Rezygnacja z depilacji
Po kilku telefonach do popularnej sieci salonów depilacji woskiem okazuje się, że nie ma problemu z wyborem terminu. Jest zdecydowanie mniej rezerwacji niż zwykle o tej porze roku, kiedy umówić się było niezwykle trudno . Z całą pewnością wpływ na to ma ich lokalizacja - gabinety mieszczą się zazwyczaj w pobliżu kompleksów biurowych, które nadal w większości stoją puste, bo w wielu firmach wciąż obowiązuje home office. Naturalnie nie ma więc klientek, które przychodziły przed lub po pracy, a nawet w czasie przerwy na lunch. Teraz na zabieg umawiają się przede wszystkim te, które wybierają się na wakacyjny wyjazd, ale jest ich zdecydowanie mniej. Ale czy tylko trwający wciąż tryb pracy zdalnej spowodował, że salony mają mniej klientek? Pytane przez nas kobiety przyznają, że pandemia zmieniła ich podejście do kwestii depilacji.
W mediach społecznościowych pojawia się coraz więcej zdjęć, na których ich właścicielki bez skrępowania prezentują owłosione ciało.
- Ciężko było mi zaakceptować łydki z włosami. Patrzyłam na nie jak na obcą część ciała. Szlaban. Strefa dyskomfortu. To nie moje łydki, jakieś takie męskie i owłosione. Bleh. A potem przyszła myśl, że te łydki są częścią całych nóg, a nogi częścią całego ciał a. Nie ma sensu patrzeć na jeden fragment, skoro jestem cała, razem z głosem, mimiką, tym co mam do powiedzenia i zrobienia, moją twórczością, energią do działania. Całe ciało to ja , jestem nim i jestem całością, a nie sumą kawałków - tłumaczy na Instagramie Kaya Szulczewska, aktywistka, założycielka projektu "Ciałopozytyw".
Depilacja odchodzi do lamusa?
32-letnia prawniczka Ola usuwa zbędne owłosienie zdecydowanie rzadziej. - Kiedyś nie czułam się tak dobrze ze swoim ciałem, kiedy było niewydepilowane, ale teraz nie stanowi to dla mnie problemu. Jestem w stanie wyjść z domu w szortach z nieogolonymi nogami, nie mam sobie nic do zarzucenia w związku z tym, nie czuję presji. Oczywiście nadal dobrze się czuję będąc wydepilowana, ale jeśli nie jestem, to nie czuję, że muszę zostać w domu, te czasy już za mną – zapewnia stanowczo.
Jak wspomina 28-letni Agnieszka, specjalistka w agencji PR, kiedyś niewydepilowana nie wyszła nawet wyrzucić śmieci czy rano do sklepu po bułki. Teraz nie ma z tym żadnego problemu. - Zwłaszcza, że jest lato, gorąco i najczęściej zakładam długą, powiewną spódnicę, więc nóg nie widać. Po miesiącach spędzonych na home office uświadomiłam sobie, że nie muszę już regularnie, co miesiąc chodzić na wosk, mogę to sobie odpuścić i świat się nie zawali z tego powodu. Zeszło ze mnie to napięcie. Raz na jakiś czas oczywiście sobie przypominam i gdy mam ochotę, to użyję kremu do depilacji, ale nie jest to dla mnie jakaś specjalnie ważna kwestia.
Pracująca w jednej z organizacji pozarządowych Anita w czasie pandemii przybrała kilka kilogramów i, jak mówi, ogólnie trochę sobie odpuściła. - Niespecjalnie dobrze się z tym czuję, ale na razie po prostu nie chce mi się czegoś z tym robić. Nazywam to pandemicznym rozleniwieniem i to sprawia, że na depilację też machnęłam ręką. Kiedyś się za siebie wezmę, ale teraz o tym nie myślę. Nie jestem idealna, ale dałam sobie przyzwolenie, że nie muszę . Jest tyle poważniejszych problemów na świecie, więc moje nieogolone nogi są najmniejszym z nich – podsumowuje 40-latka.
Menadżerka sieci stacji benzynowych Gosia również zrezygnowała z depilacji w gabinecie kosmetycznym. Nie wróciła do nich po tym, jak były zamknięte w związku z obostrzeniami. Ale nie zrezygnowała z usuwania owłosienia. Pandemia zmotywowała ją do tego, żeby kupić sobie dobrej klasy depilator.
- Jest bardzo przyjazny w obsłudze, robi cuda, chłodzi i łagodzi ból związany z bólem, więc nie muszę chodzić do salonu, mogę to robić w domu, na miejscu, we własnej łazience, czuję się z tym komfortowo. Wosk sprawiał, że miałam podrażnioną skórę, a po zabiegu zostawały mi czerwone plamki, było to bardzo niemiłe doświadczenie, dlatego przerzuciłam się na depilator - wyjaśnia. Jak dodaje, na bolesne zabiegi w gabinecie na pewno się już nie zdecyduje, ale też w domu usuwa włoski na nogach niezbyt regularnie.
Dlaczego kobiety rezygnują z depilacji?
To, że zmieniłyśmy podejście do postrzegania własnego ciała, zauważa psycholog Iwona Kuźlik z Kliniki SaskaMed i wcale jej to nie dziwi. Jak przypomina, przez ostatni rok zewsząd słyszałyśmy komunikaty, że w czasie pandemii należy dbać przede wszystkim o zdrowie i nie warto przejmować się drobiazgami.
- Byłyśmy wystarczająco zmęczone pracą i nauką zdalną oraz troską o życie i bezpieczeństwo najbliższych. Dodatkowe przejmowanie się wyglądem było nam zupełnie niepotrzebne - wskazuje specjalistka. Podkreśla przy tym, że nasze ciało należy do nas i zależy też od nas.
- To nasza decyzja, jak z nim postępujemy. Chcemy je depilować - robimy to, a kiedy nie mamy takiej potrzeby, to z tego rezygnujemy. Nikt nie ma prawa tego oceniać. Najważniejsze, żeby taka decyzja wyszła od nas, nie była narzucona przez kogoś innego. Nie musimy się do nikogo ani niczego przystosowywać – zaznacza psycholożka.
Zobacz wideo: Katy Perry przyznała, że od kiedy urodziła dziecko, przestała depilować nogi
Zobacz też:
Dorota Szelągowska w naturalnej odsłonie na wakacjach. "Bez filtra, przyciasnych spodni i stanika"
Nagi tors Cezarego Pazury zachwycił internautki. Edyta Pazura: "Wybrałam najlepszy kadr"
Polska modelka została twarzą kampanii luksusowej marki. Kim jest Ola Rudnicka?
Autor: Luiza Bebłot