Koszmar 3,5-latka. Był bity i gwałcony. "Ma ubytek czaszki oraz wodogłowie"

Jakie są dalsze losy skatowanego 3,5-latka?
Źródło: Dzień Dobry TVN
Przemoc fizyczna wobec dzieci
Przemoc fizyczna wobec dzieci
Mąż zgotował jej piekło, teraz trafił do więzienia
Mąż zgotował jej piekło, teraz trafił do więzienia
Jak chronić nasze dzieci przed przemocą?
Jak chronić nasze dzieci przed przemocą?
Jak reagować na przemoc?
Jak reagować na przemoc?
Mówimy głośno o cichej przemocy
Mówimy głośno o cichej przemocy
3,5-letni Danył był katowany, gwałcony i przypalany papierosem. Jego historię media opisały w zeszłym roku. Co teraz dzieje się maluchem? Czy ma jakiekolwiek szanse na powrót do zdrowia?

Dramatyczna historia

Sprawę Danyla media opisały w październiku 2022 roku. Chłopiec trafi na izbę przyjęć w szpitalu w Stalowej Woli. Wykryto u niego krwiaka pod czaszką. Maluch przeżył jedynie dzięki operacji w Szpitalu Klinicznym w Rzeszowie. Na ciele chłopca odkryto ślady po biciu. Śledczy ustalili, że dziecko było wielokrotnie gwałcone i przypalane papierosem. Matce Danyla i jej konkubentowi postawiono zarzut usiłowania zabójstwa, gwałty oraz znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem. Resztę życia mogą spędzić w więzieniu.

Dalszym losom chłopca przyjrzał się Dariusz Faron, dziennikarz serwisu Wirtualna Polska. Z jego materiału dowiadujemy się, że maluch obecnie przebywa w Podkarpackim Hospicjum dla Dzieci. Chłopiec cierpi na pourazowe uszkodzenie ośrodkowego układu nerwowego z lewostronnym porażeniem. Ma ubytek czaszki oraz wodogłowie. Musi przyjmować leki przeciwpadaczkowe.

Dr Janusz Witalis z Podkarpackiego Hospicjum dla Dzieci, z którym rozmawiał dziennikarz przyznał, że stan chłopca jest bardzo poważny i nie ma szans na to, że Danyl będzie kiedyś normalnie funkcjonował. - Jest w stanie wegetatywnym. Odkąd do nas trafił, nie odnotowaliśmy postępu. Nie widzę żadnej nadziei, by sytuacja uległa poprawie - powiedział w rozmowie z dziennikarzem Wirtualnej Polski.

Co będzie dalej chłopcem?

Prawnym opiekunem chłopca jest obecnie jego ojciec. Mężczyzna pracuje jednak na budowie 250 km od Rzeszowa. W placówce zjawił się kilka razy. – Rozumiem tatę. Przyjechał, jak tylko dowiedział się o dramacie syna. Trudno, by porzucił pracę, która jest jego źródłem utrzymania. Niedawno jego firma przeniosła się na Górny Śląsk. Wcześniej pracował w zupełnie innym rejonie Polski - tłumaczył dr Czerwonka.

- Ojciec szuka hospicjum stacjonarnego w pobliżu miejsca zamieszkania. Taki scenariusz mnie cieszy. Chciałbym, aby był przy dziecku. Chłopiec musi mieć codzienną opiekę lekarską. Opcją jest hospicjum domowe z lekarzem przyjeżdżającym na wizyty - dodał w rozmowie z Dariuszem Faronem dr Witalis.

W ocenie specjalistów nie da się oszacować, jak długo chłopiec będzie walczył. Lekarze są zdania, że w każdej chwili może dojść do zatrzymania krążenia. - Naszym zadaniem jest dopilnować, żeby nie wdała się infekcja. Żeby jak najmniej cierpiał. Gdyby doszło do zatrzymania akcji serca, pozwolilibyśmy mu odejść. Ale dopóki możemy, będziemy go ratować - stwierdził dr Witalis. 

Cały artykuł na stronie wp.pl

Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości