Miłosne szpiegostwo w sieci - do czego prowadzi?
Wykorzystywanie mediów społecznościowych do śledzenia życia innych ludzi stało się tak popularne, że w języku angielskim można wyróżnić już kilka terminów odnoszących się do tej praktyki. "Orbiting" czy "facestalking" to zaledwie część określeń, które z powodzeniem przypisać można osobom nieustannie przeglądającym profile byłych, obecnych lub potencjalnych partnerów. Niestety, miłosne szpiegostwo często okazuje się źródłem wielu problemów.
Miłość i związki
Trudno pozostać obojętnym na to, co nasi bliscy publikują w sieci. Odkrycie pewnych informacji może skutkować kłótnią, a nawet rozstaniem. Przekonała się o tym 27-letnia Klaudia, która przez wiele miesięcy z niezwykłą gorliwością analizowała aktywność narzeczonego w mediach społecznościowych.
- Na początku zaglądałam na jego profil po to, by sprawdzić, czy publikuje tam nasze wspólne zdjęcia. Sama robiłam to regularnie i oczekiwałam, że on też będzie chciał podzielić się ze światem swoim szczęściem. Z czasem zaczęłam przyglądać się osobom, które pozostawiały pod jego postami komentarze, śledziłam też każde "polubienie". W pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że zaszło to za daleko. Czułam zazdrość na widok każdego zdjęcia, które umieszczał na Instagramie czy Facebooku i dzwoniłam do niego kilka razy dziennie prosząc, by je usunął. Pewnego dnia po prostu tego nie wytrzymał i odszedł - wspomina nasza rozmówczyni. Dodaje też, że żałuje swojego postępowania, ponieważ musiała zapłacić za nie bardzo wysoką cenę.
Historia Klaudii wyraźnie pokazuje, jak przykre konsekwencje może nieść za sobą regularne kontrolowanie poczynań ukochanej osoby w sieci. Na szczęście wiele osób zdaje sobie z tego sprawę i unika tego rodzaju pokus.
- Przez jakiś czas sprawdzałam profil mojego chłopaka z czystej ciekawości. Przestałam to robić, bo poczułam, że to bez sensu. Mieszkamy razem od kilku lat, widzę go codziennie i nie jest mi to do niczego potrzebne - ocenia 32-letnia Patrycja, udowadniając tym samym, że powstrzymywanie się przed inwigilowaniem partnera w sieci nie musi być trudne.
Zobacz wideo: Czy jest recepta na udany związek?
Kiedy śledzenie bliskich w sieci staje się problemem?
Internetowe szpiegostwo to praktyka, na którą decydują się zarówno kobiety, jak i mężczyźni. Panie sprawdzają instagramowe profile swoich partnerów i odwrotnie, single przeglądają sieć w poszukiwaniu ciekawostek na temat osób, które wpadły im w oko, a ofiary nieszczęśliwej miłości starają się ukoić swój smutek poprzez śledzenie postów swoich byłych. Zdaniem doświadczonego psychologa, zjawisko to jest zupełnie naturalne, zwłaszcza w zdominowanych przez postęp technologiczny czasach. Problem pojawia się dopiero wtedy, gdy nie potrafimy zachować umiaru i trudno nam podejść z dystansem do publikowanych w Internecie treści.
- Jeżeli codziennie korzystamy z mediów społecznościowych po to, by sprawdzić aktywność potencjalnego czy byłego partnera, to jest toksyczne. Warto zwrócić uwagę na to, jak ta praktyka na nas wpływa, jakie emocje towarzyszą nam podczas przeglądania wybranych serwisów. Jeśli codziennie śledzimy swojego eks, prawdopodobnie emocjonalnie wciąż tkwimy w trudnej relacji. Po rozstaniu nie powinniśmy być przecież zainteresowani życiem tej osoby. Ciekawość jest naturalna, ale jeśli spędza nam sen z powiek i zmusza do nieustannego przeszukiwania sieci, może to świadczyć o nieprzepracowanych problemach. Trzeba dokładnie przyjrzeć się temu, jak takie działania na nas oddziałują - zauważa Zuzanna Butryn. Dodaje też, że poświęcanie wielu godzin na szpiegowanie ukochanej osoby może przełożyć się na liczne komplikacje, odciskające swoje piętno na życiu codziennym. Nieustająca chęć kontrolowania bliskich za pośrednictwem mediów społecznościowych powinna być traktowana jako niepokojący sygnał, którego nie należy bagatelizować.
- Jeżeli dezorganizuje to nasze codzienne funkcjonowanie, nie możemy przez to pracować, bo co chwilę sprawdzamy czyjś profil, można tu mówić o pewnego rodzaju patologii. W takim wypadku pomocna może okazać się terapia. Przede wszystkim warto zadać sobie pytanie: "Po co to robię?". Najlepiej spisać na kartce wszystkie argumenty, przemawiające na niekorzyść tej praktyki. Taka kontrola nic nie wnosi, nie wpływa na zmianę rzeczywistości, nie chroni nas przed zdradą czy rozczarowaniem. Przelanie tej wiedzy na papier może okazać się pomocne w zwalczaniu szkodliwego nawyku - podsumowuje doświadczona terapeutka.
Zobacz także:
- Tinder wprowadza oldskulowe randki w ciemno. Koniec z ocenianiem tylko na podstawie zdjęć
- Czy można kochać i jednocześnie zdradzać? "Płakał przede mną i przyrzekał na życie córki"
- "Mój partner porównuje mnie do swojej byłej". Ekspertka radzi, jak reagować w takiej sytuacji
Autor: Magdalena Brzezińska
Źródło zdjęcia głównego: yourstockbank/Getty Images