Do wypadku doszło w czwartek na drodze w pobliżu miejscowości Brzekiniec (Wielkopolskie) między Wągrowcem a Budzyniem. Jadącą sportowym rowerem 35-letnią kobietę potrącił samochód. Zginęła na miejscu. Sprawca uciekł.
Policjanci ustalili, że w rowerzystkę uderzyło niebieskie auto, renault trafic lub opel vivaro. W piątek funkcjonariusze odnaleźli opla, którego kierowca śmiertelnie potrącił dziennikarkę. Auto było ukryte w gminie Gołańcz. Zatrzymano trzy osoby. Dzień później funkcjonariusze zatrzymali kolejne dwie osoby, pasażerów opla vivaro. W związku ze sprawą zatrzymano ogółem pięć osób, w tym 24-letniego właściciela auta.
Rzecznik wielkopolskiej policji Andrzej Borowiak przekazał, że w szybkim ustaleniu pojazdu, który uderzył w rowerzystkę i w namierzeniu jego właściciela pomógł monitoring, pomocne były też informacje od świadków.
Zarzuty w sprawie potrącenia rowerzystki
Prokurator w piątek przesłuchał kierowcę pojazdu 24-letniego Macieja N. Postawił mu zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym, nieudzielenia pomocy i ucieczki z miejsca zdarzenia. Grozi mu do 12 lat więzienia. Sprawę bada wielkopolska policja, śledztwo prowadzi Prokuratura Okręgowa w Poznaniu.
Prokurator Łukasz Wawrzyniak, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Poznaniu, która prowadzi śledztwo w sprawie zdarzenia, poinformował w niedzielę, że mężczyzna podczas przesłuchania powiedział, że po wypadku uciekł, bo nie miał przy sobie prawa jazdy. Miał zapewniać, że nie wiedział, w co uderzył i sądził, że potrącił zwierzę.
Rzecznik poinformował, że pasażerowie opla, 21-letnia Oliwia P. oraz 22-letni Mateusz C., usłyszeli zarzuty nieudzielenia pomocy i zacierania śladów. Grozi im do 5 lat więzienia. Taka sama kara za nieudzielenie pomocy i poplecznictwo grozi zatrzymanemu w piątek bratu kierowcy 27-letniemu Krystianowi N. Prokuratura skierowała do sądu wnioski o areszt dla tych podejrzanych, sąd podejmie decyzję w poniedziałek.
Piątym podejrzanym w sprawie jest Tomasz P., mechanik samochodowy, którego zatrzymano w piątek wraz z kierowcą i jego bratem. Mężczyzna miał podjąć się naprawy uszkodzonego pojazdu. Usłyszał zarzut poplecznictwa. Prokurator Wawrzyniak podał, że wobec niego zastosowany ma być wolnościowy środek zapobiegawczy.
W niedzielę przeprowadzona została sekcja zwłok kobiety. Według wstępnej opinii, bezpośrednią przyczyną śmierci było uszkodzenie rdzenia kręgowego.
Rzecznik wielkopolskiej policji podkreślił, że sprawę udało się szybko rozwiązać w dużej mierze dzięki ciężkiej pracy policjantów z Chodzieży.
Wykonali gigantyczna pracę. Natychmiast po wypadku ogłoszona została obława: blokada dróg, kontrole samochodów, poszukiwania auta z widocznymi uszkodzeniami. Badający miejsce zdarzenia funkcjonariusze ustalili prawdopodobne marki pojazdu, jakim poruszał się sprawca wypadku. Tego samego dnia wypatrzyli taki pojazd na nagraniu z kamery umieszczonej na jednym z budynków w Wągrowcu
– powiedział Borowiak.
Na nagraniu widać, że auto na kaliskich numerach rejestracyjnych jechało w kierunku Budzynia. W ciągu następnych godzin funkcjonariuszom udało się dotrzeć do kolejnych właścicieli auta – z Kalisza i z Ostrowa Wielkopolskiego.
Nabywca pojazdu z Ostrowa podał nam namiary na obecnego właściciela samochodu z Wągrowca. Przez wiele godzin poszukiwany był właściciel opla. W międzyczasie dostaliśmy informację od świadka, który widział taki pojazd z uszkodzoną przednią szybą. Z jego relacji wynikało, że samochód wyjechał z lasu i jechał w dużą prędkością w kierunku Gołańczy
– podał.
Funkcjonariusze dotarli do nagrania z monitoringu z Gołańczy. Widać na nim, że pojazd, który niedługo wcześniej przejeżdżał, bez uszkodzeń, przez Wągrowiec, tym razem miał widoczne uszkodzenia i rozbitą szybę. Ostatecznie opla znaleziono w jednej z okolicznych miejscowości.
Dziennikarka Anna Karbowniczak otrzymywała pogróżki
Anna Karbowniczak była wieloletnią dziennikarką "Chodzieżanina", portalu Chodzież NaszeMiasto.pl i "Głosu Wielkopolskiego".
W sobotę "Głos Wielkopolski" poinformował, że dziennikarce w ostatnim czasie grożono w związku z podjętym przez nią tematem. Do jej przełożonych trafiło też sfałszowane pismo ją oczerniające. Chodziło o bulwersującą sprawę z Chodzieży, historię tragicznej śmierci dwuletniego chłopca, który – jak się okazało – był ofiarą wielomiesięcznej przemocy domowej.
W ostatnich dniach o groźbach Anna Karbowniczak powiadomiła prokuraturę. Gazeta napisała, że w piątek wszczęto śledztwo w sprawie zniesławienia i gróźb pod jej adresem. Andrzej Borowiak potwierdził PAP, że prokuratura i policja badają odrębnie również i ten wątek.
"Głos Wielkopolski" napisał, że w czwartek, w dniu swojej śmierci, dziennikarka miała wolne. Była wielką fanką jazdy sportowym rowerem, w tym roku przejechała 16 tys. km. Regularnie jeździła w okolicach Chodzieży. Również tego dnia.
Zobacz też:
Napastnik z nożem w tramwaju. Mężczyzna groził motorniczemu
Nie żyje 17-miesięczny chłopiec. Matka: "Zabiła go rutyna i ignorancja"
14-latka wyznała matce, że współżyła z nauczycielem. "Mówił, że weźmie z nią ślub"
Zobacz wideo: Podczas oględzin miejsca dachowania samochodu znaleźli ciało rowerzysty. Prokuratura w Koninie sprawdza, jak zginął
Autor: Jola Marat
Źródło: PAP| x-news