Magdalena Zamkutowicz: W jaki sposób Polacy odczuwają skutki lockdownu?
Konrad Maj: Wszystkie badania pokazują, że nastąpiło w społeczeństwie pogorszenie samopoczucia. Połowa Polaków odczuwa przygnębienie, samotność, brak perspektyw. Są jednak zauważalne różnice między grupami społecznymi. Kobietom bardziej brakuje kontaktów międzyludzkich. To może wynikać z większego uspołecznienia kobiet. Przeprowadzono też ciekawe badania, które wykazały, że wiele zależy od preferencji politycznych.
M.Z.: Czy wiek ma znaczenie, jeśli chodzi o negatywne odczuwanie izolacji?
K.M.: Tak, na tym aspekcie skoncentrował się profesor Izdebski, a wyniki jego badań zaskakują. Wydawałoby się, że starsze osoby gorzej to zniosą izolację, ponieważ zwykle mają więcej obaw. Tymczasem stany przygnębienia i depresyjne są dominujące wśród uczniów i studentów.
M.Z.: Z czego to wynika, biorąc po uwagę, że młode osoby w większym stopniu korzystają z komunikacji elektronicznej?
K.M.: Kontakty zdalne nie rekompensuje młodym ludziom braku bezpośrednich. Młody człowiek bardziej potrzebuje przeżywać emocje razem z innymi, chce budować więzi, czerpać z życia. Poczucie, że to jest niemożliwe, jest druzgocące. Osoby starsze, co jest smutne, mniej aktywnie uczestniczą w żuciu społecznym. Dlatego mogą nie mieć poczucia, że coś utraciły.
M.Z.: Jaką rangę mają kontakty elektroniczne, skoro nie rekompensują bezpośrednich?
K.M.: Badania na ten temat prowadzi się już od wielu lat, by sprawdzić jak to jest z tą komunikacją online kontra twarzą w twarz. Co się okazuje? Mianowicie to, że jeśli chcemy rozwiązywać problem, o czymś podyskutować, kontakty online bywają często skuteczniejsze nawet niż bezpośrednie. Tylko że wtedy koncentrujemy się na kwestiach merytorycznych, sprawnie załatwiamy sprawy. Nie ma smal talku, możemy skupić się na temacie, wsłuchać w to, co dana osoba mówi. Często więc jest tak, że jeśli mamy pogawędzić sobie na komunikatorze na konkretny temat, nie wypada to źle. Problem pojawia się, gdy komunikatory mają pozostać jedyną płaszczyzną nawiązywania i budowania relacji. Ludziom utrzymującym wyłącznie elektroniczne kontakty często brakuje porozumienia, wiele osób takie prowadzenie rozmów też irytuje lub zwyczajnie męczy.
M.Z.: Dlaczego rozmowa prowadzona przez komunikatory nie spełnia takiej roli jak bezpośrednia?
K.M.: Kluczowa sprawą jest to, że kontakt bezpośredni to nie jest tylko i wyłącznie wymiana informacji. Gdy spotykamy się z kimś, reaguje nasze ciało. Do pracy ruszają wszelkie neuroprzekaźniki. Uruchamiają się hormony, a także emocje.
Cały organizm jest zaangażowany w interakcję. Odbieramy komunikaty niewerbalne. Nie tylko dotyczące emocji. Wiele możemy wywnioskować nawet z tego, jak dana osoba porusza się, jak wygląda. Niektóre przekazywane przez ciało sygnały, np. sposób chodzenia, wskazują nawet na to, że u naszego rozmówcy jest wszystko w porządku albo, że dzieje się coś niedobrego. Nie odczytamy tego z wyświetlacza. Relacje online versus twarzą w twarz można porównać na poziomie ekstremalnym do sytuacji, kiedy w telewizji oglądamy scenę, jak ktoś w nas celuje pistoletem. Na żywo poziom emocji byłby nieporównywalny.
Przykładem są też zwierzęta. Jeśli kot czy pies zobaczy na ekranie inne zwierzę, może nie zareagować, dlatego że zwierzęta pakiet informacji odbierają wszystkimi zmysłami. Ludzie również nie są wstanie tak mocno się zaangażować, pobudzić i skoncentrować na, jeśli komunikują się za pomocą komputera czy telefonu.
M.Z.: Co dobrego wnoszą w nasze życie bezpośrednie kontakty?
K.M.: Dzięki kontaktom twarzą w twarz stajemy się szczęśliwsi. Organizm wydziela oksytocynę, hormon związany z poczuciem bezpieczeństwa, zaufaniem, bliskością. On wytwarza się właśnie wtedy, gdy mamy kontakt z osobami, z którymi łączą nas więzi. Oksytocyna działa wspierająco, jak środek przeciwbólowy. Do tego dochodzi dopamina. Gdy cieszymy z bliskości, od razu wytwarzamy ten swoisty hormon szczęścia. To wiąże się z tym, że człowiek zawsze potrzebował innych do współpracy, do dzielenia się obowiązkami, dla rozrywki.
W Chinach były prowadzone badania, podczas których sprawdzano, jak wygląda poczucie jakości życia u osób intensywnie nawiązujących relacje online i tych, którzy stawiają na bezpośrednie interakcje. Wyniki pokazały ewidentnie, że to kontakty twarzą w twarz wywołują poczucie szczęścia i wysokiej jakości życia. Więź zapośredniczona jest mocno ograniczona. Możemy ją podtrzymywać, ale żebyśmy ją mogli umacniać, to nie jest możliwe.
Dzięki kontaktom twarzą w twarz stajemy się szczęśliwsi
M.Z.: Co charakteryzuje interakcje online?
K.M.: Są to kontakty utrzymywane przede wszystkim na płytkim poziomie. Ktoś na przykład do nas pisze, a my to odczytujemy po kilku godzinach, następnie sami możemy czekać na odpowiedź. To jest komunikacja asynchroniczna, w której zaangażowanie jest niewielkie. Często jest pełna nieporozumień, bo nie możemy zobaczyć mimiki drugiej osoby. Człowiek ma wysoko wyspecjalizowane detektory twarzy, można z niej wiele wychwycić. W komunikatach elektronicznych w tym celu używamy emotikonów i gifów, one jednak nie oddają niuansów emocjonalnych, nie zastępują widoku twarzy.
Osoby, które komunikują online, nie wchodzą na wyższy poziom empatii i zrozumienia komunikatu. Nie dają też sobie czasu na to, by wnikliwie go przetworzyć, np. zastanowić się, czy to, co piszemy na przykład nie urazi drugiej osoby. Często są szybko robione wpisy, wiadomości wysyłane podczas jazdy tramwajem. Takie szybkie strzały komunikacyjne nie służą budowaniu więzi. Trudno w ten sposób zbliżyć się do drugiej osoby, budować społeczność.
M.Z.: Jak dążyć do rozwijania relacji, gdy nie można się spotykać?
K.M.: Zachęcałbym do tego, by do siebie dzwonić. To jest jednak jakaś kompensata, ponieważ możemy słuchać głosu drugiej osoby. Parajęzyk, czyli to, jaki sposób ktoś do nas mówi, jest ważny. Dzięki temu wiemy, co chce wyrazić nasz rozmówca, a z uśmieszku w emotikonie nie możemy wnioskować zbyt wiele. Nie zawsze łatwo jest ocenić, czy taki graficzny uśmiech był miły czy ironiczny. Gdy rozmawiamy, chociażby przez telefon, analizujemy na bieżąco emocje odczytywane z głosu.
Całkiem sensowną możliwością są też rozmowy wideo. Podczas takich spotkań możemy patrzeć na otoczenie drugiej osoby, zwierzęta w mieszkaniu. I to już zbliża, daje poczucie, że jesteśmy z kimś w bardziej intymnej sytuacji niż kiedy tylko piszemy.
Naukowcy pracują nad technologiami holograficznymi, które nie są jeszcze łatwo dostępne dla przeciętnego człowieka. One pozwalają na trójwymiarowe wyświetlanie osoby, z którą się rozmawia. Pracuje się też nad rozwojem połączeń z wykorzystaniem wirtualnej rzeczywistości.
Powinniśmy skupić się na tym, że to jest moment na podtrzymywanie więzi, a nie na tym, że jesteśmy w stanie je umacniać. Myślę, że do pewnego stopnia możemy próbować kompensować sobie brak spotkań, ale nie łudźmy się, że znajdziemy cudowny sposób, by je zastąpić, i że nie będzie żadnej straty.
M.Z.: Co mówią badania na temat randkowania online?
K.M.: Badania dotyczące randkowania online, wykazały, że jeśli po kontaktach zdalnych przechodzi się do bezpośrednich, to wstępne zapoznanie może okazać się bardzo pomocne. W rozmowach online zostały już zainicjowane wątki i łatwiej było nawiązać kontakt podczas spotkania. Jeśli przed spotkaniem buduje się bazę do rozmów, wiadomo, o co można zapytać, że są pewne podobieństwa między ludźmi. Tak więc randkowanie online na początkowym etapie znajomości może służyć rozwijaniu relacji.
M.Z.: Jakie błędy najczęściej popełniamy w komunikacji elektronicznej?
K.M.: Najgorszy rodzaj kontaktu to zdawkowe SMS-y czy krótkie informacje na Messengerze, które mogą wydawać się oschłe. Potrzebujemy naszych przyjaciół do tego, by wspólnie pośmiać czy nawet pomilczeć.
M.Z.: Czego można oczekiwać od osób zarządzających szkołami i pracodawców, jeśli chodzi o poprawę komunikacji między ludźmi w czasie izolacji?
K.M.: Dla młodych osób, które dopiero zaczęły studia czy przygodę z nową szkołą, i jeszcze nie miały ani jednego kontaktu bezpośredniego, problemem jest to, że nie znając się mają wspólnie pracować nad projektami. Bo jak w takiej sytuacji zbudować tożsamość, jak poczuć się grupą? Szkoły powinny zadbać o to, by ludzie mogli utrzymywać kontakt, ponieważ szkoła to nie tylko miejsce, w którym się uczy, ale także w niej zachodzą interakcje społeczne. Uczniowie czy studenci wymieniają się informacjami, ale też budują bliskość między sobą. Przydałyby się więc kawiarenki internetowe, w których ludzie mogliby prowadzić luźne rozmowy, poznać się . To jest ważne, by uczelnie i miejsca pracy o tym pamiętały. Powinno pozwalać się small talk na to, by część spotkania poświęcać na wydawałoby się nieistotne pogawędki, ponieważ one też mają znaczenie.
Test osobowości
Chcesz poznać siebie lepiej, a przy okazji zyskać voucher na player.pl? Zachęcamy do wzięcia udziału w naszym badaniu: testosobowosci.tvn.pl.
Zobacz wideo: Korzystanie z internetu w czasie pandemii minimalizuje ryzyko depresji u starszych osób
Zobacz także:
Autor: Magdalena Zamkutowicz