Co się stało z Iwoną Wieczorek?
Iwona Wieczorek zaginęła 13 lat temu, gdy wyszła w nocy z dyskoteki Dream Club w Sopocie. Szła promenadą w stronę domu w Gdańsku i nagle zniknęła. Jak powiedział w rozmowie z kobieta.gazeta.pl dziennikarz śledczy Mikołaj Podolski, który od 8 lat bada sprawę i widział jej akta, możemy opierać się wyłącznie na poszlakach.
Trudne historie
- Jestem chyba jedynym dziennikarzem, który zajmował się tą sprawą i który zostawiłby kilka procent na to, że Iwona żyje. Zostawiłbym też kilka procent możliwości, że została pochowana jako NN (to specjalistyczny skrót, stosowany głównie w terminologii prawniczej i kryminalistyce na określenie osoby, której tożsamości nie ustalono - red.), bo w Polsce też zdarzają się takie przypadki, sam je opisywałem w artykułach. Oczywiście szanse na obydwa te scenariusze są małe, ale dopóki nie poznamy rozwiązania, to lepiej zupełnie ich nie odrzucać - mówił Podolski.
Ważny trop w sprawie
Jednym z niedostatecznie nagłośnionych przez media tropów jest, zdaniem Podolskiego, osoba Patryka G. To były chłopak Iwony Wieczorek, jej wielka miłość. 19-latka rozstała się z nim zaledwie dwa miesiące przed zaginięciem.
- Patryk miotał się w zeznaniach. Na początku nie chciał przyznać, że tego wieczoru był w parku Reagana, że razem z kolegami poruszał się autem po Trójmieście. Przez pierwsze dni po jej zaginięciu nie brał udziału w poszukiwaniach. Podawał kilka różnych wersji odnośnie do tego, gdzie był w tamtych dniach, zmieniał je, jego koledzy również mataczyli. Wszystko to było dość tajemnicze, ale na jego korzyść przemawiało to, że według logowania telefonu szybko znalazł się tej nocy w swoim domu. Nie ma też żadnego dowodu na to, że spotkał się wtedy z Iwoną. Ale parę osób go podejrzewało. Śp. Janusz Szostak aż do śmierci wskazywał, że jest to osoba, której ewentualne powiązania ze zniknięciem Iwony nie zostały do końca wyjaśnione - wskazał autor książki "Łowca nastolatek".
Zaginięcie Iwony Wieczorek a Zatoka Sztuki
Kilka tygodni temu policja zabezpieczyła teren dawnej Zatoki Sztuki w Sopocie. Chociaż w momencie zaginięcia kobiety, lokal jeszcze nie istniał. Obiekt ten może łączyć ze zniknięciem Iwony jeden fakt. - Iwona bawiła się w Dream Clubie należącym do ludzi, którzy planowali już wówczas stworzenie Zatoki Sztuki. Lokal wchodził w skład takiej "mekki dyskotekowej" przy Monciaku, do której zjeżdżało się nie tylko Trójmiasto, ale również północna Polska - powiedział Podolski.
Dla autora książki "Łowca nastolatek" te powiązania są ewidentne. - W sieci tych klubów pracował "Krystek". To był nasz pierwszy trop, śledczy o tym nie wiedzieli. Znaleźliśmy wraz z Martą Bilską jego powiązanie z pewnym policjantem, który spotykał się z Iwoną Wieczorek. Mężczyzna ten bywał we wspomnianych klubach, zwłaszcza w Dream Clubie. Znał się z obsługą i ważnymi osobami z tych miejsc. Czasem dzwonił do "Krystka" - ustaliliśmy, że mieli swoje prywatne numery. Próbował mnie okłamywać w tej sprawie, ale z czasem wyszło na jaw, że bardzo dobrze się znali - wyjaśnił.
Podkreślił też, że Iwona i "Krystek", bywali w klubie Organica. - Mamy zdjęcia, które to potwierdzają. Doszliśmy też do związków towarzyskich, sporej części osób z otoczenia Iwony, które znały się z osobami pracującymi w tych klubach. Między innymi bardzo dobra przyjaciółka Iwony znała się dobrym kolegą "Krystka", menadżerem tych dyskotek. Natomiast inny z jego dobrych kolegów został przedstawiony Iwonie przez Pawła P. w Dream Clubie w tę noc, kiedy zaginęła. Wiem, że śledczy wtedy do niego nie dotarli, w ogóle go nie przesłuchiwali. W zasadzie wszystko, co odkryliśmy w tym zakresie w 2015 roku, było dla nich nowością. Oni przez pięć lat w ogóle nie sprawdzali wątku samego Dream Clubu - miejsca, które Iwona przecież opuściła tuż przed zaginięciem - relacjonował dziennikarz.
Zastraszanie i groźby
Dziennikarze, którzy zajmowali się sprawą Iwony Wieczorek wielokrotnie spotkali się z pogróżkami - Największe zasługi w zastraszaniu w tamtym czasie miał niedawno zmarły Patryk Kalski. Twierdził, że wie, gdzie mieszkam, próbował wpływać na niektórych dziennikarzy. Zachowywał się jak fanatyk, wierzył w jakiś spisek w sprawie Zatoki Sztuki. Nie mam wątpliwości, że ktoś wyprał mu mózg. I ja wiem kto to zrobił. Szkoda, że nie ma odwagi, żeby się teraz do tego przyznać - dodał Podolski.
- Miałem głuche telefony w nocy, różne pogróżki i ciągle musiałem pisać pisma procesowe, bo rzuciło się na nas kilka kancelarii. Nawet w zeznaniach do sprawy Iwony Wieczorek nakłamano na mój temat, zrobiła to bardzo ważna osoba z Dream Clubu, złożyła pod tym podpis, moim zdaniem był w tym cel. Ale oczywiście nie spadł jej za to włos z głowy, pewnie nikomu stamtąd nie spadnie, choćby nie wiem jakie były dowody na łamanie prawa. (...) Zastraszani byliśmy nie tylko my, dziennikarze, ale też osoby, które nam pomagały, udzielały informacji. To jedna z najbardziej wyniszczających, toksycznych spraw, jakie prowadziłem - podsumował Podolski w rozmowie z portalem kobieta.gazeta.pl.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Zaginione dzieci w Polsce. "To są niezwykle traumatyczne doświadczenia"
- Matka zgłosiła zaginięcie córki. Dziewczynka cały czas była w domu
- 20 tys. zł za odnalezienie kota. "Czysta desperacja i strach, stawiamy wszystko na jedną kartę"
Autor: Agnieszka Mrozińska
Źródło: kobieta.gazeta.pl
Źródło zdjęcia głównego: Getty Images