Zatrucia czadem – dlaczego są takie niebezpieczne?
Nasz dom jest miejscem, w którym każdy z nas czuje się najbezpieczniej. Wbrew pozorom, to właśnie tam ginie najwięcej ludzi, a ofiarami pożarów są najczęściej ich sprawcy. Każdego roku w naszych mieszkaniach i domach dochodzi do emisji tlenku węgla. Niestety "cichego zabójcy" nie widać, nie słychać i nie czuć. Jak się przed tym chronić?
- Mechanizm działania "cichego zabójcy" jest bardzo zdradliwy, nie możemy go wykryć naszymi zmysłami – rozpoczął ekspert, a następnie dodał, że największym problemem jest fakt, iż czad blokuje dostęp tlenu do organizmu, poprzez zajmowanie jego miejsca w hemoglobinie (czerwonych krwinkach). To sprawia, że utrudniony zostaje transport tlenu do płuc, a przy długotrwałym narażeniu dochodzi śmierć.
Co więcej, podczas zatrucia bagatelizujemy objawy. Najczęściej są to: ból głowy, mdłości, złe samopoczucie.
Jak chronić się przed zatruciem czadem?
W okresie jesienno-zimowym wzrasta liczba zatruć tlenkiem węgla. Trujący gaz powstaje podczas procesu niecałkowitego spalania materiałów palnych. Źródłem jego emisji są urządzenia grzewcze opalane drewnem, węglem, gazem, olejem opałowym. Potencjalnie niebezpieczne są więc wszystkie sprzęty, w których dochodzi do procesu spalania, dlatego też tak ważna jest m.in. regularna wizyta kominiarza.
- Największe żniwo przynoszą piecyki gazowe, które podgrzewają wodę w łazience. Powinniśmy zaprosić kominiarza, szczególnie jeśli mamy do czynienia z ogrzewaniem domu przez kocioł na paliwo stałe. Przynajmniej cztery razy w roku. To prewencja ratowania życia – powiedział st. kpt. mgr Krzysztof Batorski.
Życie może nam uratować czujnik – proste urządzenie, które zamieszczone pod sufitem zacznie alarmować nas o niebezpieczeństwie. Głośny dźwięk obudzi nas nawet w nocy.
Zobacz także:
- Śmiertelnie groźny czad. "Swoimi zmysłami nie jesteśmy w stanie go wykryć"
- Dziesięciolatek uratował rodzinę
- Czujnik smogu - jak działa podręczny pyłomierz? Jak smog wpływa na zdrowie?
Autor: Nastazja Bloch
Źródło zdjęcia głównego: Jerzy Dudek/East News