38-letni mężczyzna, który został prawomocnie skazany za składanie małoletniej dziewczynce propozycji poddania się innym czynnościom seksualnym, miał wziąć na swój celownik kolejną nastolatkę. Rodzice są zdruzgotani jej stanem oraz decyzjami prokuratury. Sprawie przyjrzeli się reporterzy programu Uwaga! TVN.
Pani Beata i jej mąż mieszkają w niewielkiej wsi. Nie mogli mieć dzieci dlatego adoptowali przed laty chłopca i o rok starszą dziewczynkę. - Od samego początku dzieci mówiły do nas - mamo, tato. Byliśmy spełnieni, mieliśmy wszystko, czego pragnęliśmy – opowiada kobieta.
Z jej relacji wynika, że z dziewczynką nigdy nie było żadnych problemów wychowawczych. - Aż do momentu, kiedy pojawił się ten mężczyzna – mówi pani Beata.
Mężczyzna, o którym mówi kobieta mieszka w tej samej wsi. Ma 38 lat i samotnie wychowuje syna.
Uwaga! TVN. 13-latka wykorzystywana przez dorosłego mężczyznę?
Na początku zeszłego roku pod pretekstem pomocy swojemu synowi w nauce mężczyzna miał zwabiać córkę pani Beaty do swojego domu.
- Zaczęła wymykać się nam na coraz to dłuższy czas, sugerując, że spotyka się z koleżankami. Kombinowała, żeby wyjść, ciągle był jakiś telefon do niej. Jak się potem okazało to były telefony od tego pana, żeby ona do niego przychodziła – opowiada pani Beata. I dodaje: - Jak dostałam biling okazało się, że jednego dnia było 250 połączeń od tego pana. Biling dwumiesięczny po wydrukowaniu ma 28 stron połączeń.
Z relacji pani Beaty wynika, że dziewczynka cały czas wymykała się z domu.
- Jak zaczęliśmy zamykać drzwi, to uciekała nam przez balkon. Podchodziliśmy pod tamten dom z mężem i widzieliśmy ją u niego na balkonie. Słyszeliśmy jak częstują ją papierosami i alkoholem. Były sytuacje, że wchodziliśmy do domu tego mężczyzny, wzywaliśmy policję – przywołuje kobieta.
- Za którymś razem wróciła do domu przed czwartą, bez bielizny. Próbowaliśmy z nią porozmawiać. Mówiliśmy, że jeśli on ją wykorzystuje to jej pomożemy. Mówiliśmy też: "Nie jesteśmy źli na ciebie, bo stajesz się ofiarą tego mężczyzny" – opowiada pani Beata.
Wyrok
Mężczyzna, do którego uciekała córka pani Beaty, pięć lat temu składał propozycje seksualne innej 13-letniej dziewczynce. Dziś osoba ta ma 18 lat i zgodziła się z nami porozmawiać.
- Zaczepił mnie na portalu społecznościowym. Na początku wydawało się, że to normalne pisanie, ale później zeszło na dość niestosowne pisanie. Chciał różnego typu moje zdjęcia, jedno mu wysłałam – opowiada 18-latka.
- Namawiał mnie do wychodzenia nocą z domu, przez okno. Pisał, że pojedziemy na kebaba do miasta. Przyjeżdżał pod moją szkołę i na mnie patrzył – dodaje.
O sprawie dowiedzieli się wówczas rodzice dziewczyny i matka jej koleżanki.
- Przyjaciółka mojej córki skorzystała z jej telefonu i nie zdążyła wylogować się ze swojego Messengera. Przyszedł SMS, w którym były słowa typu: "Będziesz moją prywatną dzi… Nauczę cię osiągać… Seks jest fajny, nauczę cię Kamasutry, pokażę ci każdą pozycję". Dla mnie był to szok – mówi Izabela Twardowska.
W zeszłym roku mężczyzna został prawomocnie skazany za składanie małoletniej dziewczynce propozycji poddania się innym czynnościom seksualnym.
Jednak odbywając karę pozbawiania wolności w systemie dozoru elektronicznego mężczyzna miał spotykać się z córką pani Beaty.
Zgłoszenie sprawy
Pani Beata i jej mąż w maju zeszłego roku złożyli na policji zawiadomienie, że ich córka jest wykorzystywana seksualnie przez prawie 40-letniego mężczyznę. Dziewczynka została zbadana przez ginekologa. Wynik badania potwierdził kontakt seksualny z mężczyzną.
- Po złożeniu zawiadomienia na policję był odwet w naszym kierunku. Ona zgłosiła, że mój mąż pobił ją kastetem, zrzucił ze schodów. Został później oczyszczony z zarzutów, żadne słowa się nie potwierdziły – mówi pani Beata.
Córka pani Beaty przebywa w placówce pogotowia opiekuńczego, z której już raz uciekła.
Wówczas policja przeszukała dom 38-latka. W notatce sporządzonej przez funkcjonariuszy napisano, że dziewczynkę znaleziono na strychu ukrytą pod stertą kocy.
Próbowaliśmy porozmawiać z 38-latkiem. Nic jednak nie wyjaśnił.
- Ktoś nagadał pani głupot, a pani łyka wszystko jak czapla dropsy – powiedział do reporterki.
W postępowaniu prokuratorskim przesłuchano córkę pani Beaty, która zaprzeczyła, aby miała kontakty seksualne z mężczyzną. Jej rodzice są przekonani, że ich córka jest zastraszana.
- Ona jest ofiarą. Jest do tego zmuszana. To może być też sytuacja, że ona boi się o nasze bezpieczeństwo, bo zarówno jej zagraża jak i nam – sugeruje pani Beata.
Nadal mają kontakt?
Pani Beata i jej mąż są przekonani, że ich córka przebywając w placówce pogotowia opiekuńczego wciąż utrzymuje kontakt z 38-latkiem. Mieli nadzieję, że koszmar całej rodziny zakończy się dzięki śledztwu prowadzonemu przez prokuraturę w sprawie czynności seksualnych wobec ich dziecka. Ale ku ich zaskoczeniu i mimo zebrania wielu dowodów w sprawie pod koniec zeszłego roku prokurator umorzył postępowanie z powodu niewykrycia sprawcy.
- W mojej ocenie, okoliczności, które zostały wskazane w treści postanowienia o umorzeniu śledztwa powinny znaleźć się w treści uzasadnienia aktu oskarżenia, nie tylko postanowienia o postawieniu zarzutów, ale w samym akcie oskarżenia, który powinien zostać skierowany na drogę postępowania sądowego – podkreśla Kamil Jedliński, pełnomocnik rodziny dziewczynki.
- Mamy nagranie. Córka wjeżdża z tym panem do lasu. Zatrzymali się w zagajniku, gdzie w ogóle nie widać samochodu. Wówczas skontaktowali się z nami detektywi i podjęli decyzję, że wzywają policję. A on odpalił samochód i uciekał najszybciej jak mógł. Nagle przyhamował, ona wyskoczyła i uciekła – relacjonuje pani Beata.
- Policja była na miejscu, była interwencja i po tej sytuacji absolutnie nic się nie wydarzyło - ubolewa.
O sprawę zapytaliśmy w prokuraturze, do której trafiło zażalenie na decyzję o umorzeniu śledztwa.
- Postanowienie jest nieprawomocne, zostało zaskarżone przez pełnomocnika opiekuna prawnego małoletniej pokrzywdzonej, który w zażaleniu podniósł okoliczności nieznane prokuratorowi przed podjęciem merytorycznej decyzji. Okoliczności muszą być zweryfikowane w ramach czynności procesowych – mówi Magdalena Czołnowska-Musioł, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie Trybunalskim.
- Chcemy o nią walczyć i ją odzyskać. Niech ktoś zauważy, że ona potrzebuje pomocy. Pragniemy jej w domu, żeby mogła do nas wrócić – kończy pani Beata.
Po zakończeniu realizacji naszego reportażu prokuratura zmieniła swoje stanowisko w tej sprawie. Uwzględniła zażalenie rodziców dziewczynki i zdecydowała, że śledztwo w sprawie seksualnego wykorzystania małoletniego będzie jednak kontynuowane.
Cały reportaż można obejrzeć na stronie programu Uwaga! TVN.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Cztery uczennice wdały się w bójkę. Rówieśnicy wspierali walkę
- Kolejni uczniowie gnębieni przez rówieśników. "Mój syn o mało nie został zakatowany"
- Ojciec pokazał w sieci, jak przydusza dziecko. Babcia 7-latka: "Widocznie widzowie tego oczekiwali"
Autor: MK
Źródło: Uwaga! TVN
Źródło zdjęcia głównego: Dzień Dobry TVN