Jego karierę przerwała choroba dwubiegunowa. "Zostałem bez niczego: bez szkoły, sportu i przyjaciół"

Dzień Dobry TVN
Filip Cybulski był jednym z 20 najlepszych tyczkarzy świata w swojej kategorii wiekowej. Imponującą karierę przerwała choroba dwubiegunowa. Po zakończonym leczeniu rzucił się w wir imprezowego życia. Gdy dotarło do niego, że wszystko stracił, z pomocą przyszła ukochana dziewczyna.

Przerwana kariera Filipa Cybulskiego

Dla Filipa Cybulskiego sport był formą terapii po śmierci ojca, który marzył, aby jego syn zrobił sportową karierę.

- Rozpocząłem swoje treningi od skoku w dal i biegu na sześćdziesiąt metrów - wspomina sportowiec. - Gdy widziałem innych zawodników trenujących skok o tyczce, pomyślałem, że może też spróbuje - dodaje.

Okazało się, że to był strzał w dziesiątkę. Filip siedmiokrotnie stawał na podium mistrzostw Polski, w tym trzy razy na najwyższym stopniu. Reprezentował również nasz kraj na mistrzostwach Europy. Jak sam przyznaje - w tym czasie czuł się niezniszczalny.

- Pomimo sukcesów, które wtedy osiągałem, doświadczyłem - jeszcze nie wiedząc, że jest to depresja - spadku energii i siły - mówi Filip. - Mój związek sportowy i trenerzy myśleli, że to są niedobory witamin i innego rodzaju choroby. Nikt nie myślał, że ma to związek z psychiką - zaznacza. Następnie depresja zaczęła przeradzać się w epizod maniakalny.

- Miałem urojenia, myślałem, że jestem tajnym agentem i wykonuję misję, aby udoskonalać świat - wyznaje Filip. - Na chwilę przed wyjazdem na obozy do RPA i Włoch, byłem hospitalizowany w zakładzie psychiatrycznym - wyjawia.

Filip Cybulski o chorobie dwubiegunowej

Po leczeniu w szpitalu Filip przytył dwadzieścia pięć kilogramów. Stracił poczucie własnej wartości, gdy przestał trenować i odnosić sukcesy.

- Myślałem, że pojadę na igrzyska, będę najlepszym z najlepszych - mówi Filip. - A budzi się człowiek w zakładzie psychiatrycznym i zdaje sobie sprawę, że coś poszło nie tak .

Filipowi udało się powrócić na stadion. Zdobył brązowy medal na mistrzostwach Polski. Powrót do sportu przerwał kolejny rzut choroby oraz związane z nim leki, depresja i ponowny skok wagi. Nie potrafił pogodzić się z diagnozą. Sięgnął po alkohol i narkotyki.

- Pierwsze pięć lat wyjścia z choroby to było tłumienie wszystkich objawów, tylko się imprezowało - wraca wspomnieniami do przeszłości. - Zostałem bez niczego: bez szkoły, sportu i przyjaciół, którzy byli wtedy w kadrze - wylicza.

Karta obróciła się, gdy na drodze Filipa stanęła Martyna, która po pewnym czasie stała się jego dziewczyną. To dzięki niej były sportowiec nadrobił braki w edukacji - zdał maturę, poszedł na studia i - jak sam podkreśla - stał się lepszą wersją samego siebie.

- Filip jest cudownym facetem, jest bardzo wrażliwy - zdradza Martyna Kowalak. - Mimo tego, że ma na swoich ramionach wielki ciężar z przeszłości, to bardzo dzielnie z tym walczy. I to mnie urzeka każdego dnia - podsumowuje.

Zobacz też:

Paulina Holtz spędziła poranek na SORze. "Zdecydowanie TOP 10 bólów"

Jak rozmawiać o śmierci? Psycholog: "Są takie sytuacje, gdy chory czuje, że dobrze już umrzeć"

Choroba na wakacjach. Co zrobić, kiedy w czasie urlopu musimy skorzystać z pomocy medycznej?

Autor: Adam Barabasz

podziel się:

Pozostałe wiadomości