Historia rodziny Łysakowskich
Sylwia i Waldemar Łysakowscy w ciągu 16 lat stworzyli rodzinę zastępczą dla prawie 50 dzieci, choć sami posiadają własne potomstwo. Skąd u małżeństwa pojawił się taki pomysł?
Nasze biologiczne dzieci chodziły do przedszkola, do grupy z dziećmi, gdzie akurat mama tych dzieci była rodziną zastępczą. Ta mama świetnie opowiadała. (…) Od razu mi oczy się wielkie zaczęły robić. Ja już siebie widziałam w tej roli
- opowiadała w materiale dla Dzień Dobry TVN pani Sylwia.
Po powrocie do domu przedstawiła wszystko mężowi i tak zaczęła się ich przygoda z prowadzeniem rodzinnego domu dziecka.
Wszystkie dzieci państwa Łysakowskich
Niektórzy z podopiecznych państwa Łysakowskich byli z nimi jedynie przez kilka dni. Inni na wiele lat związali się z rodziną. Wśród nich był Arian Mysłowski, który opowiedział, jak znalazł się w swoim nowym domu.
Pamiętam, że jak mnie przywieziono z mamą i z wujkiem, i jeszcze była pani kurator, to siedzieliśmy w pokoju, dużo rozmawialiśmy. Po rozmowie no to mama sobie pojechała i zacząłem się rozpakowywać w pokoju – dostałem swój własny pokój. Pierwsze 2 dni ciągle siedziałem i myślałem nad tym, co się stało, co strasznego się stało
- wspominał.
Pani Sylwia przyznała, że Arian był wtedy bardzo wycofany i próbował zrozumieć własną sytuację. Choć w zamierzeniu miał mieszkać tam raczej krótko, historia potoczyła się inaczej i został tam na ok. 7 lat – do uzyskania pełnoletniości. Choć do wyprowadzki doszło niedługo po kłótni, nadal utrzymuje kontakt ze swoją rodziną zastępczą, na którą zawsze może liczyć.
To jest druga moja mama i drugi tata
- oznajmił.
Przybrane rodzeństwo
Biologicznie synowie państwa Łysakowskich traktują wiele dzieci, które pojawiają się (lub pojawiły już) w ich domu, jak prawdziwe rodzeństwo. W końcu mieszkają z przez ścianę i spędzają razem dużo czasu.
Ciężko mi jest wyobrazić sobie po prostu, że byłoby inaczej. Zdarzały się chwile takie, że było ciężko, że było zwątpienie, ale są to z reguły takie małe epizody, które z czasem przemijają
- oznajmił Andrzej Łysakowski, jeden z synów
Dla małżeństwa prowadzenia rodzinnego domu dziecka daje możliwość rozwijania się, a dzięki ich wychowankom miejsce cały czas tętni życiem.
Nie ma nudy, nie ma braku zainteresowania, ciągle trzeba poszerzać również wiedzę pod każdym kątem
- podsumował pan Waldemar.
Dzięki swoim wychowankom państwo Łysakowscy stało się już nawet dziadkami – doczekali się 9 wnucząt, a kolejne jest już w drodze.
Jak wygląda życie w rodzinie zastępczej?
W rodzinie u państwa Łysakowskich wychowywała się również Wioletta Palińska, która w Dzień Dobry TVN opowiedziała o tym, jak wygląda jej codzienność. Do rodzinnego domu dziecka trafiła razem ze swoim bratem w wieku 10 lat i nie miała problemu by na panią Sylwię i pana Waldemara mówić per „mamo” i „tato”. Na początku jednak musiała odnaleźć się w nowej dla siebie sytuacji.
Byłam jedyną dziewczyną w tym domu
- zdradziła prowadzącym program.
Z każdym ze swojego przybranego rodzeństwa utrzymywała podobne relacje i nie ukrywała, że każdym tam mógł liczyć na wzajemną pomoc. Wszystkich ich obowiązywały też takie same zasady: gdy wrócili ze szkoły, musieli odrobić lekcje, a następnie pomóc przy pracach domowych. Po wszystkim mieli czas na własne małe przyjemności. Teraz, choć sama ma już własną rodzinę, nadal utrzymuje kontakt z rodzicami zastępczymi.
Obejrzyj pełną rozmową z Wiolettą Palińską o jej doświadczeniach w rodzinnym domu dziecka:
Zobacz także:
- Martyna Wojciechowska wspiera młode i samotne matki. W czasie jednego live’a zebrała imponującą kwotę
- Stworzył synowi pokój, jakiego nie ma nikt. „Uwielbiam robić coś z niczego”
- Młode mamy i problemy, z którymi się zmagają. „Macierzyństwo to jest duża dawka samotności”
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.
Autor: Wioleta Pyśkiewicz