Pięć osób zginęło, a dwanaście zostało ewakuowanych po pożarze, który wybuchł w trzykondygnacyjnym budynku w Pszowie (woj. śląskie). Ogień objął cały obiekt, w którym prawdopodobnie była prowadzona działalność noclegowa. Budynek nie figurował jednak w rejestrze jako hotel. Przyczyny tragedii bada prokuratura.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pszów. Pożar budynku - pięć ofiar śmiertelnych
W niedzielę, 13 kwietnia, w miejscowości Pszów w woj. śląskim doszło do pożaru trzykondygnacyjnego budynku, w wyniku którego życie straciło pięć osób. Jak poinformował wojewoda śląski Marek Wójcik, "obiekt nie figurował w rejestrze jako hotel".
- Charakter działalności, którą prowadził właściciel budynku, zostanie wyjaśniony w ramach trwającego śledztwa - stwierdził.
Podczas nocnego briefingu Wójcik poinformował, że ewakuowano łącznie 12 osób - siedmiu mężczyzn i pięć kobiet, w tym dziesięciu obywateli Polski i dwóch Ukrainy. Jedna osoba została hospitalizowana, a pozostali trafili do innego hotelu. Wśród ewakuowanych była osoba uratowana przez dzielnicowego policjanta, który sam z objawami podtrucia dymem został przetransportowany do szpitala. Jego stan jest stabilny.
Wójcik zaznaczył również, że dalsze czynności odbywają się pod nadzorem prokuratury i mają na celu ustalenie dokładnych okoliczności zdarzenia.
Komendant główny Państwowej Straży Pożarnej, nadbrygadier Wojciech Kruczek, poinformował TVN24, że źródło ognia udało się zlokalizować tuż przed godziną 22, a akcja dogaszania trwała do rana. Zwrócił uwagę na bardzo szybki rozwój pożaru, który najprawdopodobniej uniemożliwił pięciu osobom ucieczkę. Trzy ciała odnaleziono na pierwszym piętrze, a dwa na poddaszu. W momencie wybuchu pożaru w budynku przebywało łącznie 17 osób.
Rzecznik ministra spraw wewnętrznych i administracji, Jacek Dobrzyński, również potwierdził liczbę ofiar zdarzenia.
"Prawdopodobnie ktoś z lokatorów coś gotował i nie dopilnował"
W akcji gaśniczej brało udział 120 strażaków, którzy korzystali z 34 pojazdów ratowniczo-gaśniczych. Według wstępnych i nieoficjalnych ustaleń ogień mógł pojawić się w kuchni.
- Prawdopodobnie ktoś z lokatorów coś gotował i nie dopilnował - relacjonowała w poniedziałek (14 kwietnia) na antenie TVN24 reporterka Małgorzata Marczok.
Strażacy pozostawali na miejscu również w godzinach porannych, prowadząc oględziny pogorzeliska. Akcja gaśnicza trwała kilka godzin.
- Pożar bardzo szybko się rozprzestrzeniał. Strażacy dostali sygnał o tym, że w budynku coś się dzieje, dostali około godziny 18.30, natomiast źródło tego pożaru udało się zlokalizować dopiero przed godz. 22. Gdy strażacy pojawili się na miejscu, wszystkie kondygnacje były już objęte pożarem. - dodała dziennikarka.
W niedzielę na miejscu obecny był również właściciel obiektu, który został przesłuchany przez służby.
Więcej na tvn24.pl.
Zobacz także:
- W szkole pojawił się dym i konieczna była ewakuacja. "Ponad 300 stopni Celsjusza"
- Silnik samolotu się zapalił, 172 pasażerów ewakuowanych. Dramatyczne nagranie
- Wybuch we wrocławskiej szkole podczas dni otwartych. Są ranni
Autor: RŁ, kg, mjz, tm
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: GettyImages, X (daw. Twitter)