Górski przewodnik nie mógł uwierzyć w to, co zrobili turyści. "Nigdy, ale to nigdy nie korzystajcie"

Górski przewodnik nie mógł uwierzyć w to, co zrobili turyści. "Nigdy, ale to nigdy nie korzystajcie"
Górski przewodnik nie mógł uwierzyć w to, co zrobili turyści. "Nigdy, ale to nigdy nie korzystajcie"
Źródło: Klaus Vedfeld/Getty Images
O tym, do jakich problemów może prowadzić nadmierne zaufanie do aplikacji nawigujących, przekonali się na własnej skórze turyści spacerujący po Tatrach. Jak się okazało, trasa, którą zaproponowała im jedna z nich, była o wiele za długa i nieprzemyślana. O zaistniałej sytuacji opowiedział w mediach społecznościowych Szymon Stoch, górski przewodnik.
Artykuł w skrócie:
  • Górski przewodnik Szymon Stoch podzielił się w mediach społecznościowych sytuacją, która przydarzyła mu się podczas pobytu w Tatrach
  • Mężczyzna spotkał na szlaku grupę obcokrajowców, która próbowała dotrzeć do Morskiego Oka. Obrana przez nich trasa zaniepokoiła eksperta
  • Jak wyjaśnił Szymon Stoch w instagramowym wpisie, podczas górskich wędrówek nie warto polegać wyłącznie na powszechnie używanych aplikacjach nawigujących

Dalsza część artykułu znajduje się pod materiałem wideo:

DD_20240629_Zakopane_McDonalds_live_REP
Czyste Tatry, czyli sprzątanie górskich szlaków
Źródło: Dzień Dobry Wakacje

Turyści zmierzali na Morskie Oko trasą wygenerowaną przez popularną aplikację

Wakacje to doskonały czas dla turystów lubujących się w podbijaniu górskich szlaków. To właśnie wtedy popularne trasy przeżywają prawdziwe oblężenie i cieszą się niebywałą popularnością - zarówno wśród doświadczonych wędrowców, jak i tych, którzy dopiero rozpoczynają swoją przygodę ze zdobywaniem szczytów. Jak się jednak okazuje, podczas tego rodzaju wypraw, nie warto polegać wyłącznie na aplikacjach nawigujących.

O tym, dlaczego takie działanie może być niebezpieczne, opowiedział na Instagramie Szymon Stoch.

"Wracam z klientami z Koziej Przełęczy i na progu Zmarzłego Stawu mijam grupę turystów - najprawdopodobniej z Ukrainy, Białorusi albo Litwy (nie zdążyłem ogarnąć). Osiem osób, w tym troje małych dzieci (5-7 lat). Tylko dwoje z nich miało jako takie ubranie górskie, reszta w jakichś dziwnych mokasynach, z torebkami pod ręką i butelką wody" - zaczął swój wpis górski przewodnik.

Mężczyzna postanowił zapytać turystów o cel ich podróży. Jak wyjaśnił mu jeden z nich, grupa planowała dotrzeć na Morskie Oko.

"Patrzę na nich i pytam: "Ale że stąd?!". A on pokazuje mi Google Maps, które prowadziło ich z Kuźnic przez Boczań, Halę Gąsienicową, Zadni Granat, Żleb Kulczyńskiego, Pięć Stawów, Świstówkę Roztocką - i na koniec do Morskiego Oka" - napisał.

Górski przewodnik ostrzega przed nadmiernym zaufaniem do urządzeń technologicznych

Górski przewodnik postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i wyjaśnić turyście, który mówił po angielsku, w jaki sposób dotrzeć na miejsce.

"Udało mi się go przekonać, że mam jakieś pojęcie o naszych górach, pokazałem mapę i… zmieniłem im cały plan wycieczki" - napisał Szymon Stoch.

Mężczyzna podkreślił w swoim wpisie, że podczas górskich wycieczek warto polegać na sprawdzonych trasach i doświadczeniu innych, a nie generowanym przez technologiczne urządzenia wskazówkom.

"Puenta? Nigdy, ale to nigdy nie korzystajcie z Google Maps w Tatrach. ChatGPT też, niestety, nie pomoże na szlaku" - podsumował przewodnik.

Pod postem Szymona Stocha pojawiło się wiele komentarzy, w których internauci pochwalili jego postawę.

"Dobrze, że spotkali ciebie na swojej drodze, bo nie wiadomo, jak to by się skończyło", "A ze mnie się śmieją, że mam wszystko zaplanowane wcześniej i noszę przy sobie papierową mapę" - czytamy na Instagramie.

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości