Polacy dalej pomagają Ukraińcom
Po półtora roku od inwazji Rosji na Ukrainę, Polacy wciąż pomagają naszym wschodnim sąsiadom.
- Jeździmy do Awdijewki i Kramatorska. Przynajmniej raz na 2-3 tygodnie staramy się dowieźć bus czy dwa jedzenia dla cywili, którzy tam zostali - powiedział Rafał ze stowarzyszenia "Pogoń Ruska". I dodał: - Problem z Awdijewką jest taki, że tam nie ma sklepów, ludzie koczują w piwnicach. Jeżeli my nie pojedziemy, to ci ludzie będą mieli dużo mniej żywności.
- Mamy całą armię wolontariuszy. Kierowców, ludzi do rozładowania. Przychodzą też Ukraińcy, którzy mieszkają w Polsce i chcą pomóc – opowiedział Rafał.
Awdijewka jest stale ostrzeliwana, ale wciąż znajdują się tam cywile.
- Pogoń Ruska regularnie dostarcza pomoc mieszkańcom Awdijewki, głównie osobom starszym i inwalidom, którzy pozostali - powiedział Igor, lokalny społecznik. I dodał: - Ja zostałem ze względu na osoby starsze, żeby w jakikolwiek sposób im pomóc. Całe szczęście, że widzą to inni i mnie wspierają, bo jeden człowiek by nie dał rady.
Aby uniknąć ryzyka ostrzału grupy ludzi, którzy odbierają pomoc, ta najczęściej dostarczana jest bezpośrednio do mieszkańców.
- Mieszkamy na swojej ziemi. Jesteśmy Ukraińcami. Teraz nigdzie nie jest bezpiecznie. Ale chcemy tutaj zostać, tu pochowani są nasi rodzice i rodzina. To nasza ziemia, tu się urodziliśmy i tu żyjemy - wytłumaczyła jedna z kobiet.
Ewakuacja ludności cywilnej z ostrzeliwanych miast
W przyfrontowym Kramatorsku na wschodzie Ukrainy, reporter Michał Przedlacki poznał Wiktorię. Młoda kobieta od miesięcy pomaga ewakuować ludzi z najciężej ostrzeliwanych terenów.
- Teraz w planie jest ewakuacja trzech osób, w dzielnicy najbardziej zbliżonej do Bachmutu – zapowiedziała.
Na miejscu okazało się, że ze względu na ogromne zagrożenie, trzeba działać bardzo szybko. - Trzy dni temu rakieta uderzyła w piwnice. Był straszny wybuch - opowiedziała jedna z kobiet, którą udało się ewakuować.
- Bardzo się bałem, tu jest strasznie. Nie da się tego wyrazić słowami - dodał jeden z mężczyzn.
Ostatecznie udało się uratować pięć osób, które zostały przewiezione do lokalnego centrum "Save Ukraine" w Kramatorsku. - Rakieta wybuchła blisko mnie. Fala uderzeniowa wyrzuciła mnie na zewnątrz, siedziałam na krześle i odrzuciło mnie z 6 metrów. Mam połamane palce - opowiedziała jedna ze starszych kobiet.
- Każdy, kto wyjeżdża po takim czasie, ma zmienioną psychikę, każdy przechodzi PTSD i inne rzeczy. Tym osobom trzeba mówić oczywiste rzeczy, powtarzać, że wszystko będzie w porządku. Oni boją się, że zostaną porzuceni, to jest ich największe zmartwienie - wytłumaczyła Wiktoria.
Wiktoria organizuje pomoc, bo ocaleni wciąż potrzebują wsparcia. - To zwykła, ludzka empatia i chęć pomocy. Każdy to ma, w mniejszym lub większym stopniu - przyznała młoda kobieta.
Chcą pomagać dopóki starczy im sił
W końcu do Kramatorska dotarli też powracający z Awdijewki Polacy z "Pogoni Ruskiej". Bezzwłocznie przepakowali rzeczy z samochodów, by znowu wyruszyć z pomocą.
- Jestem 35 raz. Pierwszy raz pojechałem w trzecim dniu wojny. Jechałem bardzo wolno obok kolejki do polskiej granicy i po 5-6 kilometrach zobaczyłem kobietę, stojącą z małym dzieckiem, dziewczynką. Obie bardzo płakały - opowiedział Arek, jeden z wolontariuszy.
Mężczyzna zatrzymał się i zapytał, co się dzieje.
- Kobieta powiedziała, że dziecko płacze, bo jest mu zimno, a ona płacze z bezsilności. Okryłem dziecko kocem, okryłem kobietę. Ktoś dał torbę z kanapkami i gorącą herbatą. W pewnym momencie dziewczynka zaczęła się uśmiechać. Mocno mnie przytuliła i powiedziała: "Dziękuję za to wszystko". Sam mam trójkę dzieci. Wtedy obiecałem sobie, że tak długo jak będzie trwała wojna, jak długo będę miał siłę, to będę się starał pomóc. I realizuję tę obietnicę - stwierdził Arek.
Odcinek i inne reportaże Uwagi! można oglądać także w serwisie vod.pl oraz na player.pl
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Zrobił zdjęcie chorej córce i zarzucono mu eksperymentowanie na dziecku. "Nie ma dowodów"
- Wstrząsające relacje z ośrodka rehabilitacyjnego. "Ty, k…, tylko on mi robi problemy"
- Mężczyzna zagrodził rodzinie z dziećmi dojazd. "Tylko dzięki uprzejmości innych sąsiadów możemy wyjść z domu"
Źródło: Uwaga! TVN
Źródło zdjęcia głównego: "Uwaga! TVN"