Katarzyna Glinka buduje dom
Aktorka od dawna marzyła o dużym domu, w którym będzie mogła odetchnąć od zgiełku miasta i poczuć bliskość przyrody. Z tego powodu zdecydowała się na nieruchomość na obrzeżach. W jednym z postów na Instagramie gwiazda zdradziła, że będąc dzieckiem, wyobrażała sobie, że samo posiadanie domu oznacza szczęście. Z wiekiem uświadomiła sobie jednak, że to nie cztery kąty wywołują uśmiech na jej twarzy, a osoby, które dzielą z nią życie.
- Dziś wiem, że dom bez rodziny, przyjaciół, dzieci - to byłoby piękne wnętrze, ale puste... Dziś dla mnie dom to nie meble - choć uwielbiam urządzać i naprawdę mam z tego wielką przyjemność. Dziś to przede wszystkim miejsce spotkań. Dla tych, którzy są mi bliscy. Dla moich dzieci. Dla rodziny, przyjaciół i tych, którzy są przy mnie od lat – kontynuowała. - Potrzebuję przestrzeni - być może przez to nieszczęsne malutkie mieszkanko, w którym się wychowałam, ale nie potrzebuję domu na pokaz - zapewniła.
Choć na początku urządzanie idealnego gniazda sprawiało aktorce przyjemność, szybko okazało się, że z projektami przygotowanymi przez firmy są także duże problemy. Katarzyna przyznała, że ze względu na swoją rozpoznawalność, otrzymywała kosmiczne wyceny prac. Jeden ze sklepów zaproponował celebrytce schody za 100 tysięcy złotych. Sytuację tę gwiazda opisała w sieci.
Temat, który muszę poruszyć, bo mnie normalnie roznosi. Otóż okazuje się, że jestem klasyczną przedstawicielką CELEBRYTY, który śpi na pieniądzach - zarabia niczym w Hollywood, w domu klamki ma za złota, generalnie nie pracuje i WSZYSTKO samo mu spada z nieba. Oczywiście nie ma pojęcia, ile co kosztuje, dlatego każda dowolna wycena zrobiona przez firmę, która "złowi" takiego delikwenta ma tzw. ZŁOTE ŻNIWA
- rozpoczęła Katarzyna.
W dalszym wpisie aktorka zdradziła, że wielu przedstawicieli proponuje jej projekty, które nie są warte swojej ceny. Aktorka zaapelowała więc, że popularność nie równa się z milionami na koncie, a ona nie urządza pałacu, lecz przytulny dom.
- Jestem na etapie składania ofert różnym firmom i przyznam, że szlag mnie trafia kiedy przychodzą propozycje kompletnie z dupy! Rekordową wycenę dostałam od firmy, która chciała mi sprzedać schody - za wykonanie podstopni krzyknęli bagatela 100 tys. złotych. NIE - nie posiadam 7-piętrowego pałacu. Tu chodzi o zwykły dom! Nie wiem, o co chodzi, ale SERIO jestem już zmęczona tłumaczeniem, że nie jestem wielbłądem – podsumowała.
Fani wspierają Kasię Glinkę
Pod postem Kasi natychmiast pojawiło się wiele komentarzy. Fani dodali aktorce otuchy, a także przyznali, że sami byli świadkami nierealnej wyceny projektów wnętrz. W przypadku budowy domu czy urządzania mieszkania, najlepszą z możliwych opcji jest więc rozeznanie się w kilku firmach i wybranie najkorzystniejszej oferty.
"Kasiu to normalka. Nazwisko + pozycja społeczna daje 'im' jakieś pirackie prawo do narzucania swoich kosmicznych cen, bo myślą, że trafili na żyłę złotą. Olewaj takie firmy. Pozdrawiam", "To jest przykre. Bardzo często spotykam się z wyceną dopasowaną do Klienta, a nie trudności projektu" - pisali fani.
Kasia Glinka buduje i urządza wymarzony dom
Zobacz także:
Katarzyna Glinka z ukochanym odtworzyli scenę z "Dirty Dancing". Fani zachwyceni filmikiem
Katarzyna Glinka odpowiada na plotki o rozstaniu z ojcem swojego syna. "Błagał, błagał i ubłagał"
Katarzyna Glinka pokazała swoje "życie na Zanzibarze". "Bez filtrów, bez makijażu, bez problemów"
Autor: Nastazja Bloch