Czarna ospa we Wrocławiu
Ospę prawdziwą zwano "czarną panią" lub variola vera. To choroba znana w Europie, Afryce i krajach azjatyckich. Praktycznie była niespotykana w Polsce aż do 1963 roku, kiedy jej epidemia zamknęła Wrocław .
Doktor Bogumił Arendzikowski jako pierwszy stwierdził czarną ospę u 4-letniego chłopca, który po przebytej "wiatrówce" ponownie zachorował. Dzieckiem z wielkim oddaniem opiekowała się salowa.
- Matkowała mu, czyli tuliła go, śpiewała kołysanki, opiekowała się nim... Ale niestety obydwojga po przewiezieniu do szpitala ospowego nie udało się uratować - wspominała w Dzień Dobry TVN prof. Edyta Rudolf.
Według oficjalnych raportów ospa czarna trafiła do Polski przez pracownika Służb Bezpieczeństwa , który powrócił z podróży służbowej z Indii do Wrocławia.
- Ponieważ był zaszczepiony na ospę prawdziwą uznano, że prawdopodobnie jest to malaria i w ten sposób był leczony - tłumaczyła pani profesor.
Zanim jednak zorientowano się, że agent wywiadu choruje na ospę, zarażonych zostało kilka osób, także lekarze i pielęgniarki.
- Osoby kontaktujące się z chorymi musiały być z domu zabierane niemalże siłą - opowiadała Grażyna Trzaskowska z Archiwum Państwowego we Wrocławiu.
Pierwszy szpital ospowy
Na początku zakażeni trafiali do izolatoriów, gdzie byli poddawani oględzinom - lekarze i pielęgniarki sprawdzali skórę i błonę śluzową oraz mierzyli temperaturę.
- W zasadzie ci ludzie nie mieli nic tam szczególnego do roboty, w związku z czym kwitło życie towarzyskie. Chorym dostarczano książki, dzieciom zabawki - mówiła Grażyna Trzaskowska.
Potem otworzono pierwszy szpital ospowy w Szczodrem, którego pracownikami byli sami ochotnicy . Jego dyrektorką została Alicja Surowiec. Później doceniono jej poświęcenie - została "Kobietą Roku 1963". Przy bramie natomiast dyżurował dozorca Jan Woźny, który decydował o tym, co może wjechać na teren szpitala, a co nie.
- Szpital w Szczodrem bardzo szybko się zapełnił, dlatego też w którymś momencie personel postanowił opuścić pomieszczenia, a zamieszkać w namiotach rozstawionych przed szpitalem, żeby zrobić miejsce pacjentom - podkreślała prof. Edyta Rudolf.
Walka z czarną ospą
Oprócz szpitala stosowano środki zapobiegawcze. Klamki na drzwiach urzędów czy zakładów pracy owijano bandażami nasączonymi chloraminą (substancją odkażającą), a z miasta nie można było się wydostać bez okazania oświadczenia o szczepieniu przeciw ospie.
- Bali się ludzie śmierci, bo wieść, która latała po mieście - oficjalna podawana w prasie i w radiu - to, że ospa prawdziwa jest prostą drogą do umierania - mówił dr Zygmunt Pośpiech. Wraz z żoną w czasie pandemii byli młodymi lekarzami.
- 4, 5 dyżurów z rzędu się miało, nie sypiając w ogóle. Człowiek usypiał, gdzie tylko siadł - na krześle, w samochodzie, w karetce... Głowa do tyłu i już spał - wspominał nasz rozmówca.
Choć szczepionka była znana już od 1919 roku, to przed 1963 ten przepis nie był respektowany. Wówczas wrocławianie tłumnie rzucili się do ich przyjęcia. W ciągu miesiąca zaszczepiono aż 3,5 mln mieszkańców Dolnego Śląska . Szczepionki wykonywano poprzez przekłuwanie miejsc w ramieniu od 30 do 40 razy za pomocą igieł.
- Sztab działał i zorganizował tę walkę z ospą tak dobrze, że ona w zasadzie po 2 miesiącach wygasła, chociaż Światowa Organizacja Zdrowia przewidywała, że epidemia ospy we Wrocławiu powinna trwać 2 lata - mówił prof. Krzysztof Wronecki. Podczas tej epidemii zmarło tylko 7 osób.
Czym różni się ospa prawdziwa od ospy wietrznej? Wyjaśnia dr Ewa Talarek. Zobacz wideo:
Zobacz też:
- Mija 40 lat od emisji kultowej "Dynastii". Teraz odtwórczyni roli Alexis zachęca do szczepienia przeciw koronawirusowi
- 80-letni zegarmistrz z niezwykłą pasją. "Czas to jest największy skarb człowieka i jego nie można marnować"
- "Jakość jest światowa, natomiast ceny na pewno nie są europejskie". Dokąd Polacy jeżdżą poprawiać urodę?
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.pl
Autor: Sabina Zięba
Reporter: Sylwia Repela