Rośnie liczba zakażeń paciorkowcem wśród dzieci
Przybywa zakażeń paciorkowcem, co w przypadku dzieci jest szczególnie niebezpieczne. Bakterie te mogą wywołać między innymi anginę ropną, szkarlatynę i zapalenie płuc. Prawdopodobieństwo poważnej choroby maleje, gdy w porę zostanie zastosowany antybiotyk.
- Sytuacja jest bardzo poważna - podkreśliła dr Lidia Stopyra, szefowa Oddziału Chorób Infekcyjnych i Pediatrii szpitala im. Żeromskiego w rozmowie z redaktorką Wyborcza.pl Dominiką Wantuch. Dodała, że przez jej oddział od czerwca przewinęło się ponad 60 chorych dzieci. Co więcej, od początku roku kilkoro dzieci zmarło.
- Postępowanie przy dzieciach zakażonych paciorkowcem jest takie, że zaczynamy leczenie dożylnie, a następnie, gdy jest już taka możliwość, to wypisujemy dzieci do domu i dajemy receptę na antybiotyk - wyjaśniła lekarka.
Niestety aktualnie w aptekach i hurtowniach nie ma kluczowych antybiotyków, którymi leczy się dzieci zakażone tą bakterią. Przede wszystkim brakuje ospenu, który ma w składzie penicylinę i duomoxu, ospomaxu i amotaksu, zwierającego amoksycylinę.
- Wypisuję receptę, a rodzice po godzinie wracają do mnie, bo nigdzie nie mogą dostać leków - z przykrością stwierdziła dr Stopyra.
Farmaceuci powtarzają: "antybiotyku brak"
Po dostępności tych leków na stornie "Gdzie po Lek" mogłoby się wydawać, że sytuacja nie jest tak poważna. Jednak w praktyce, farmaceuci jak mantrę powtarzają: "antybiotyku brak".
- Dzwoniłam do naszej szpitalnej apteki, żeby zabezpieczyć leki dla pacjentów. Usłyszałam, że brakuje leków w hurtowniach, nie ma ich skąd ściągać. Mamy zapasy na kilka dni, a co będzie potem, nie wiem - zaalarmowała dr Stopyra.
Zatrważającą sytuację w aptekach potwierdza przypadek rodziców, którzy w poszukiwaniu antybiotyku dla syna zakażonego paciorkowcem, jechali aż z Krakowa do Zabrza. W tym samym czasie rodzice innego dziecka zamawiali dwa opakowania leku z apteki znajdującej się kilkaset kilometrów od Krakowa.
- Problem jest znany w całej Europie już od wielu miesięcy, pandemia, a następnie wojna w Ukrainie pokazują, jak bardzo Europa jest uzależniona od produkcji leków i substancji czynnych w Chinach i Indiach. Pandemia, a potem zamknięcie portu w Odessie spowodowały, że substancje takie jak penicylina i amoksycylina nie docierają do Polski. W konsekwencji zaczyna brakować leków - powiedział Dominice Wantuch z Wyborcza.pl Konrad Madejczyk, rzecznik Naczelnej Izby Aptekarskiej.
Pozostaje nam wierzyć, że sytuacja jak najszybciej się poprawi.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Płonica, odra i choroby przenoszone drogą płciową. Lekarze zaniepokojeni wzrostem zakażeń
- Wiktoriańskie choroby wróciły w Wielkiej Brytanii. Skąd się biorą?
- Paciorkowiec w gardle – objawy, leczenie, powikłania
Autor: Anna Gondecka
Źródło: Wyborcza, Medonet
Źródło zdjęcia głównego: Anchalee Phanmaha/GettyImages