Przedświąteczne zbiórki
Na wrocławskim rynku działa największy w Polsce bożonarodzeniowy jarmark. W ciągu godziny kamery Uwagi! TVN spotkały przedstawicieli sześciu różnych fundacji. Połowa organizacji powstała w tym roku. Każda publiczna zbiórka powinna być zgłoszona na stronie zbiorki.gov.pl. Dziennikarze losowo sprawdzili jedną z fundacji, na którą zbierał młody mężczyzna w przebraniu filmowego superbohatera.
- Jestem wolontariuszem – oświadczył.
W tym wypadku zbiórka okazała się zarejestrowana. Fundacja działa od trzech lat. Dwa lata temu wykazała, że zebrała 5 tysięcy złotych i wszystko wydała na kostium, taki jak ten, w którym teraz kwestuje wolontariusz. W innych latach wszystkie zebrane pieniądze fundacja również przeznaczyła na zakup kostiumów filmowych bohaterów. Według deklaracji wolontariusze (w przebraniach) mieli odwiedzać dzieci w szpitalach i domach dziecka. Jeden z kostiumów kosztował aż 12,5 tysiąca złotych. Strona fundacji i adres mailowy nie działają. Dopiero po zainteresowaniu reporterów członek zarządu fundacji w rozmowie telefonicznej obiecał, że zorganizuje spotkanie wolontariuszy w domu dziecka z wykorzystaniem kosztownego stroju robota.
Uwaga! TVN. Wolontariuszki czy hostessy przebrane za aniołki?
Reporterzy Uwagi! TVN postanowili się przekonać, jak wyglądają zbiórki prowadzone przez młode kobiety przebrane za aniołki. Odpowiedzieliśmy na zamieszczone w Internecie przez jedną z fundacji z Gdańska ogłoszenie o pracę dla hostess. Dziennikarka zamierzała pracować jako aniołek i zbierać pieniądze na rzecz fundacji w galerii handlowej we Wrocławiu.
- Jakby się pytali, czy pani zarabia i tym podobne, to raczej nie wdajemy się w dyskusje. Można powiedzieć, że nie pracuje pani jako wolontariat, ma pani wynagrodzenie za pracę, wszystkie środki zgromadzone dzięki tej akcji idą na pomoc, oczywiście odliczając wypłaty pracowników – usłyszała. Z dokumentów przekazanych przez koordynatorkę zbiórki wynika, że w tym wypadku hostessy pracują na podstawie umowy zlecenia. Stawka godzinowa zaczyna się od niecałych 20 złotych i zależy od tego, ile aniołek sprzeda opłatków. Maksymalnie hostessa może zarobić 55 zł za godzinę pracy.
Fundację z Gdańska zarejestrowano w ubiegłym roku. To wtedy po raz pierwszy organizowała trwającą 18 dni zbiórkę z udziałem aniołków, której celem miała być pomoc schroniskom dla zwierząt. Ze sprawozdania finansowego fundacji z ubiegłorocznej akcji wynika, że na pomoc dla czworonogów przeznaczono dotychczas zaledwie ¼ uzbieranej kwoty.
Po sprawdzeniu okazało się, że schroniska rzeczywiście dostały pomoc. Jednym z nich było przytulisko w Dopiewie pod Poznaniem. Darowizną były artykuły dla zwierząt o wartości około 6 tys. złotych.
- My nie popieramy takiego pomagania, natomiast staramy się nie odmawiać przyjmowania tego, bo tak naprawdę każda pomoc jest potrzebna – mówi Karolina Dykas ze schroniska w Dopiewie. I dodaje: - W tym wypadku nie przyjęliśmy pieniędzy, tylko dary, które sami wybraliśmy i sami zamówiliśmy.
Zbiórkami prowadzonymi przez wynagradzane hostessy, a nie wolontariuszy, oburzona jest pani Agnieszka, która charytatywnie działa w fundacji „Głosem zwierząt”. Ta fundacja od 11 lat współpracuje z przytuliskiem w Dopiewie. Koszty organizacyjne zbiórek tej fundacji to niewielka część ofiarowanych datków.
- W naszej fundacji nikt nie powie, że są wynagrodzenia. Niemal 100 proc. pieniędzy przekazywanych jest na cele statutowe, czyli na zwierzęta – podkreśla Agnieszka Zabrocka. I dodaje: - Fundacje, które zarabiają na zbiórkach, to szkodliwe zjawisko, przez które może spadać zaufanie do tych rzetelnie działających.
Dziennikarze poprosili prezes fundacji z Gdańska, która przekazała pomoc dla schroniska w Dopiewie, o wypowiedź przed kamerą. Odmówiła, tłumacząc się brakiem czasu. Kobieta nie widzi problemu w tym, że koszty działania jej fundacji przewyższają kwoty przeznaczone na pomoc.
- My przeznaczamy na pomoc wszystko poza kosztami. Nic nie jest ukrywane, wszystko jest w ten sposób zgłoszone do ministerstwa, więc nie ma tutaj żadnego oszukiwania – przekonywała telefonicznie. Reporterka zwróciła kobiecie uwagę, że duże fundacje informują, że ich koszty oscylują na poziomie 10 proc., a w tym wypadku chodzi o ponad 60 proc.
- Jak już pani tak dokładnie sprawdza koszta, to u mnie zbiórka z zeszłego roku nie była jeszcze rozliczona do końca, bo mam na to jeszcze 153 dni. Jeszcze mam czas na rozliczenie z zeszłego roku –twierdziła.
Na podstawie danych zamieszczonych na stronie rządowej trudno dowiedzieć się dziś, komu fundacje przekazały pomoc zebraną w grudniu ubiegłego roku, bo na złożenie ostatecznego sprawozdania z rozdysponowania zebranych środków mają ponad rok i 3 miesiące. Nadzór nad publicznymi zbiórkami sprawuje ministerstwo spraw wewnętrznych i administracji. Brak zgłoszenia zbiórki lub sprawozdania finansowego jest wykroczeniem, za co grozi grzywna.
"Apeluję o sprawdzanie sprawozdań"
- Zastanawiam się, jak mogą przechodzić sprawozdania, w których pieniądze są w głównej mierze przejadane przez te organizacje. W takim razie to nie ma sensu, to nie jest pomaganie – uważa Adriana Porowska, prezes fundacji „Kamiliańska misja pomocy społecznej”. Fundacja ta, od 17 lat prowadzi pensjonat dla bezdomnych i organizuje pomoc przy Dworcu Centralnym w Warszawie. W ciągu roku 400 osób żyjących na ulicy znajduje schronienie w domu kamiliańskiej misji. Pracownicy fundacji otrzymują wynagrodzenia, ale koszty organizacyjne kształtują się na poziomie 10 procent pozyskiwanych środków.
- Apeluję o sprawdzanie sprawozdań i sprawdzanie ludzi – mówi Porowska. I dodaje: - Ja też, przechodząc przez centrum handlowe, widzę ludzi przebranych za aniołki czy w jakiś kamizelkach i chciałabym wierzyć, że ktoś skontrolował, że ta fundacja faktycznie istnieje i rozlicza się z roku na rok i jeśli się źle rozliczyła, to ktoś poniesie tego konsekwencje i te pieniądze wrócą do tych miejsc, w których zostaną one spożytkowane, tak jak należy.
Przedsiębiorcy
Do świątecznego biznesu związanego z charytatywnością dołączają przedsiębiorcy. W kilkudziesięciu galeriach w Polsce hostessy sprzedające opłatki i świąteczne ozdoby zatrudnia właścicielka agencji modelek, która również prowadzi fundację. Do 20 proc. zysku ze sprzedaży oddaje dla potrzebujących. W rozmowie telefonicznej kobieta podkreśliła, że jest przede wszystkim przedsiębiorcą i nie działa charytatywnie.
Kamery Uwagi! TVN pojawiły się w kolejnej galerii handlowej. Okazało się, że w tym wypadku aniołki pracują dla właścicielki salonu kosmetycznego. Część zysku ze sprzedaży opłatków i świątecznych ozdób ma być przekazana dla chorego chłopca. W ubiegłym roku firma sprzedawała opłatki w jednym sklepie, w tym roku działa już w kilku galeriach handlowych.
- Każdy chce zarobić. Ciężko to nazwać wykorzystaniem okresu przedświątecznego. Nie prowadzę zbiórki, jestem firmą jednoosobową i mam porozumienie z fundacją i jestem zobowiązana przekazać im procent od dochodu – tłumaczyła kobieta telefonicznie.
Robiąc zakupy trudno rozróżnić, czy aniołek oferujący opłatek i ozdoby świąteczne jest wolontariuszem, czy pracuje dla fundacji a może prywatnej firmy. Chociaż hostessy zarabiają, sprzedając opłatki, niektóre twierdzą, że są wolontariuszkami. Ponadto przy sprzedaży opłatków i świątecznych ozdób hostessy mają obowiązek wydawać paragony. Jak się przekonali dziennikarze, dowody zakupu drukowane są wcześniej. Otrzymali je dopiero, gdy poprosili. Zdarzyło się, że paragon miał wcześniejszą datę niż dzień, w którym miała miejsce sprzedaż.
- Ludzie, którzy prowadzą tak naprawdę przedsiębiorstwa a nie organizacje charytatywne, mogą zrobić dużo krzywdy tym, którzy uczciwie pracują. Jestem zszokowana, że ktoś może wykorzystywać dobre serce i pieniądze ludzi, którzy bezinteresownie pomagają – kwituje Adriana Porowska.
Cały reportaż można obejrzeć na stronie Uwaga! TVN.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Bliźniaki urodziły się jako skrajne wcześniaki. Adopcyjni rodzice potrzebują pieniędzy na kosztowną rehabilitację
- Co się działo w domu opieki? "Widziałem starsze osoby nago ułożone na łóżkach. To koszmarny widok"
- Pomoc dla niepełnosprawnych dzieci czy afera finansowa?
Źródło: Uwaga! TVN
Źródło zdjęcia głównego: Uwaga! TVN