Porażki innych ludzi cieszą bardziej niż własny sukces? "Radość z cudzego nieszczęścia łatwo jest usprawiedliwić"

Kobieta z uniesionymi w geście triumfu rękami, pochylająca się nad ekranem komputera.
Dlaczego cieszą nas cudze niepowodzenia?
Źródło: F.J. Jimenez/Getty Images
W życiu każdego człowieka jest miejsce na sukcesy i porażki. Niepowodzenia w pracy czy na płaszczyźnie zawodowej zwykle niosą za sobą szereg trudnych do zaakceptowania emocji, o ile oczywiście dotyczą nas samych. Potknięcia kolegi z pracy czy sąsiada przeważnie traktujemy inaczej. Zdarza się, że zamiast wykazać się empatyczną postawą, czerpiemy z nich wielką radość. Z czego to wynika? Dlaczego w społeczeństwie nie brakuje osób, które źle życzą innym? W rozmowie z serwisem dziendobry.tvn.pl na te pytania odpowiedziała psychoterapeutka Zuzanna Butryn.

Dlaczego cieszą nas cudze niepowodzenia?

Radość z cudzego nieszczęścia wiąże się z potrzebą rywalizacji, a ta z kolei jest bardzo głęboko zakorzeniona w ludzkiej naturze. Wiele osób triumfuje na widok porażki współpracownika, sąsiada, a nawet przyjaciela, rekompensując sobie w ten sposób własne deficyty. Porażka drugiego człowieka nierzadko okazuje się przepustką do wzmocnienia pewności siebie i odzyskania wewnętrznego poczucia sprawiedliwości.

- To naturalne, że nie wszystko w życiu nam się udaje. Niestety w obliczu niepowodzeń możemy czuć się niedowartościowani, gorsi od innych, a to z kolei przekłada się na określoną postawę względem drugiego człowieka. Chcemy mieć pewność, że nie tylko my czujemy się beznadziejnie, dlatego uśmiechamy się w duchu, gdy komuś z naszego otoczenia coś nie wyjdzie - wyjaśnia Zuzanna Butryn. Podkreśla też, że skłonności do czerpania satysfakcji z cudzych niepowodzeń mogą mieć swoje początki w dzieciństwie i w wielu przypadkach można postrzegać je jako pokłosie rodzicielskich wzorców.

- W okresie dorastania kształtuje się nasz światopogląd. Jeśli w domu rodzinnym byliśmy świadkami złorzeczenia innym ludziom, istnieje szansa, że będziemy powielać podobne zachowania w życiu dorosłym. Rolą rodzica jest nauczyć dziecko empatycznego podejścia do drugiego człowieka - przekonuje ekspertka.

Jak zwalczyć w sobie negatywne emocje?

W pogoni za sukcesem, pieniędzmi czy sławą łatwo jest zatracić w sobie zdolność do odczuwania współczucia. Nie dziwi zatem fakt, że wiele osób z nieskrywaną przyjemnością doszukuje się pozytywów w cudzej porażce. Tendencja do czerpania satysfakcji z czyjegoś nieszczęścia wydaje się być niejako znakiem naszych czasów. Nie oznacza to jednak, że taka postawa jest w pełni akceptowalna. Prawda jest taka, że mało kto ma odwagę otwarcie przyznać się do tego rodzaju słabości.

- Ten problem pojawia się w gabinecie, ale zdecydowanie częściej z perspektywy osoby, która czuje się skrzywdzona. Rzadko spotykam pacjentów, którzy już na początku terapii przyznają się do tego, że lubią przyglądać się cudzym niepowodzeniom. Takie komunikaty przeważnie pojawiają się na dalszych etapach pracy. Konfrontacja ze skrywanymi głęboko emocjami nie jest łatwa, ale to pierwszy krok na drodze do zmian - zauważa Zuzanna Butryn, zachęcając tym samym do przyjrzenia się postawom, jakie w sobie pielęgnujemy.

- Jawną radość z cudzego nieszczęścia łatwo jest usprawiedliwić. Czasami dajemy sobie prawo do wyrażania niechęci wobec osoby, za którą nie przepadamy. Niestety zdarza się i tak, że cieszy nas porażka kogoś bliskiego. Przede wszystkim powinniśmy ustalić, czy nie jest to związane z toksyczną zazdrością, która zamiast motywować do działania, staje się dla nas ciężarem. Warto nad tym pracować, między innymi z pomocą psychoterapeuty - podsumowuje rozmówczyni dziendobry.tvn.pl.

Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.

Zobacz także:

Autor: Magdalena Brzezińska

Źródło zdjęcia głównego: F.J. Jimenez/Getty Images

podziel się:

Pozostałe wiadomości