Jak podnieść się po kryzysie?
Katarzyna Zięba od zawsze była typem dawcy. Lubiła obdarowywać innych, sprawiać im radość i widzieć uśmiech na twarzach bliskich. Na co dzień zajmowała się dekoracjami. Ozdabiała kościoły, wykonywała wiązanki na śluby i imprezy okolicznościowe. Pewnego dnia w wyniku przepracowania trafiła do szpitala. W podobnym czasie zachorował także jej tata, a 20-letni związek dobiegł końca.
Nagle zawalił mi się świat. Zaczęłam popadać w depresję, nie mogłam wyjść z domu, nie byłam w stanie pracować. Przyszedł moment, kiedy nie miałam na chleb. Miałam 2 zł, które obracałam w ręku. Mimo wszystko starałam się szukać dla siebie miejsca. Zaczęłam widzieć osoby, które czegoś potrzebują, zaczęłam wychodzić do nich z propozycją. Wpadłam na pomysł, z racji tego, że kocham zwierzęta, że mogę robić legowiska z opon. Wzięłam maszynę i tak powstały legowiska dla psów
Kolejnym pomysłem była pomoc dzieciom. Pani Katarzyna pragnęła dać najmłodszym to, o czym marzą. Z własnych zasobów pieniężnych ufundowała każdemu dziecku prezent. - Na pewno spełnienie daje mi też sztuka. Moja pasja, którą zarażam też innych. Dzięki temu mogę się też komuś odwdzięczyć. Uwielbiam przybywać z ludźmi, którym mogę coś od siebie dać - dodała.
Działalność na rzecz innych pozwoliła Katarzynie odnaleźć sens w życiu, dała poczucie, że jest komuś potrzebna. – To mi pozwoliło wyjść z tego wszystkiego. Pomaganie innym pomogło mi i to ja dziękuję tym osobom, które dały sobie pomóc, to była moja terapia - podsumowała.
Kryzysy w młodym wieku
Maria Andrejczyk to polska lekkoatletka specjalizująca się w rzucie oszczepem, dwukrotna olimpijka i wicemistrzyni olimpijska. Choć ma zaledwie 25 lat, za sobą niejeden poważny kryzys. Najpierw operacja barku, co dla sportsmenki mogło oznaczać koniec kariery. Kiedy myślała, że wyszła na prostą, w 2018 roku spadła na nią diagnoza – rak, kostniakomięsak. Maria wykazała się ogromną siłą, pokonała chorobę, a na Igrzyskach w Tokio zdobyła srebrny medal w rzucie oszczepem.
- Ja od początku wiedziałam, że coś jeszcze muszę zrobić. Myślałam, że świat stoi otworem, ale życie miało dla mnie swój plan. Wielokrotnie znajdowałam się w kropce. Nie wiedziałam, gdzie mam pójść i do kogo zwrócić się o pomoc. Ja chciałam dalej walczyć. Wtedy sobie powiedziałam, że nieważne, co się w życiu wydarzy, ja wrócę i zrobię wszystko, żeby tego dokonać. Spotkałam na swojej drodze dużo fantastycznych ludzi, to oni pozwolili mi wyjść z dołków - powiedziała.
- Kryzysy nie są czymś nienormalnym, to są momenty w naszym życiu, kiedy tracimy poczucie kontroli. Wszystko mamy zaplanowane i nagle obraca się to w ruinę. My czasem potrzebujemy momentu, kiedy upadamy na ziemię i jest taki moment szoku. W psychologii mówimy o kryzysach rozwojowych. Trudno jednak o tym tak powiedzieć, kiedy dzieje się coś dramatycznego. Pierwszy moment to są silne emocje - wyjaśniła psycholog.
Zobacz także:
- Czy istnieje syndrom siódmego roku? "Po paru latach związku należy się spodziewać pewnego kryzysu"
- Kryzys małżeński – przyczyny, rodzaje i rozwiązania
- "I, że cię nie opuszczę aż do śmierci". Jak przetrwać kryzys i walczyć o małżeństwo?
Autor: Nastazja Bloch
Reporter: Katarzyna Chętnik