Uczniowie protestują i opowiadają się za nauką zdalną
Nie przychodź do szkoły, a jeśli musisz, ubierz się na czarno
- napisano na twitterowym koncie Protestuczniowski.
W poście zamieszczono również link do petycji znajdującej się na stronie Fundacji na rzecz Praw Ucznia. Jej założycielem i prezesem jest 18-letni Mikołaj Wolanin.
W petycji fundacja zwróciła uwagę na rosnącą liczbę szkół, które dostały zgodę sanepidu na nauczanie hybrydowe lub zdalne. Przypomniała też, że działalność stacjonarna szkół i placówek oświatowych została zawieszona 11 marca, kiedy odnotowano w Polsce 9 nowych zakażeń wirusem SARS-CoV-2.
Prosimy o bezzwłoczne zawieszenie stacjonarnej działalności szkół i placówek bądź przejście na 'tryb hybrydowy' czy chociażby zaostrzenie przepisów sanitarno-epidemicznych w szkołach, czyli o podjęcie jakichkolwiek działań mających uchronić tyle milionów osób przed zakażeniem, bo na razie nie widać żadnych działań czy planu ze strony resortu
- zaapelowała fundacja.
Zauważyła przy tym, że na razie uczniowie nie muszą nosić maseczek w salach lekcyjnych, a muszą np. na ulicy.
To irracjonalne
- zaznaczyła.
Oczywiście, nauka zdalna ma swoje minusy, ale w obecnej sytuacji nauka wyłącznie stacjonarna nie jest dobrym pomysłem
- napisała fundacja.
Na Twitterze uczniowie zamieszczają zdjęcia klas ubranych na czarno z hasztagiem Protestuuczniowski.
Wprowadzenie nauczania zdalnego miałoby przede wszystkim uchronić uczniów, nauczycieli i ich najbliższych przed zarażeniem.
Boimy się o swoje rodziny, bo dużo uczniów mieszka z osobami starszymi, a jak wiemy, to oni najgorzej przechodzą tego wirusa
- powiedziała nam Kinga Banot, uczennica klasy maturalnej technikum, a jej kolega, Grzesiek Śliwka dodał:
A my przechodzimy go bezobjawowo, ale wtedy zarażamy te osoby starsze i nawet nie wiemy, że to zrobiliśmy
Poparcie nauczycieli?
Zdaniem rzeczniczki ZNP, Magdaleny Kaszulanis, obawy uczniów podziela wielu nauczycieli i dyrektorów szkół. Co prawda robią oni wszystko, by utrzymać w swoich placówkach reżim sanitarny, ale ze względu na liczbę dzieci i warunki lokalowe jest to niezwykle trudne. Dotyczy to przede wszystkim miejskich szkół.
Są one 700-, 800-osobowe i tam trudno zachować dystans na korytarzu, w kolejce do toalety, więc te warunki (...) nie do końca spełniają oczekiwania i nauczycieli, i uczniów, i rodziców
- stwierdził nasz gość.
Pani Magdalena dodała także, że nauczyciele wolą zajęcia stacjonarne i bezpośredni kontakt z uczniami, ale tylko wtedy, gdy warunki w szkołach są bezpieczne.
Rzeczniczka ZNP powiedziała również, że w środowisku nauczycielskim rozpatrywane są różne modele nauczania, które warto już teraz zastosować:
Na przykład klasy licealne i technikum oraz starsze klasy szkoły podstawowej mogłyby przejść na zdalne nauczanie w systemie hybrydowym, a dzieci z klas 1-4, które potrzebują bezpośredniego kontaktu, opieki nauczyciela, takiego wsparcia, mogłyby chodzić do szkoły
>>> Zobacz także:
Od 10 października cała Polska w żółtej strefie. Co to oznacza?
Rekord przypadków śmiertelnych. Wirusolog: "To efekt wzrostu zachorowań sprzed dwóch tygodni"
Nie każdy zachoruje na COVID-19. Ekspert wyjaśnia
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.
Autor: Iza Dorf
Źródło: PAP / inf. własna