Stalkowanie byłych partnerów – jakie mamy motywacje?
Pewnego dnia przypominasz sobie o byłym partnerze, a może tak naprawdę nigdy o nim nie zapomniałaś? Odpalasz media społecznościowe i przepadasz. Zaczyna się niewinne od obejrzenia kilku zdjęć, relacji i postów, na których eks został oznaczony. Kończy się zaś na notorycznym kontrolowaniu każdego kroku i obsesyjnym sprawdzaniu "co słychać". Przecież widzisz, że ma się świetnie, co więcej, jest już w nowym, szczęśliwym związku. A więc, po co to robisz? Czy to ciekawość, czy może naiwna nadzieja, że była miłość jeszcze powróci? Powiedzmy sobie szczerze, ciekawość to pierwszy stopień do piekła, a szanse na filmowe love story są… zerowe! O ile zachowanie to, szczególnie z perspektywy obecnych partnerów, wydaje się dość zabawne, intrygujące są motywacje "stalkera". Po co na siłę szukać kontaktu z byłym, zakłócać jego spokój i przypominać o sobie?
- Przerabiałam już notoryczne śledzenie mnie i mojego partnera przez jego byłą. Dziewczyna nawet po kilku latach nie mogła zrozumieć, że to koniec. Non stop reagowała na każdy jego krok w sieci, pisała do niego i proponowała spotkania. Z mojego punktu widzenia było to nie tylko dziecinne, ale także denerwujące. Jaki w tym miała cel? Nie mam pojęcia – powiedziała Ania.
Gwiazdy o związkach
- Mogłabym napisać książkę o tym, co robił mój zazdrosny były partner. Wyczekiwał pod moim domem, sprawdzał w mediach społecznościowych, co robię. Gdy powiedziałam, żeby dał mi spokój, bo nasza relacja już dawno się skończyła, zaczął codziennie przesyłać mi kwiaty. Potem zaczęły się wiadomości do mojego obecnego partnera - opowiadała Marta.
Dlaczego tak bardzo interesuje nas życie byłego partnera?
Rozeszliście się, być może z twojej winy, być może z jego. Oboje podjęliście jednak decyzję, że to definitywny koniec. Po czasie jedna ze stron zaczyna ingerować w życie drugiej. Obserwowanie, próba kontaktu. Po co? Zachowanie to przecież na nikogo nie wpływa dobrze. O motywacjach i ich konsekwencjach opowiedziała Zuzanna Butryn.
Nastazja Bloch: Okazuje się, że aż 70 proc. osób po zakończeniu związku nie potrafi całkowicie odciąć się od swojego byłego i zaczyna śledzić go w sieci. Dlaczego to robimy? Zuzanna Butryn: Czasami ze zwykłej, ludzkiej ciekawości. Czasami kierują nami emocje, które jeszcze nie zdążyły wygasnąć, to znaczy, że wyszliśmy ze związku, ale emocjonalnie niejako wciąż w nim tkwimy. Chcemy wiedzieć, czy nasz ex już kogoś ma, a jeśli ma, to jesteśmy ciekawi, jak ta osoba wygląda, czasami liczymy, że wchodząc na profil byłego, utwierdzimy się w przekonaniu, że on wciąż żywi do nas uczucia. Myślę, że to główne czynniki. Jednak warto przyjrzeć się temu, jakie emocje wzbudza w nas to śledzenie byłego. Jaką spełnia funkcje, bo może okazać się, że to nam szkodzi.
NB: Z psychologicznego punktu widzenia, takie działanie przecież nie ma sensu. Obserwowanie byłych w sieci sprawia, że wciąż żyjemy przeszłością.
ZB: Zdecydowanie takie działania nie ułatwiają nam wyleczenia się z byłej relacji. To tak, jakbyśmy ciągle dorzucali drewno do ogniska, które powinno wygasnąć. Podsycamy swoje emocje do byłego i ryzykujemy, że utkniemy w uczuciach, które wciąż żywimy do osoby, z którą już nie jesteśmy. Tymczasem, chociaż to bardzo trudne, warto wyłączyć powiadomienia w social mediach, które wpływają na nas destrukcyjnie, czy nawet przestać obserwować tę osobę. Zasada zero kontaktu ułatwia proces "leczenia" po stracie.
NB: A może obserwując byłego/byłą nie tylko zaspokajamy ciekawość, ale także liczymy, że jeszcze się nami zainteresuje i do nas wróci? Może my psychicznie wciąż w tym związku jesteśmy i nie możemy pogodzić się ze stratą?
ZB: Tak też może być. Taki "orbiting" wokół byłego może być spowodowany naszą chęcią powrotu, jednak pamiętajmy, że z jakiegoś powodu ta relacja się zakończyła. Czasem mylimy reakcje na odrzucenie z prawdziwą tęsknotą za tą osobą i relacją. Takie rozróżnienie wymaga jednak od nas dużej samoświadomości. Rozdrapywanie ran nie pomaga nam w tym, aby nauczyć się żyć bez byłego i iść dalej, rozwijać, przeżyć stratę, a w konsekwencji być gotowym na nową relację.
NB: To, że obserwujemy partnerów po rozstaniu, jest w jakimś stopniu zrozumiałe, ale dlaczego często zdarzają się sytuacje, że zaczynamy obserwować partnera jakiś czas później?
ZB: Czasami z opóźnieniem dociera do nas fakt, że ta relacja się zakończyła. Początkowo możemy być zafascynowani, że znów zostaliśmy singlami, a po czasie docierają do nas emocje takie jak: tęsknota, smutek i żal za relacją. Czasem dzieje się tak dopiero w momencie gdy nasz były/była zaczyna się z kimś spotykać i wtedy kieruje nami zazdrość. Jaki nie byłby powód naszego stalkowania byłego partnera w internecie, warto być świadomym negatywnych konsekwencji, jakie te działania za sobą niosą.
NB: Czy to może być exoholizm (obsesyjne przywiązanie do partnera)?
ZB: Możemy użyć takiego terminu. Czasami to śledzenie byłego partnera rzeczywiście przybiera formy uzależnienia. Jeśli zauważamy, że codziennie śledzimy jego konta społecznościowe, ciągle zastanawiamy się, co robi i z kim, to może być dla nas toksyczne. Takie obsesyjne trwanie w emocjach do eks pogłębia nasze gorsze samopoczucie, szczególnie jeśli widzimy, że ta osoba zaczęła już kolejną relację.
NB: Jak takie podglądanie byłego i jego "nowego życia" może wpłynąć na naszą psychikę?
ZB: Śledzenie nowej relacji partnera wpływa na nas destrukcyjnie, zaczynamy się porównywać. To może wpływać na obniżenie naszej samooceny, szczególnie, jeśli widzimy, że nasz partner, który na przykład dotychczas w związku z nami spędzał wieczory na kanapie, nagle zmienia styl życia, zaczyna robić rzeczy, na które dla nas nie miał czasu, przestrzeni i ochoty. Zaczynamy wtedy czuć się gorzej, czasami aktywuje to naszego krytyka wewnętrznego i zaczynamy sami obniżać swoją samoocenę. Stąd pytanie "po co sobie to robić?", po co stale podsycać trudne dla nas emocje?
NB: Odwracając sytuację, co powinna zrobić druga strona, gdy widzi, że eks codziennie śledzi w sieci każdy jej krok?
ZB: Reagując na zaczepki byłego partnera, zachęcamy go do dalszego kontaktu. Jeśli jesteśmy świadomi i trwamy w decyzji o rozstaniu, to odradzałbym reagowanie. Możemy tym samym dać komuś nadzieję, że być może jeszcze jest szansa, aby do siebie wrócić. Jeżeli tego inicjowania kontaktu jest sporo, możemy też grzecznie zwrócić byłemu/byłej uwagę, że jest to dla nas niekomfortowe i raniące i nie życzymy sobie tego.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Wielu Polaków nie akceptuje tęczowych rodzin. Patrycja wychowuje z Alicją córkę. "Nie mam praw do dziecka"
- Mieszkanie z teściami. Co robić, gdy rodzice partnera znacząco ingerują w naszą relację?
- Jak odbudować zaufanie w związku? Poradnik dla par
Autor: Nastazja Bloch
Źródło zdjęcia głównego: yourstockbank/Getty Images