Kamilek z Częstochowy walczy o życie
3 kwietnia Kamilek trafił do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach z obrażeniami głowy, wielonarządowymi uszkodzeniami ciała, złamaniami obu rąk i nogi oraz rozległymi oparzeniami. Chłopiec został skatowany pod koniec marca, ale przez kilka dni nikt z domowników nie wezwał pomocy medycznej.
Dziecko jest w śpiączce farmakologicznej. 4 maja lekarze poinformowali, że w ostatnich dniach stan dziecka był bardzo ciężki. U chłopca postępują choroba oparzeniowa i ostra niewydolność oddechowa oraz rozwija się ciężkie zakażenie całego organizmu. Dlatego konieczne było wdrożenie zaawansowanych procedur medycznych. Kamilek został podłączony do wysokospecjalistycznej aparatury ECMO, zapewniającej wspomaganie krążenia i pozaustrojowe natlenianie krwi. 8-latek ma poparzone 25 proc. powierzchni ciała. Jak dotąd przeszedł już cztery operacje.
Prokuratura Okręgowa w Częstochowie prowadzi śledztwo w sprawie usiłowania zabójstwa 8-letniego Kamila. Ojczym chłopca, 27-letni Dawid B., jest głównym podejrzanym. Zarzuty usłyszeli też matka, 35-letnia Magdalena B., jej siostra 45-letnia Aneta J. oraz jej mąż 61-letni Wojciech J. Jak ustalili śledczy, kobiety miały wiedzieć, że dziecko jest maltretowane.
Biologiczny ojciec Kamilka z Częstochowy modli się o cud
Jak informuje "Fakt", pan Artur, biologiczny ojciec Kamilka, w sobotę, 6 maja pożegnał się z synem. Towarzyszył mu personel szpitala oraz ksiądz. Chłopiec otrzymał ostatnie namaszczenie.
- Z każdą godziną jest coraz gorzej, serce wydolne jest tylko na 3 procent, mózg jeszcze pracuje… Liczę na cud i proszę o to Boga oraz wszystkich, którym zależy na moim dziecku - przekazał ojciec dziecka dziennikarzom "Faktu".
Lekarze poprosili pana Artura, by mówił do chłopca. - Kamilek leży w dużej sali, jest podłączony do aparatury. (...) Przytuliłem go. Potrzymałem za rączkę... wyznał. - Kamilku, nie zostawiaj nas, czeka na ciebie braciszek, proszę cię, synku, tatuś jest przy tobie, Kamilku nie zostawiaj nas - wspominał słowa, które mówił synkowi.
"Fakt" podaje, że ojciec martwi się również o drugiego syna, który trafił do placówki opiekuńczej. Fabian źle znosi rozłąkę z bratem i ciągle o niego dopytuje.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Strzelanina w szkole podstawowej. 14-latek zabił co najmniej 9 osób
- Pielęgniarka transmitowała na żywo poród. "Przepraszam pacjentkę, której prywatność została naruszona"
- Podróżna zauważyła, że jej syn nie oddycha. Natychmiast pobiegła do pawilonu odpraw
Autor: Justyna Piąsta
Źródło: fakt.pl
Źródło zdjęcia głównego: kdshutterman/Getty Images