"Nie wiem, ale się wypowiem". Dlaczego zabieramy głos w kwestiach, o których nie mamy pojęcia?
Kreujemy się na ekspertów od wszystkiego. "Świetnie" znamy się na sporcie, polityce czy zdrowiu. O ile głoszenie swojego zdania na dwa pierwsze tematy nie robi nikomu krzywdy, to już stawianie się w roli specjalisty od zdrowia może być niebezpieczne.
Nauka
Dlaczego lubimy mówić dużo i na każdy temat?
- To jest kwestia tego, co nazywamy plemiennością. Chcemy należeć do jakiejś grupy czy stowarzyszeń. Dlatego tak chętnie wypowiadamy się na tematy, o których nie mamy nie pojęcia, choć nie chcemy się do tego przyznać – powiedziała w rozmowie z serwisem dziendobry.tvn.pl Monika Kotlarek, psycholożka.
Dlaczego nie ufamy autorytetom?
Niepokoi nie tylko to, że zabieramy głos w sprawach, o których niewiele wiemy, ale również to, że nie dajemy wiary temu, co mówią prawdziwi eksperci. – Nauka nie daje prostych rozwiązań. Lekarz, który komentuje jakąś kwestię, zazwyczaj jest bardzo dosadny. Nie upiększa, nie pozostawia złudzeń. Co więcej, posługuje się terminologią, która dla laika jest zupełnie niezrozumiała – tłumaczyła nasza rozmówczyni.
Kiedy głos zabierają osoby, które nie są ekspertami, przekaz jest zupełnie inny. Ich wypowiedzi są bardziej zrozumiałe, ale też pełne empatii i nadziei – często fałszywej – że wszystko się ułoży.
– Lubimy proste rozwiązania, one po prostu bardziej do nas przemawiają. Osoby, które publicznie czy na forum zabierają głos w jakiejś sprawie, bardzo często odwołują się do swoich własnych doświadczeń. Taka narracja bardzo nam odpowiada i sprawia, że chętniej odnosimy i zestawiamy ją ze swoim życiem. Jeśli coś okazuje się skuteczne, uważamy, że jest super, jeśli nie działa – sądzimy, że osoba, która zachwalała daną metodę, na niczym się nie zna. Brakuje nam szerszego spojrzenia i odrobiny refleksji – wyjaśniała specjalistka.
Jak dodała, ten "upadek autorytetów" to w pewnym stopniu znak naszych czasów. Media społecznościowe dają nam pełną swobodę. Im częściej ktoś udziela się w różnego rodzaju dyskusjach, tym bardziej staje się dla nas wiarygodny.
– Bardziej mu ufamy i w żaden sposób nie weryfikujemy tego, co mówi. Zaczynamy postrzegać taką osobę jak eksperta i wychodzimy z założenia, że jeśli ktoś przygotował się, wypowiedział na jakiś temat, to wie, co mówi, a my nie musi już tego sprawdzać – wskazywała.
Czy należy karać za powielanie nieprawdziwych informacji?
Zdaniem psycholożki odpowiedź na to pytanie nie jest taka prosta. Należy bowiem oddzielić wyrażanie własnego zdania i zwykłych bezpiecznych opinii od mówienia o czymś, jak o prawdzie objawionej, która może szkodzić.
– Nie dziwię się, że pojawiają się pomysły, aby pociągać takie osoby do odpowiedzialności. Trzeba jednak podkreślić – to, że część z nas wierzy w niesprawdzone metody leczenia, to w dużej mierze wynik tego, jak działa nasza opieka medyczna. Dostanie się do specjalisty bywa niezwykle trudne, zdarza się, że terminy są bardzo odległe. Dlatego, zamiast czekać, wolimy, np. kupić witaminę C, bo pan z Internetu powiedział, że to działa – podsumowała Monika Kotlarek.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Gosia Ohme rozpoczyna walkę z hejtem. "Jestem zszokowana, że znajomi zaczynają dzień od plotek"
- Mobbing - czym jest i jak na niego reagować? "Jest z nim jak z molestowaniem - gros ludzi sądzi, że ofiara prowokuje"
- "To, że mam pracę, pieniądze i dzieci nie znaczy, że jestem dojrzały". Jak stać się dorosłym?
Autor: Katarzyna Oleksik
Źródło zdjęcia głównego: Johner Images/Getty Images