kompromisach, to później już lekko przyjmuje te pieniądze, mieszkania, wille i samochody – podsumowuje Nizowcew.
Cały materiał na stronie programu "Uwaga! TVN".
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- 21-letni żołnierz skazany za zabicie bezbronnego cywila. Zapadł pierwszy wyrok w sprawie rosyjskich zbrodni
- Pojechali do Buczy piec chleb. "Jak ludzie poczuli jego zapach, to się wzruszyli"
- Ukraińskie medyczki wspierają szpital w Wodzisławiu Śląskim. "Praca pomaga nie myśleć ciągle o wiadomościach"
Autor: Adam Barabasz
Źródło: Uwaga! TVN
Źródło zdjęcia głównego: Uwaga! TVN