Kariera Marcina Rozynka
Wszystko dla Marcina Rozynka zaczęło się prawie 30 lat temu od zespołu Atmosphere. W 1997 grupa wydała pierwszy album studyjny, a po premierze została uznana "debiutem roku". Pierwsze kroki muzyczne stawiała w Lesznie. Jak wspomina, w budynku, który obecnie jest Teatrem Miejskim, organizowali pierwsze próby. Twórczość zespołu bardzo szybko została doceniona nie tylko przez specjalistów z branży, ale przede wszystkim słuchaczy. Jak Marcin wspomina tamte lata?
- To były bardzo dzikie czasy, [...] od takich sytuacji towarzyskich, personalnych, gdzie trzeba było swoje charaktery wyszlifować i się jakoś umiejętnie dobrać w tej grupie, co nie było łatwe. To był taki ogólnoludzki poligon na wszelkich możliwych obszarach i dotyczący każdego elementu, ale który udało nam się zamknąć dwiema fajnymi płytami, tak myślę - przyznał artysta.
Potem przyszedł czas kariery solowej i takich hitów jak "Siłacz" czy "Najlepsze".
- Kiedy my nie graliśmy, zacząłem zastanawiać się nad tym, czy ja sam nie chciałbym grać i w ten sposób spotkałem na swojej drodze Grzegorza Ciechowskiego, który podjął się produkcji mojej pierwszej płyty i jakoś tak ta historia wtedy gwałtownie nabrała wiatru w żagle, że nawet nie musiałem żadnych historii dalej wymyślać, bo one się potoczyły same. To był "Siłacz" i "Najlepsze", i Fryderyki – powiedział wokalista.
Zniknięcie ze sceny muzycznej
Gdy kariera Marcina nabrała rozpędu, ten postanowił usunąć się w cień. Jak dziś tłumaczy swoje zniknięcie?
- Miałem parę spraw rodzinnych, którymi musiałem się zająć. Co zresztą chyba się ciągnęło za mną, bo nieraz miałem takie refleksje z rynku, że to ten, który gdzieś tam nie pojedzie, bo musi dziecko z przedszkola odebrać. Ale tak w sumie przez tych parę długich lat wokół tego kręciło się moje życie. I chyba nie żałuję, bo udało się też w międzyczasie nie zaprzestać pisania piosenek, które do szuflady wędrując, nagle się okazały pożyteczne, kiedy z chłopakami spotkaliśmy się i stwierdziliśmy, że ten czas Atmosphere źle się zatrzymał. Nie tak ta historia miała się skończyć i trzeba ją uruchomić od nowa – przekazał muzyk.
Marcin swoje życie poświęcił dzieciom i zajął się ich wychowaniem. Obecnie jeden z synów gra z nim w zespole, który po latach muzycy postanowili reaktywować.
- Jestem właśnie na takim etapie opuszczonego gniazda i pustki w głowie, bo to jest ten moment, kiedy wszyscy wyfruną już i zostaje człowiek sam. Może dlatego nawet ten zespół łatwiej było uruchomić, bo nic innego nie miałem już do roboty, tylko zająć się właśnie tym. Ta historia się po prostu dopięła do naszej niedawno wydanej trzeciej płyty – wyjaśnił Rozynek.
Wokalista zabrał nas także na próbę i pokazał miejsce, w którym wraz z zespołem ćwiczy, komponuje, pisze piosenki i nagrywa. Ekipę tworzą Arek, Filip, Mikołaj i Waldek. Wśród nich znalazło się także nowe pokolenie.
- To było moje marzenie zawsze, żeby z tatą wyjść na scenę i coś razem pograć. Od najmłodszych lat byliśmy brani na koncerty solowe, bo na Atmosphere jeszcze nie załapałem - powiedział Filip Rozynek, syn Marcina.
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Wszystkie odcinki oraz Dzień Dobry TVN Extra znajdziesz też na Player.pl.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Sandra Kubicka i Baron zdecydowali się na kolejny ważny krok. "W 2024 spełniamy nasze wszystkie marzenia"
- Cezary Pazura pokazał uroczą chatę z drewna. Fanka: "Malownicza"
- Blanka Lipińska pokazała nam wnętrza swojego nowego domu. "Ta łazienka to ukłon dla hejterów"
Autor: Nastazja Bloch
Reporter: Sławomir Walasek
Źródło zdjęcia głównego: DDTVN