Szkoła żegna 15-latka, który utonął na obozie harcerskim. "Młody człowiek o niezwykłym umyśle i dobrym sercu"

płonąca świeczka
Szkoła żegna nastolatka, który utopił się na obozie harcerskim
Źródło: Rapeepong Puttakumwong/Getty Images/Facebook
15-letni Dominik utonął w jeziorze Ośno w Wilczu. Do tragedii doszło, gdy przebywał na obozie harcerskim i próbował zdobyć kolejną sprawność. Kadra i uczniowie szkoły, do której uczęszczał, pożegnali go we wzruszającym wpisie.
Kluczowe fakty:
  • 15-letni Dominik utopił się na obozie harcerskim. Kadra i uczniowie szkoły, do której chodził, pożegnali go we wzruszającym wpisie.
  • Po śmierci chłopaka ZHR ogłosił miesięczną żałobę.
  • W związku ze śmiercią harcerza policja zatrzymała dwie osoby.

Dalsza część tekstu znajduje się poniżej.

Krzysztof Mroczka
W tym miejscu nie boją się mówić o śmierci
Źródło: Dzień Dobry TVN

15-letnie Dominik zginął na obozie harcerskim. Szkoła pożegnała nastolatka

Na stronie II LO w Świdnicy, do której uczęszczał młody chłopak, pojawił się wzruszający wpis, w którym społeczność szkolna żegna zmarłego 15-latka.

- Z głębokim smutkiem żegnamy Dominika Muszewskiego z klasy 1A - utalentowanego, pełnego pasji ucznia, który zaledwie rozpoczął swoją licealną drogę, a już zdążył nas zachwycić swoją wiedzą, życzliwą postawą, aktywnością na rzecz klasy i szkoły. Laureat tytułu Taon w konkursie fizycznym Lwiątko, wyróżniony w Kangurze Matematycznym, finalista Mistrzostw Polski w Geometrii, laureat Dolnośląskiego Konkursu Literackiego "Laur Diamentowego Pióra", wyróżnienie w II etapie Olimpiady Teologii Katolickiej - zostanie w naszej pamięci jako młody człowiek o niezwykłym umyśle i dobrym sercu - czytamy.

Nastolatek utonął na obozie harcerskim. Jakie były okoliczności zdarzenia?

Do tragedii doszło w czwartek, 24 lipca, około 1 w nocy w miejscowości Wilcze w gminie Wolsztyn nad jeziorem Ośno na obozie Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej okręgu dolnośląskiego. 15-latek podjął próbę zdobycia sprawności harcerskiej, która polegała na przepłynięciu wpław jeziora i rozpaleniu na drugim brzegu ogniska. W trakcie pokonywania jeziora zniknął pod wodą. Płynął w ubraniu i butach. Na głowie miał latarkę czołówkę.

Maciej Borowski z wolsztyńskiej policji, przekazał, że opiekunowie i obecny na miejscu ratownik WOPR zaraz po tym, jak chłopak zniknął pod wodą zaczęli go szukać, ale bez skutku. O zdarzeniu zaalarmowane zostały służby. Nurkowie wyciągnęli ciało chłopca na brzeg o 5.30. Znajdowało się około 20- 30 metrów od brzegu, na głębokości około dwóch metrów. Lekarz stwierdził jego zgon.

Wielkopolska policja - powołując się na ustalenia śledczych - podała, że chłopiec nie był asekurowany z łodzi i nie zachowano w tym przypadku podstawowych zasad bezpieczeństwa.

W sprawie zatrzymane zostały dwie osoby, 21-letni dowódca drużyny i 19-letni ratownik WOPR, którzy byli na miejscu w trakcie zdarzenia. Na piątek, 25 lipca, zaplanowana została sekcja zwłok chłopca.

Na obozie przebywało 74 uczestników. Policja i starostwo w Wolsztynie zapewniło im pomoc psychologów. Opiekunowie byli trzeźwi.

- Nie wiem, czemu miało służyć pływanie nocą w jeziorze, ale my takie praktyki odradzamy - powiedział PAP prezes Mazurskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego Jarosław Sroka, odnosząc się do utonięcia 15-letniego chłopca na obozie harcerskim. Wskazał, że przy tego typu aktywnościach potrzebne są umiejętności i odpowiednie zabezpieczenie. Dodał, że jeżeli ktoś podejmuje już tego typu aktywności powinien być do nich odpowiednio przygotowany i mieć asekurację.

- Nie znam tamtej sytuacji, ale nie mam pojęcia czemu miało służyć to, żeby chłopiec pływał w nocy w jeziorze i jaka to miała być sprawność harcerska - powiedział. Ocenił też, że zdobywanie tego typu umiejętności można było zorganizować np. na kąpielisku pod okiem ratownika.

- Tam są ludzie, jest sprzęt i tam można te odległości pływać - zaznaczył prezes MOPR.

ZHR ogłasza żałobę

Przewodnicząca ZHR Anna Malinowska wydała w czwartek "Rozkaz Specjalny" w związku z wypadkiem, w którym zginął harcerz. Złożyła rodzinie i bliskim chłopca kondolencje i poprosiła "wszystkich członków ZHR o modlitwę za śp. Druha Dominika".

- Zarządzam miesięczną żałobę we wszystkich jednostkach Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej. Polecam założyć na ten okres na Krzyże Harcerskie czarne krepy, a na sztandary żałobne wstęgi - zwróciła się do harcerzy.

- Jesteśmy zszokowani informacją o tragicznej śmierci harcerza podczas obozu organizowanego przez Okręg Dolnośląski ZHR w miejscowości Wilcze. (...) Żadne słowa nie wyrażą żalu i współczucia, jakie odczuwamy dla rodziców Dominika, jego rodziny, bliskich i kolegów z drużyny. W ZHR została zarządzona żałoba - czytamy na stronie Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej.

Anna Malinowska podkreśliła, że wszelkie obozowe aktywności zawsze są dostosowane do indywidualnych możliwości harcerzy i harcerek, a przede wszystkim są "zgodne z zasadami bezpieczeństwa". - Z pierwszych ustaleń wynika, że w tym przypadku mogło dojść do naruszenia tych zasad - przekazała w imieniu Naczelnictwa ZHR.

- Zapewniamy, że bezpieczeństwo naszych podopiecznych było i jest naszym absolutnym priorytetem. W ZHR dokładamy wszelkich starań, by nasze obozy były nie tylko wartościowe wychowawczo, ale przede wszystkim bezpieczne - zaznaczyła. Dodała, że obóz został zgłoszony "zgodnie z powszechnie obowiązującymi procedurami państwowymi jak i zasadami wewnętrznymi Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej".

Więcej na ten temat można przeczytać na stronie tvn24.pl.

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości