Pożegnanie Ryszarda Szurkowskiego
Ryszard Szurkowski stał się ikoną polskiego kolarstwa. W latach 70. każdy chłopiec chciał być taki jak on. Na rowerze wielokrotnie okrążył kulę ziemską, wygrywając ponad 500 wyścigów. Był mistrzem świata, dwukrotnym medalistą olimpijskim i czterokrotny zwycięzcą Wyścigu Pokoju. Swój ostatni wyścig niestety przegrał z nowotworem. 5 lutego w Świątyni Opatrzności Bożej odbyła się ceremonia pogrzebowa. Wielkiego kolarza żegnała rodzina, przyjaciele i przedstawiciele władz państwowych.
Ryszard Szurkowski we wspomnieniach
Jerzy Kuczko, wybitny kolarz i kolega Ryszarda Szurkowskiego zawsze mógł liczyć na kompana z drużyny.
- To była osobowość, z którą można konie kraść . Nie było u niego wywyższania się i pokazywania, kim ja jestem. On potrafił w wielu wyścigach pomóc, żebym też odnosił sukces . Kulminacją wspólnej jazdy było to, że wygraliśmy Mistrzostwa Polski parami. Z kolei na wyścigu dookoła Holandii ponad 200 km przejechaliśmy w 3 godziny 58 minut. Teraz jest to nie do pobicia - podkreślił sportowiec.
- Przygarnął mnie jako swojego brata. To był człowiek, który miał dynamit w nogach . Gdzie się pojawił, paraliżował innych zawodników. Naprawdę to była wielka osobowość. Nie tylko w kraju - dodał kolarz Tadeusz Mytnik.
Pomimo licznych sukcesów jego przyjaciele zgodnie twierdzą, że zawsze był taki sam: skromny, uśmiechnięty, bezkonfliktowy. Potrafił tchnąć gen zwycięstwa.
Po zakończeniu kariery został trenerem, o jakim wielu mogłoby tylko marzyć. Lech Piasecki miał to szczęście: jest wychowankiem Ryszarda Szurkowskiego. A jak wspomina treningi u boku mistrza?
- Po 3 miesiącach zrobił maszyny do wygrywania. Któregoś dnia na zgrupowaniu zaplanowany był trening na Morskie Oko. Padał śnieg, wiał wiatr, był dość duży mróz, więc po śniadaniu ekipa usiadła w holu, czekając na zmianę decyzji. Szurkowski zszedł i powiedział: "A wy co tutaj robicie? Za 5 minut wyjeżdżamy". On razem z nami trenował. Zamiast w ciepłym samochodzie jechał razem z nami na tym mrozie. To była dla nas dodatkowa motywacja - wspomina kolarz.
Ryszard Szurkowski swoimi sukcesami dawał radość wszystkim, natomiast osobiste tragedie zatrzymywał wyłącznie dla siebie. O śmierci jego syna, który zginął podczas zamachu na World Trade Center, widzieli nieliczni . W zeszłym roku pochował również drugiego syna. Nawet gdy sam miał poważny wypadek w Niemczech, nie chciał martwić innych.
Czesław Lang o Ryszardzie Szurkowskim
Jak opowiadał Czesław Lang, mistrz zawsze mógł liczyć na żonę - Iwonę Arkuszewską-Szurkowską.
- Przed pogrzebem napisała list. Nazywała go "dziubuś". Na pogrzebie powiedziała do mnie: "Trzeba dzibusiowi położyć ten list na trumnie". Jest skromną osobą, która go kochała i do samego końca była wsparciem dla Ryszarda - zdradził dwukrotny medalista szosowych mistrzostw świata w rozmowie z Dzień Dobry TVN. Nie ukrywał, że Ryszard Szurkowski był dla niego wielką inspiracją.
- W latach 70. dawał radość milionom ludzi. Tak jak teraz jest era Lewandowskiego, była Małyszomania, tak wcześniej wszyscy kochaliśmy Ryszarda Szurkowskiego. Każdy chciał go zobaczyć, podziwiać i kibicować - podsumował Czesław Lang.
Zobacz całą rozmowę z Czesławem Langiem. Pożegnanie legendy polskiego kolarstwa:
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.
Zobacz też:
Gwiazdy żegnają Krzysztofa Kowalewskiego. "Nie ogrzejemy się więcej w Twojej dobroci i Twoim cieple"
Gwiazdy żegnają Dariusza Gnatowskiego. "To był piękny, dobry przyjaciel"
Autor: Dominika Czerniszewska
Reporter: M.Malinowski, R. Męczykalski, K. Sokół