"Tu się urodziłam na nowo"
Maria Pakulnis przyszła na świat w 1956 r. w Giżycku, w rodzinie przesiedleńców. Rodzicom się nie przelewało i jako dziecko aktorka wielokrotnie chodziła głodna.
To był inny czas. Myśmy się wychowywali na ulicy. Często nie było co jeść. Wtedy się nie myślało o tym, żeby zostać aktorką lub modelką
- przyznała.
By jak najszybciej zdobyć konkretny fach i móc zarabiać, pani Maria poszła do liceum o profilu pielęgniarskim. Ukończyła je, ale nigdy nie podjęła pracy w zawodzie. Stało się tak za sprawą jednej z nauczycielek, która dostrzegła w pani Marii talent i namówiła ją do zdawania do szkoły aktorskiej w Warszawie. Pakulnis posłuchała rady, pojechała do stolicy i pomyślnie zdała egzaminy.
Wróciłam do Giżycka i z kolegami poszliśmy nad jezioro świętować. Siedziałam w kucki i (...) myślałam wtedy, że to jest jakaś bajka, że to chyba jest nieprawda, czy to się zrealizuje, czy tak będzie
- stwierdziła aktorka i, pokazując zdjęcie wykonane pamiętnego dnia, dodała:
Tu się urodziłam na nowo
Stary duch
Maria Pakulnis zadebiutowała jako aktorka jeszcze w czasie studiów, w filmie "Dolina Issy", a po roku od ukończenia PWST związała się z teatrem Współczesnym w Warszawie. Już u progu kariery współpracowała z najważniejszymi reżyserami, m.in. z Krzysztofem Kieślowskim, J. Zaorskim i A. Domalikiem. Przez lata pracy stworzyła całą galerię postaci, choć najczęściej jest obsadzana w rolach charakterystycznych, silnych kobiet.
Już w szkole grałam podstoliny, a nigdy amantki. Mnie się wydaje, że jak się urodziłam, to już byłam stara, miałam starego ducha. Nie miałam takiej frywolności. Nie wiem, taka się po prostu urodziłam
- przyznała pani Maria.
Mężczyźni jej życia
Prywatnie artystka była związana ze znakomitym aktorem i reżyserem, Krzysztofem Zaleskim. Poznała go w warszawskim Teatrze Ateneum.
Trafiliśmy na siebie zupełnie przypadkowo i to było coś fascynującego. Zresztą Krzysztof był wybitnie inteligentnym i nieprzeciętnym facetem, szalonym
- powiedziała pani Maria.
Przez 30 lat byli zgranym małżeństwem, choć - jak przyznaje aktorka - ich życie nie było usłane tylko różami. Para doczekała się syna, Jana. Niestety szczęście rodziny przerwała śmierć pana Krzysztofa.
To był trudny dla nas moment. Myślę, że w największym stopniu na pewno dla Janka
- stwierdziła artystka.
Na szczęście pani Marii, jak i jej synowi udało się już dojść do siebie po stracie.
Dzisiaj jesteśmy z mamą przyjaciółmi. Na śmierć i życie. Zawsze sobie pomagamy. Wspieramy się
- powiedział Jan.
>>> Zobacz także:
Wstrząsająca autobiografia Demi Moore. "Mała Księga Hioba"
Najlepsze filmy lat 80. – przegląd klasyków światowego i polskiego kina
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.
Autor: Iza Dorf
Reporter: Mateusz Jarosławski