Z domu dziecka do domu samotnej matki
- Dzieci to jedyne szczęście jakie w życiu mnie spotkało. Mieszkam z nimi tu od 15 lat. Tutaj dostawałam pomoc po każdej tragedii, którą przechodziłam w życiu – opowiada pani Bożena, która mieszka w domu samotnej matki, prowadzonym przez Stowarzyszenie „Wspólnymi siłami”
Pani Bożena od 15 lat mieszka w domu samotnej matki. Fot. TVN
Pani Bożena wychowywała się w domu dziecka. Rodzice porzucili ją, gdy miała 13-lat.
- Moja matka alkoholiczka i ojciec wyrzekli się mnie. Stwierdzili, że mnie nie kochają i nigdy mnie nie chcieli. Poszłam do domu dziecka. Jak skończyłam 18 lat, musiałam go opuścić. Było mi bardzo ciężko, wynajmowałam pokój, zaszłam w ciążę. Ale tatuś nie chciał dziecka. Powiedział, żeby je oddać, to się ustawimy na całe życie – opowiada.
Pani Bożena ma trzy córki: Oliwię, Nikolę i Martynę. Jak mówi – to to cały jej świat i jedyne szczęście w życiu.
- Miałam jeszcze syna. Oliwier urodził się za wcześnie. Zmarł na moich rękach - dodaje Bożena.
Makka. Ucieczka z Czeczeni
W domu samotnej matki mieszka od pół roku także Makka, która wraz z dziećmi uciekła z Czeczenii.
- Pochodzę z Czeczeni. Mojego męża zabrali do więzienia. Mnie i dzieci prześladowali. Uciekliśmy, bo inaczej wszystkich nas by zabili – mówi Makka.
Makka. Uciekła z Czeczenii przed prześladowaniem. Fot. TVN
Wcześniej czeczeńska rodzina tymczasowo przebywała w innych ośrodkach, ale dopiero tu znaleźli dom.
- W Polsce nie miałam żadnej rodziny czy przyjaciół. Zastanawiałam się, co będę jeść jutro. Nie chcieli mnie nigdzie przyjąć, bo jestem obcokrajowcem. Gdyby nie ten dom, życie moje i dzieci byłoby dramatem. Tutaj czujemy się bezpiecznie – przyznaje Makka.
Jak otrzymać miejsce w domu samotnej matki?
W Polsce, aby otrzymać miejsce w domu samotnej matki, należy dopełnić szeregu formalności i dostarczyć różne dokumenty. Kobieta, która stara się o pobyt placówce, powinna najpierw zgłosić się do najbliższego ośrodka pomocy społecznej. Ośrodek kompletuje dokumenty i w ciągu 14 dni przekazuje je do starosty, który kieruje najbliższym domem samotnej matki. Wyjątkiem jest sytuacja, w której kobiecie i dzieciom grozi niebezpieczeństwo. Wówczas placówka może przyjąć rodzinę bez skierowania i następnie dopełnić formalności. W domu samotnej matki można spędzić rok. W tym czasie kobieta powinna przygotowywać się do usamodzielnienia.
Te zasady nie obowiązują w domu prowadzonym przez Stowarzyszenie „Wspólnymi siłami”, w którym aktualnie mieszka 12 mam i 29 dzieci.
Bez formalności i terminów
- To nie jest dom tymczasowy i tak nigdy nie będzie. Chcę, żeby stowarzyszenia pomagało mamom. Jeśli dajemy termin, to nie ma tej pomocy. To jest następny stres. Pomagamy na dwa dni, miesiąc i 15 lat – mówiła Sylwia Wasiołek, prezes stowarzyszenia „Wspólnymi siłami” w studiu Dzień Dobry TVN.
Placówka nie zatrudnia też psychologa.
- Ale to nie znaczy, że nie jesteśmy objęte opieką. Same dla siebie stanowimy samopomoc, grupę wsparcia. To jest chyba najwspanialsza rzecz, jaka mi się w życiu wydarzyła. Gdy mówiłam o swoich problemach, dziewczyny wiedziały, o co chodzi. Nie musiałam szukać psychologa. Miałam tę pomoc na miejscu – mówiła w studiu Dzień Dobry TVN Izabela Kuś, mieszkanka domu samotnej matki na Białołęce.
Sylwia Wasiołek, prezes stowarzyszenia, zajmuje się domem samotnej matki od 15 lat. Fot. TVN
- Ten dom sam siebie finansuje, dlatego nie są potrzebne żadne papiery, takie jak meldunek – dodaje Makka
I chociaż placówka daje schronienie kobietom, po traumatycznych przejściach, sama od lat walczy o przetrwanie.
Walka o przetrwanie
Miesięczny koszt utrzymania domu to ok. 20 tys. zł miesięcznie. Od lat trwa również spór z Urzędem Dzielnicy Białołęka o zajmowany nielegalnie budynek, który kobiety same przystosowały do życia. Nad samotnymi mamami ciąży groźba eksmisji. Inspekcja budowlana zakwestionowała stan budynku.
Dom samotnej matki prowadzony prze Stowarzyszenie "Wspólnymi siłami" Fot. TVN
W obliczu takich problemów, samotną mamę - Izabelę Kuś, zaskoczył temat reportażu, który przeprowadzał Filip Chajzer.
- Robiłem materiał o świętach w centrum handlowym. O tym, że ludzie się stresują czy trafią z prezentem pod choinkę. W pewnym momencie podeszła do mnie płacząca pani i rzuciła mi się w ramiona – opowiada Filip Chajzer.
W ramiona Filipowi rzuciła się właśnie pani Iza.
- Powiedziała, że jest z domu samotnej matki, i takie problemy jak to czy się trafi z prezentem, to jest dla niej totalny kosmos. Ona musi się martwić, czy będzie miała z dziećmi dach nad głową – dodaje dziennikarz.
Zobacz reportaż Filipa Chajzera tutaj.
Izabela Kuś zwróciła uwagę Filipa Chajzera na problemy domu samotnej matki. Fot. TVN
Filip Chajzer pomaga samotnym matkom
Filip Chajzer postanowił odszukać panią Izę i razem z serwisem siepomaga.pl przeprowadził zbiórkę pieniędzy.
- To, co się wydarzyło to był dopiero kosmos. 30 tysięcy złotych w trzy minuty. Sześć minut, 60 tysięcy, dziś mamy 600 tysięcy złotych. Patrząc na to wszystko, co się wydarzyło, wierzę, że w życiu nie ma przypadków. Jestem wzruszony – przyznaje Filip Chajzer.
- Chciałabym, żeby te pieniądze były dla mam, żeby one to czuły. Chciałabym zrobić remont, dzieciom zapewnić dentystę – wylicza Sylwia Wasiołek, prezes stowarzyszenia i dodaje: Pieniądze zostaną przeznaczone na życie domu.
Czego można życzyć samotnym mam z okazji nadchodzących świąt Bożego Narodzenia.
- Życzcie nam i trzymajcie za nas kciuki, żebyśmy mogły zapewnić naszym dzieciom normalne dzieciństwo. Żeby czuły się bezpiecznie i miały swój kąt na ziemi, jak każde inne dziecko. I żeby doświadczenia, które niechcący im sprezentowałyśmy, nie odbiły się na ich życiu – mówiła Izabela Kuś w studiu Dzień Dobry TV.
Zobacz także:
Polacy mieszkający w Niemczech mogą stracić 500 plus
Weronika Marczuk o zmianach w swoim życiu
Była zakonnica podbija świat biznesu
Autor: Aleksandra Pietrzak